Z ostatniej chwili
Eksperci USK alarmują
Wrocław, 19 marca 2025 r.

Eksperci USK alarmują i przypominają: błonica, krztusiec, odra – powinny brzmieć jak archaizmy, szczepienia znacząco zmniejszają ryzyko infekcji chorobami zakaźnymi



W czasach, gdy szczepienia pozwalają coraz skuteczniej kontrolować zachorowalność na choroby zakaźne, rośnie liczba osób, które z różnych przyczyn rezygnują z tej formy ochrony zdrowia. Eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) przypominają – szczepienia pozostają najcenniejszą bronią w walce z groźnymi bakteriami i wirusami, które stanowią bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia człowieka. Wielu zdrowotnych powikłań i trudności da się po prostu uniknąć.

Wielu osobom choroby takie jak błonica, krztusiec czy odra wydają się odległe i powinny brzmieć jak coś co ludzkość ma dawno za sobą. Niestety, coraz częściej można zaobserwować1 powrót tych schorzeń, co jest bezpośrednią konsekwencją spadającego poziomu wyszczepialności społeczeństwa.

Błonica, krztusiec, odra czy poliomyelitis, tworzyły środowisko chorób występujących 100 lat. Dlaczego znów wracamy do minionej epoki i zapomnianych nazw? Oczywiście skala problemu jest zupełnie inna, ale wcześniej dzieci umierały i stawały się kalekami z wyroków losu, dzisiaj niestety sami albo – w przypadku właśnie najmłodszych – decyzją ich opiekunów, narażane są na następstwa zakażeń rezygnując ze szczepień pod wpływem m.in. często wątpliwych internetowych argumentów. Przesłanką do zastanowienia się dla naszej lokalnej społeczności, powinny być ostatnie wrocławskie wydarzenia i komunikaty z ostatnich dni – mówi prof. dr hab. Leszek Szenborn , kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych.

Specjaliści z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu rocznie pomagają ponad 4600 pacjentom. Bazując na liczbie hospitalizowanych dzieci, doświadczenie i wiedza ekspertów USK są niezwykle cenne, dlatego chętnie dzielą się nimi z kolegami z innych ośrodków, często wspierając ich w leczeniu najbardziej skomplikowanych przypadków. Przykład takiej sytuacji to pierwszy od wielu lat przypadek błonicy w Polsce. Prof. Leszek Szenborn wspiera fachowców z ośrodka, który walczy o zdrowie dziecka.


Decyzje na wagę zdrowia społeczeństwa

Szczepienia chronią nie tylko pojedyncze osoby, ale także całe społeczeństwo poprzez przygotowanie organizmów zaszczepionych osób na kontakt z daną bakterią lub wirusem, a w efekcie ograniczenie ryzyka transmisji groźnych patogenów. W przypadku spadku liczby osób, które podejmują decyzję o skorzystaniu ze szczepionek, ochrona zbiorowa (tzw. odporność populacyjna) zostaje naruszona. Jak tłumaczą specjaliści, jest to doskonale widoczne w czasie szczytów sezonowych infekcji np. wirusem grypy. Całe przedszkola, szkoły lub zakłady pracy pustoszeją z powodu masowych zakażeń wirusami i wystąpienia pełnoobjawowej choroby.

Stąd tak ważny jest wysoki poziom wszczepialności (w praktyce sięgający 95%) ponieważ on gwarantuje odporność populacyjną nie tylko w kontekście chorób zakaźnych wieku dziecięcego, o których właściwie zapomnieliśmy, a życie brutalnie o nich w ostatnim czasie przypomniało. Odporność populacyjna szczególnie związana z chorobami zakaźnymi wieku dziecięcego to nie tylko ochrona dzieci przed skutkami tych chorób, ale także opiekunów – rodziców czy dziadków. Jeżeli dzieci są wyszczepione na odpowiednio wysokim – populacyjnym poziomie, to pozostałe osoby są chronione, ponieważ mają bardzo małe szanse na kontakt z osobą zakażaną – mówi prof. dr hab. Jarosław Drobnik , naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu. – Pamiętajmy, że bezpieczeństwo epidemiologiczne wynika zasadniczo z dwóch elementów: wyszczepialności i naszego stylu życia. Przecież jeździmy w różne egzotyczne, jak się okazuje nie zawsze bezpieczne pod względem infekcyjnym miejsca i z tych miejsc przyjeżdżają do nas także osoby o niepewnym statusie epidemiologicznym. Stąd jedynym skutecznym sposobem unikania jakże uciążliwych i często bardzo niebezpiecznych chorób zakaźnych są szczepienia.

Jak tłumaczy ekspert, w sytuacji wystąpienia objawów infekcji wirusowej czy bakteryjne zasadą jest samoizolacja, kontakt z lekarzem lub wykonanie coraz powszechniej dostępnych testów antygenowych. Gdy musimy opuścić miejsce zamieszkania powinniśmy pamiętać o maseczce i unikaniu niepotrzebnych kontaktów z innymi osobami. Taka postawa to zwykła troska o zdrowie, a czasami życie innych ludzi.

Obecnie w Polsce i Europie rośnie liczba zachorowań na choroby, które jeszcze niedawno wydawały się niemal zapomniane. W ostatnich latach odnotowano niepokojący wzrost liczby przypadków odry i krztuśca, chorób groźnych zwłaszcza dla najmłodszych pacjentów oraz dorosłych z np. deficytem odporności.

Są tylko dwie drogi nabycia specyficznej odporności – albo przebyć zakażenie objawowo lub bezobjawowo, albo zaszczepić się. Izolacja jest metodą uciążliwą i pozbawiającą nas radości życia, możemy jej uniknąć. Co szczególnie istotne, choroby wieku dziecięcego, jeśli wystąpią u dorosłych, przebiegają o wiele ciężej niż u dzieci i są trudniejsze do rozpoznania – podkreśla prof. Szenborn.

Specjaliści zwracają uwagę na to, że coraz częściej zapominamy, że odporności zwykle nie nabywamy na całe życie i najczęściej 10 lat po ostatnim szczepieniu tracimy zabezpieczenie. Każdy rok od tej daty to mniejsza ilość przeciwciał krążących w krwiobiegu i większe ryzyko ominięcia systemu odpornościowego przez patogen. Dodatkowo istotne jest też pojawianie się nowych mutacji w obrębie jednego wirusa, tak jak w przypadku grypy lub COVID-19.

Biorąc powyższe pod uwagę (spadający poziom wszczepialności, sezonowość niektórych chorób oraz mutacje patogenów) w obecnej sytuacji koniecznym staje się podawanie szczepionek przypominających – tzw. boosterów. Szczepionki te, właściwie takie same jak te przyjmowane przez nasze dzieci, stymulują od nowa naszą odporność na określone choroby zakaźne. Boostery powinniśmy przyjmować co 10 lat w przypadku np. chorób zakaźnych wieku dziecięcego lub co roku jak w przypadku grypy czy covida. Należy podkreślić, że takie postępowanie jest bardzo bezpieczne i efektywne. Jest to prosty i skuteczny sposób na „odnowienie” naszej odporności, a tym samym ochronę przed chorobami zakaźnymi na które się szczepimy, a o których już zwykle nie pamiętamy – zaznacza prof. Drobnik.

Szczególnie ważne jest to w przypadku: błonicy, krztuśca, odry, poliomyelitis, tężca czy WZW typu A. Zdaniem eksperta to jedyna sprawdzona recepta na zdrowie, ale także sposób na bezpieczne podróże, szczególnie te egzotyczne.


Wyzwania w intensywnej terapii najcięższych przypadków

Oddział Kliniczny Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu mierzy się z wyzwaniami związanymi z leczeniem najcięższych przypadków zachorowań najmłodszych pacjentów, w tym powikłań związanych z chorobami zakaźnymi. Szczególnie niepokojącym problemem są przypadki infekcji, którym można było skutecznie zapobiec dzięki szczepieniom profilaktycznym.

Choroby takie jak odra, krztusiec czy inwazyjna choroba meningokokowa, choć możliwe do uniknięcia, wciąż stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia dzieci.

Część chorób infekcyjnych u dzieci może przebiegać w miarę łagodnie. Gorączka, kaszel ból gardła, złe samopoczucie mijają po kilku dniach prawidłowego leczenia. Niestety taki przebieg nie zawsze ma miejsce. Bywa – i to stosunkowo często, że niewinnie rozpoczynająca się infekcja przybiera postać sepsy, a nawet wstrząsu septycznego, który już jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia. Wtedy dziecko, czy też dorosły pacjent trafiają na oddział intensywnej terapii. Tam rozpoczyna się ciężka walka o ich życie. Czy zawsze zakończona sukcesem?

Niestety nie. Śmiertelność we wstrząsie septycznym u dorosłych może sięgać nawet 56%, a u dzieci waha się między 15 a 50%. Bywa też tak, że dziecko wstrząs przeżyje, ale w trakcie jego trwania dochodzi do nieodwracalnych powikłań – tłumaczy prof. dr hab. Marzena Zielińska , kierująca Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii dla Dzieci USK we Wrocławiu. – Zdarza się to np. w przebiegu sepsy meningokokowej, a także tej wywołanej paciorkowcem ropnym, gdzie może dojść do powstania martwicy dystalnych części kończyn dziecka, które wymagają późniejszej amputacji.

Infekcje wywołane przez pneumokoki doprowadzają do tworzenia się ropniaków opłucnej, które leczy się zabiegowo. Tym dzieciom zakłada się drenaż jamy opłucnowej. Bywa też, że koniecznym jest u nich przeprowadzenie zabiegu tzw. dekortykacji płuc. Jednym słowem powikłania tych chorób są bardzo poważne i wymagają wielospecjalistycznego i długotrwałego leczenia.

Doświadczenia ostatniej pandemii bardzo wyraźnie pokazały nam intensywistom, jak istotny dla przebiegu infekcji był fakt zaszczepienia pacjenta. Wtedy, gdy szczepionka byłą już dostępna szansę na wyzdrowienie mieli w znakomitej większości tylko ci pacjenci leczeni na oddziałach intensywnej terapii, którzy byli zaszczepieni przeciwko COVIDowi. Wszyscy ci, których w tym okresie nie udało się uratować to były osoby niezaszczepione. Oczywiście, że szczepionka nie chroniła wszystkich w 100%, ale nawet jeżeli osoba zaszczepiona zachorowała to przebieg tej choroby był u niej znacząco lżejszy – dodaje prof. Zielińska.

Specjaliści podkreślają znaczenie profilaktyki, gdyż wielu z tych dramatycznych sytuacji można byłoby uniknąć, przestrzegając kalendarza szczepień obowiązkowych i zalecanych.

Bezpieczny to nie znaczy całkowicie wolny od ryzyka. To ostatnie jest naturalnie wpisane w każdą czynność w naszym życiu. Niepożądane objawy związane ze szczepieniem o ile w ogóle wystąpią, są przemijające. Jednocześnie następstwa zakażeń mogą być trwałe i nawet ostateczne. Bezpieczeństwo i tolerancja szczepień jest ważnym i ciągle monitorowanym zagadnieniem, dlatego naprawdę, nie powinniśmy obawiać się szczepień – mówi prof. Leszek Szenborn.

Dzięki świadomym decyzjom rodziców możemy realnie zmniejszyć liczbę najmłodszych pacjentów wymagających leczenia na oddziałach intensywnej terapii. Edukacja, rzetelna rozmowa i dostęp do sprawdzonych informacji to klucz do bezpieczniejszej przyszłości dzieci.

– Musimy zdać sobie sprawę, że decyzja o szczepieniu to nie tylko wybór indywidualny, ale również odpowiedzialność za zdrowie swoich najbliższych i całej społeczności – podsumowują eksperci USK.





 
W USK we Wrocławiu przeprowadzono pierwszą na Dolnym Śląsku operację robotyczną z udziałem kardiochirurgów

W USK we Wrocławiu przeprowadzono pierwszą na Dolnym Śląsku

operację robotyczną z udziałem kardiochirurgów



Po pomyślnym wdrożeniu programu transplantacji serca, w ramach którego przeprowadzono już blisko 200 przeszczepień, Instytut Chorób Serca (IChS) Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) oraz Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (UMW) zapowiada wdrażanie kolejnych nowoczesnych narzędzi. Wśród nich znajduje się m.in. wykorzystanie systemów robotycznych w kardiochirurgii.

13 marca przeprowadzono w USK pierwszą w regionie operację kardiochirurgiczną z wykorzystaniem robota da Vinci. To niezwykle rzadkie operacje, które wykonywane są jedynie w Warszawie. Podczas małoinwazyjnego zabiegu pomostowania aortalno-wieńcowego (MIDCAB), tętnica piersiowa wewnętrzna została pobrana przy użyciu systemu robotycznego. Procedurę tę przeprowadzili prof. dr hab. Piotr Suwalski oraz dr Radosław Smoczyński z Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, natomiast operację pomostowania wykonali prof. Roman Przybylski i dr Maciej Rachwalik z Kliniki Kardiochirurgii Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu.

– Technologia zmienia medycynę każdego dnia na skalę dotychczas niespotykaną. Wdrożenie nowych narzędzi i technik wymaga czasu, pieniędzy i otwartości na wychodzenie ze strefy komfortu. Instytut Chorób Serca stwarza takie możliwości. Chcemy się uczyć i rozwijać, być miejscem, do którego z całego kraju ściągać będą ludzie, którzy chcą być najlepsi. Dzięki możliwości współpracy z czołowymi ośrodkami w kraju i za granicą, mamy szansę uczyć się od najlepszych. Cieszę się, że prof. Piotr Suwalski zgodził się podzielić z nami swoim doświadczeniem. Potem sami będziemy szkolić i w ten sposób system ochrony zdrowia w Polsce systematycznie będzie poszerzał pulę świadczeń oferowanych pacjentom. Będziemy bezpieczniej i skuteczniej pomagać w najtrudniejszych przypadkach. Pamiętajmy, że na ośrodkach akademickich spoczywa szczególna odpowiedzialność – to naturalne środowisko do wdrażania innowacji. Trudno wyobrazić sobie do tego lepsze miejsce niż Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu – najlepsza polska uczelnia w światowych rankingach – podkreśla prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i dyrektor Instytutu Chorób Serca USK.

– Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę dzisiaj odwiedzić moich przyjaciół z Instytutu Chorób Serca, z którymi znamy się wiele lat i cieszę się bardzo, że wspólnie wykonaliśmy dzisiaj pierwszą robotyczną operację kardiochirurgiczną tutaj – mówi prof. dr hab. Piotr Suwalski, dyrektor Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, kardiochirurg. - Jestem człowiekiem, który głęboko wierzy w rozwój robotyki i cieszę się, że w tak znakomitym ośrodku ten program możemy wspólnie zacząć.

Precyzja na wagę zdrowia

Dzięki precyzyjnej pracy robota, pobranie tętnicy odbywa się przy minimalnym uszkodzeniu otaczających tkanek, co zmniejsza ból pooperacyjny i przyspiesza rekonwalescencję. Zabieg przeprowadzany jest na bijącym sercu, obniżając ryzyko powikłań neurologicznych. Dodatkowo, lepsza wizualizacja i dostęp do pola operacyjnego umożliwiają dokładniejszą analizę przypadku oraz efektywniejsze szkolenie personelu medycznego.

– Pierwszy etap zabiegu wykonali nasi goście z Warszawy. Następnie, operacja pomostowania wykonana przez nasz wrocławski zespół wspólnie z doktorem Maciejem Rachwalikiem była dowodem na to, jak połączenie nowoczesnych technologii i doświadczenia lekarzy pozwala na przeprowadzanie jeszcze mniej inwazyjnych operacji –
mówi prof. Roman Przybylski, kierownik Oddziału Kardiochirurgii w Instytucie Chorób Serca USK i UMW.
– Takie interdyscyplinarne podejście jest teraźniejszością nowoczesnej kardiochirurgii.


Aktualnie operacje kardiochirurgiczne z użyciem systemu da Vinci były przeprowadzane jedynie w Warszawie, w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA. Dzięki współpracy wrocławskiego ośrodka z krajowymi liderami w kardiochirurgii, Dolny Śląsk jest na dobrej drodze, by stać się drugim ośrodkiem, w którym pacjenci mają dostęp do najbardziej innowacyjnych metod leczenia.
– Wdrożenie robotyki w obszar leczenia chorób serca w naszym ośrodku to konieczność. Już dziś chcemy i możemy sięgnąć po najnowocześniejszą technologię, która powoli staje się standardem – podkreśla prof. Ponikowski.

Dydaktyka i rozwój obszarów leczniczych

Profesor Piotr Suwalski podkreśla, że roboty często są dedykowane do konkretnego rodzaju operacji m.in. urologicznych czy ginekologicznych i znakomicie tam działają, ale trzeba pamiętać, że tak naprawdę dzisiejsze roboty zostały wymyślone przez kardiochirurgów.

– Bardzo się cieszę, że w ostatnich latach widzimy, że robotyka wraca do kardiochirurgów – mówi prof. Suwalski i dodaje: – Wsparcie robotyczne dla pacjenta często oznacza szybsze wyjście do domu, niekoniecznie pobyt na intensywnej terapii, o wiele mniejszy ból. I kosmetyka, która może nie jest najważniejsza, ale dla wielu osób jest istotna i musimy to uszanować. A myślę, że dla zespołów ochrony zdrowia również możliwość operowania większej liczby pacjentów, ze względu na to, że ten powrót do zdrowia jest po prostu znacznie szybszy.

Profesor dr hab. Piotr Suwalski, dyrektor Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, to jeden z największych światowych ekspertów w obszarze kardiochirurgii. Jako jedyny Polak i jeden z dwóch Europejczyków należy do XXI Century Cardiac Surgery Society, które zrzesza 57 innowacyjnych kardiochirurgów z całego świata. W kierowanej przez niego Klinice Kardiochirurgii i Transplantologii PIM MSWiA realizowane są, podobnie jak w Uniwersyteckim Centrum Chirurgii Robotycznej USK we Wrocławiu, operacje robotyczne z użyciem dwóch konsol. Podłączenie drugiej konsoli to przepustka do obserwowania każdego ruchu ramion robota w czasie rzeczywistym przez lekarzy i studentów, pozwalając na jednoczesne szkolenie i mentoring przez doświadczonych w robotyce specjalistów.

Możliwość podpatrywania ekspertów ze współpracującego z USK ośrodka to ważny krok w kierunku dalszego rozwoju minimalnie inwazyjnej kardiochirurgii we Wrocławiu. Jest to szczególnie istotne biorąc pod uwagę plany związane z rozpoczęciem leczenia najmłodszych pacjentów w obszarze chorób serca.

– Kliniki Kardiologii i Kardiochirurgii USK z ogromnym sukcesem leczą już dorosłych pacjentów. W ciągu czterech lat nasz zespół przeprowadził prawie 200 przeszczepień serca, stając się liderem w Polsce. Jestem z tego dumny i bardzo wszystkim pracownikom Instytutu Chorób Serca za to dziękuję. To jest ogrom pracy, także organizacyjnej, często kosztem rodzin i życia prywatnego. To ogromny stres, bo leczą najciężej chorych pacjentów. Dlatego tak ważne jest dla mnie podkreślanie takich przełomowych momentów, bo one pokazują, że warto, że to realnie pomaga naszym chorym i udowadnia, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny jest miejscem, gdzie można liczyć na pomoc w najtrudniejszych przypadkach – mówi prof. Ponikowski i dodaje. – Wierzę, że w przeciągu roku te najtrudniejsze przypadki kardiologiczne obejmą też dzieci. Uniwersyteckie Centrum Pediatrii będzie oferować wielospecjalistyczną opiekę wspartą możliwościami całego szpitala. Dodamy to tego kompleksowe leczenie chorób serca u dzieci, łącząc kardiologię interwencyjną i kardiochirurgię dziecięcą. To naturalna kolej rzeczy. I wielka potrzeba społeczna – o tym nie możemy zapominać. Właśnie takie ośrodki jak Uniwersytecki Szpital Kliniczny, zapewniające kompleksową opiekę, posiadające kadrę, środki i nieograniczone możliwości współpracy są do tego rodzaju zadań stworzone.

Pacjent w centrum uwagi innowacyjnej kardiochirurgii

Nieustanny rozwój Instytutu Chorób Serca USK i UMW oznacza dla pacjentów dostęp do nowoczesnych metod leczenia, które zwiększają szanse na szybszą rekonwalescencję i lepsze wyniki terapii.

– Przy operacjach wspomaganych robotycznie bardzo istotna jest zdecydowanie lepsza wizualizacja oraz wygodny dostęp do pola operacyjnego. Daje to zdecydowanie szersze możliwości analizy danego przypadku, technik wykorzystywanych do przeprowadzenia operacji, a także szkolenia – tłumaczy prof. Bartosz Małkiewicz, koordynator ds. Uniwersyteckiego Centrum Chirurgii Robotycznej i kierownik Kliniki Urologii Małoinwazyjnej i Robotycznej USK we Wrocławiu. – W zabiegach zrealizowanych przez nasz ośrodek przy użyciu robota, docenialiśmy niezwykłą precyzję ruchów ramion urządzenia, które często przewyższają zakres ruchu ręki człowieka. W tak delikatnym środowisku jak obszar serca, ta zaleta to jednocześnie czysta korzyść zarówno dla operatora, jak i ostatecznie dla pacjenta.

Pierwsza operacja kardiochirurgiczna z wykorzystaniem robota da Vinci we Wrocławiu już wkrótce ma się stać nowym etapem w leczeniu chorób serca w regionie. Dzięki zastosowaniu innowacyjnych technologii pacjenci mogą liczyć na jeszcze skuteczniejszą i mniej obciążającą terapię, a dolnośląska kardiochirurgia wkracza w nową erę minimalnie inwazyjnych procedur.

– Wdrażanie chirurgii robotycznej w kolejnych obszarach to element naszej długoterminowej strategii dążenia do unowocześniania i rozbudowy szpitala również jako centrum referencyjnego dla zaawansowanej kardiochirurgii. Nieustannie inwestujemy w nowoczesne rozwiązania, stąd nasze kolejne przedsięwzięcia zarówno pod względem zakupu topowych narzędzi dla naszych specjalistów, jak i wielkoskalowe inicjatywy, takie jak budowa Uniwersyteckiego Centrum Pediatrycznego, w którym będziemy leczyć m.in. dzieci z chorobami serca. Już teraz widzimy, że jeden robot to za mało, więc planujemy zakup kolejnego urządzenia –
dodaje dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Uczelnia i szpital stawiają również na medycynę precyzyjną.

– Inwestujemy w rozwój, bo wiemy, że precyzyjna medycyna oznacza lepsze efekty terapii i większe szanse dla pacjentów – podsumowuje prof. dr hab. Piotr Ponikowski. – Chciałbym, by za kilka lat nie tylko w całej Polsce, ale i dalej było jasne, że to Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jest miejscem, do którego zgłaszać się powinni wszyscy eksperci marzący o rozwoju naukowym i klinicznym, że tylko tu będą mieli szansę realizować nawet najbardziej nowatorskie pomysły służące lepszej opiece nad naszymi pacjentami – zdradza rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

< alt alt alt alt
alt alt alt alt
alt alt alt alt
alt alt alt alt
alt alt alt alt
alt alt
alt alt alt

 
Szkoła Radzenia Sobie w Chorobie i Niepełnosprawności

 
NLPZ a zdrowie nerek – eksperci USK we Wrocławiu będą rozmawiać o ukrytych zagrożeniach i nowych wyzwaniach w leczeniu Przewlekłej Choroby Nerek

NLPZ a zdrowie nerek – eksperci USK we Wrocławiu

będą rozmawiać o ukrytych zagrożeniach i nowych wyzwaniach

w leczeniu Przewlekłej Choroby Nerek



Niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ), powszechnie dostępne bez recepty, mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia nerek. Eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) alarmują, że stosowane w nadmiarze NLPZ w połączeniu z innymi lekami i bez odpowiedniego nadzoru uszkadzają nerki. Podkreślają też, że lekarze powinni o tym informować swoich pacjentów. O tym problemie, a także o nowoczesnych metodach leczenia przewlekłej choroby nerek (PChN) będą dyskutować specjaliści w obszarze zdrowia nerek podczas konferencji „Postępy w chorobach nerek", organizowanej przez USK w sobotę, 8 marca 2025 r. na Wydziale Farmaceutycznym we Wrocławiu.

Nefrolodzy podkreślają, że przewlekła choroba nerek to rosnące wyzwanie, które obecnie dotyczy około 10% populacji. Bez odpowiedniego leczenia, chorzy będą musieli korzystać z terapii nerkozastępczej: hemodializy, dializy otrzewnowej czy przeszczepienia nerki. Trzeba podkreślić, że powyżej 65. roku życia odsetek chorych z przewlekłą chorobą nerek rośnie do około 30%.

– Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu ma pod opieką tysiące pacjentów, dlatego może dzielić się swoimi doświadczeniami i rekomendować rozwiązania, które będą najlepsze dla chorych
– podkreśla prof. dr hab. Mirosław Banasik, kierownik Kliniki Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu.

O doświadczeniu ośrodka najlepiej świadczy liczba hospitalizacji pacjentów, którzy zdecydowali się skorzystać ze wsparcia USK we Wrocławiu – w ubiegłym roku klinika przyjęła prawie 4300 chorych. Z pomocy poradni w tym czasie skorzystało ponad 11 tysięcy pacjentów. W 2024 roku udało się wykonać 59 przeszczepień nerek, w tym 4 od dawców żywych. Co szczególnie istotne, pod stałą opieką Poradni Transplantologicznej znajduje się około 1400 pacjentów po przeszczepieniu nerki w tym osoby funkcjonujące z przeszczepioną nerką nawet 30 lat. Potwierdza to wysoki poziom opieki i skuteczności terapii prowadzonej w ośrodku. Warto podkreślić , że pierwszą nerkę w Polsce przeszczepiono w ośrodku wrocławskim 7 września 1965 roku co oznacza, że w tym roku obchodzimy 60 rocznicę od pierwszego przeszczepienia.

Przeszczepy od żywych dawców – konieczne zmiany

– Liczba przeszczepów utrzymuje się w ostatnim czasie na stabilnym poziomie, ale wyzwaniem jest zwiększenie liczby żywych dawców - przyznaje prof. Banasik. – Obecnie w Polsce przeszczepy od żywych dawców to około 5% wszystkich transplantacji, chcielibyśmy osiągnąć poziom 20% lub wyższy – dodaje kierownik kliniki.

Wzorem są kraje skandynawskie, Holandia czy Stany Zjednoczone, gdzie przeszczepy od żywych dawców są wykonywane znacznie częściej.

– Nerka przeszczepiona od żywego dawcy ma szanse na dłuższe, dobre funkcjonowanie – tłumaczy prof. Banasik, który podkreśla, że oczywiście można przeszczepić nerkę po raz drugi, trzeci czy nawet czwarty, ale najlepiej byłoby, gdyby pierwsza mogła służyć 20 lat albo i dłużej. – W USK prowadzimy intensywne i z sukcesami badania nad rolą przeciwciał w procesie odrzucania przeszczepów oraz wydłużeniem przeżycia nerki przeszczepionej, co przyczynia się do rozwoju całego obszaru transplantologii nerek.

Podczas sobotniego spotkania specjaliści chcą w trakcie dyskusji przekonać między innymi lokalne stacje dializ, że przeszczep nerki to najlepsze rozwiązanie, dla pacjentów, którzy muszą korzystać właśnie z dializoterapii.

Nowoczesne terapie nefroprotekcyjne

– Co trzeci pacjent powyżej 65 roku życia zmaga się z przewlekłą chorobą nerek i potrzebuje odpowiedniego leczenia. Po pierwsze potrzebna jest właściwa diagnoza, dostosowanie dawek przyjmowanych leków i zastosowanie leczenia nefroprotekcyjnego, które jest dostępne – wylicza dr hab. Oktawia Mazanowska, prof. UMW, specjalistka z Kliniki Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych. – Warto wspomnieć refundowane w Polsce flozyny, czyli tak zwane inteligentne leki stosowane z powodzeniem także przez kardiologów i diabetologów. Pacjenci stosujący te leki dłużej mogą funkcjonować bez konieczności stosowania terapii nerkozastępczej.

Flozyny to stosunkowo nowa grupa leków obniżających stężenie glukozy we krwi, o ciekawym mechanizmie działania. Powodują one bowiem utratę glukozy z moczem, przez co zmniejsza się jej ilość we krwi, w mechanizmie, który nie uszkadza nerek.

Nowoczesne metody dializ i diagnostyki

Konferencja dotycząca postępów w chorobach nerek to także okazja do rozmowy o nowoczesnych metodach dializowania pacjentów. W ramach działalności Kliniki funkcjonuje 16-stanowiskowy Oddział Dializ. Chorzy leczeni w trybie stacjonarnym w Oddziale Nefrologicznym otrzymują terapię zgodną ze schematami obowiązującymi aktualnie na świecie.

Eksperci zwracają uwagę, że podstawą szczegółowej diagnostyki nerek, oprócz rutynowo wykonywanej biopsji narządowej, są badania immunologiczne i immunohistochemiczne, których wyniki dostępne są już w ciągu 24–48 godzin. Dzięki temu możliwe jest szybkie wdrożenie odpowiedniego leczenia, co zwiększa skuteczność terapii i poprawia rokowania pacjentów. Klinika Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu rozwija również stosowanie dializy otrzewnowej – metody leczenia niewydolności nerek, którą pacjenci mogą wykonywać samodzielnie w domu. Eliminuje to konieczność częstych podróży do stacji dializ, oszczędzając czas i poprawiając komfort życia, a jednocześnie przynosi wymierne korzyści socjoekonomiczne.

Konferencja "Postępy w chorobach nerek" – szczegóły wydarzenia

Konferencja odbędzie się 8 marca 2025 roku w sali W1 na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu przy ul. Borowskiej 211. Rozpocznie się o godzinie 10:00.

Organizatorami są:
· Katedra i Klinika Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych,
· Katedra i Klinika Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych,
· Katedra i Klinika Nefrologii Pediatrycznej,
· Oddział Dolnośląski Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego.

To wydarzenie to nie tylko okazja do poszerzenia wiedzy, ale także ważny krok w kierunku poprawy opieki nad pacjentami z przewlekłą chorobą nerek. Eksperci USK we Wrocławiu zapraszają wszystkich zainteresowanych lekarzy, specjalistów oraz studentów medycyny do udziału w dyskusji o przyszłości nefrologii w Polsce.

alt

alt alt alt
 
W USK we Wrocławiu ratują pacjentów z ciężkimi obrzękami – leczenie zmienia ich życie

W USK we Wrocławiu ratują pacjentów z ciężkimi obrzękami

– leczenie zmienia ich życie



Obrzmiałe nogi lub ramiona, to poważny problem, którego nie można lekceważyć – przypominają eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu w Światowym Dniu Obrzęku Limfatycznego. Placówka jest jednym z nielicznych ośrodków w kraju, w którym pacjenci znajdują kompleksową diagnozę i leczenie. USK ma szansę dołączyć do sieci centrów doskonałości LE&RN Centers of Excellence (COE).

Kierownik Kliniki Angiologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu prof. dr hab. Andrzej Szuba podkreśla, że przypadający 6 marca Światowy Dzień Obrzęku Limfatycznego to okazja do zwrócenia uwagi na skalę problemu, pokazanie możliwości skutecznego leczenia i potrzeby tej grupy pacjentów. W ocenie profesora większość pacjentów pozostaje nieleczona lub jest leczona niewłaściwie. Stan ten wynika zarówno z braku wiedzy na temat tego schorzenia wśród lekarzy, jak i braku specjalistycznych ośrodków.

– Niestety widzimy, że trzeba w dalszym ciągu edukować zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Ważna jest także umiejętność rozpoznania obrzęków pierwotnych, które mogą pojawić się już u małych dzieci – podkreśla prof. Szuba.

Pacjenci szukają pomocy we Wrocławiu

O renomie wrocławskiego ośrodka świadczą liczby. W ubiegłym roku do poradni USK zajmującej się między innymi obrzękami limfatycznymi zgłosiło się ponad pół tysiąca pacjentów, z czego blisko 90 wymagało leczenia szpitalnego. Większość z nich to chorzy z całego kraju, którzy przez lata szukali pomocy.

– Mieliśmy niedawno 40-letniego pacjenta, który był nieskutecznie leczony przez wiele lat. W efekcie czego jego udo osiągnęło obwód 140 centymetrów – opowiada prof. Andrzej Szuba. – W ciągu trzech tygodni leczenia udało nam się zmniejszyć obrzęk o 70 kilogramów. Leczyliśmy też młodszych pacjentów, np. 19-latka z obrzękiem obu nóg, który podczas dwóch tygodni terapii w naszej klinice stracił 50 kilogramów.

Profesor Szuba wspomina też chorego, który przez 10 lat nigdzie w Polsce nie uzyskał pomocy w obrzęku moszny. Mężczyzna trafił do kliniki USK we Wrocławiu z ogromnym obrzękiem genitaliów i licznymi powikłaniami.

– To temat, o którym rzadko mówi się otwarcie, choć problem jest realny, a pacjenci w desperacji szukają pomocy. W przypadku tego mężczyzny zagrożone było nie tylko jego zdrowie fizyczne, ale i psychiczne – przyznaje ekspert. – Na szczęście, dzięki temu, że trafił do naszego ośrodka oraz współpracy wielu specjalistów, udało się skutecznie mu pomóc.

Czym jest obrzęk limfatyczny i dlaczego powstaje

Jedną z najczęstszych przyczyn obrzęków limfatycznych jest uszkodzenie układu limfatycznego w trakcie leczenia chorób nowotworowych, w wyniku usunięcia węzłów chłonnych lub radioterapii.

– Obrzęki limfatyczne po operacji raka piersi występują u około 30 procent pacjentek po roku obserwacji. Problem dotyka również kobiet po leczeniu narządów rodnych oraz chorych po zabiegach prostaty czy pęcherza – podkreśla
dr Angelika Chachaj
z Kliniki Angiologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu. – Czasami obrzęki limfatyczne są wynikiem wad wrodzonych, czyli wrodzonego uszkodzenia układu limfatycznego. W niektórych przypadkach mogą jednak wystąpić w wyniku chorób, których lekarze nie są w stanie dokładnie określić.

Specjaliści są zgodni co do tego, że każdy obrzęk wymaga wczesnego zdiagnozowania i odpowiedniego leczenia, aby można było go redukować i kontrolować. Pozostawiony sam sobie grozi poważnymi powikłaniami.

Leczenie obrzęków

– Obrzęk limfatyczny łatwo zauważyć, ale dużo trudniej rozpoznać jego przyczynę – tłumaczy prof. Andrzej Szuba.

W ocenie specjalisty Klinika Angiologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu jest jedynym ośrodkiem w Polsce, który kompleksowo diagnozuje i leczy obrzęki limfatyczne oraz obrzęki tłuszczowe. Terapia obrzęków wymaga współpracy zespołów multidyscyplinarnych oraz badań diagnostycznych. Pełny obraz daje zwykle komplet badań USG, rezonansu magnetycznego, limfoscyntygrafii i badań genetycznych. Część pacjentów może być leczona ambulatoryjnie. Po dokładnej diagnostyce zalecany jest np. manualny drenaż limfatyczny (czasem określany jako masaż limfatyczny), wielowarstwowe bandażowanie kompresyjne, gimnastyka odbarczająca oraz masaż pneumatyczny. Skuteczność takiego postępowania została potwierdzona badaniami klinicznymi.

– Za pomocą odpowiedniego bandażowania można zmniejszyć obrzęk o 50-60 procent, więc to już może być dla pacjenta duża ulga – wyjaśnia mgr Monika Sowicz, fizjoterapeutka Uniwersyteckiego Centrum Rehabilitacji USK we Wrocławiu.

W przypadkach, gdy metody zachowawcze zawodzą, konieczne jest leczenie chirurgiczne, w tym mikrochirurgiczne lub liposukcja. W każdym przypadku po leczeniu pacjent musi być zaopatrzony w rękaw lub pończochę uciskową o odpowiednim stopniu ucisku. W czasie leczenia pacjenci otrzymują również instrukcję dotyczącą samodzielnego drenażu limfatycznego oraz bandażowania, aby mogli kontynuować leczenie w domu.

– Ważnym elementem terapii, już po zmniejszeniu obrzęku, jest dobranie odpowiedniego rękawa lub nogawki uciskowej z tak zwanej tkaniny płaskodzianej. Są one robione na zamówienie, dla konkretnego pacjenta, który ma zmierzone obwody na wielu poziomach, tak aby idealnie utrzymywały kończynę w pożądanym rozmiarze. Te wyroby są dość drogie, od niedawna na szczęście są w 70 procentach refundowane przez NFZ – podkreśla dr Angelika Chachaj.

Wyroby uciskowe podtrzymują to, co udało się uzyskać intensywną terapią. Dodatkowo poprawiła się dostępność urządzeń z rzepami, którymi można samodzielnie regulować obrzęk.

– Dobrze byłoby wprowadzić także refundację zalecanych w warunkach domowych pomp do kompresji pneumatycznej – dodaje prof. Andrzej Szuba. – Na razie jest to koszt kilku tysięcy złotych i nie każdy może sobie na taki wydatek pozwolić.

Co jeszcze można zrobić dla chorych z obrzękami?

– Pacjenci powinni otrzymywać więcej informacji na temat możliwych powikłań obrzęków limfatycznych po leczeniu operacyjnym czy onkologicznym. To jest coś, nad czym pracujemy i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości się to poprawi – przekonuje kierownik kliniki.

Kluczowa jest profilaktyka oraz nadzór nad pacjentem po leczeniu onkologicznym. Zdaniem specjalisty widoczny jest też brak programu rehabilitacji, która z powodzeniem funkcjonuje na przykład w kardiologii. Profesor Szuba przytacza jako przykład amerykański model profilaktyki obrzęków, gdzie pacjenci po operacji co 3 miesiące są sprawdzani pod kątem obrzęków i nawet przy minimalnych objawach, otrzymują rękaw uciskowy i drenaż limfatyczny, który nie jest kosztowny.

– W Polsce także prowadzony był pilotażowy program profilaktyki obrzęków po leczeniu raka piersi, który wykazał skuteczność tego typu sposobu działania – dodaje prof. Szuba. – Reagujmy jak najszybciej, najlepiej jeszcze zanim pojawi się obrzęk, a najpóźniej przy pierwszych niepokojących objawach. Zwlekanie z podjęciem odpowiednich działań może prowadzić do poważniejszych komplikacji, utrudniając leczenie i wydłużając czas powrotu do zdrowia. Wczesna interwencja to klucz do uniknięcia dalszych problemów i zapewnienia skuteczniejszej terapii – podsumowuje.

Na liście potrzeb medyków zajmujących się leczeniem obrzęków limfatycznych jest także refundowane badanie genetyczne dzieci czy noworodków. Znalezienie przyczyny obrzęku na wczesnym etapie pozwoliłoby uniknąć w przyszłości wielu powikłań i problemów, które pozostawiają ślady na całe życie. Bazując na wiedzy i doświadczeniu specjalistów Kliniki Angiologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu, szpital ma szansę dołączyć do sieci centrów doskonałości LE&RN Centers of Excellence (COE). Zgłoszenie zostało już wysłane i oczekuje na rozpatrzenie.

alt
alt alt alt alt alt alt
 
Pandemia COVID-19, która zmieniła wszystko – pięć lat doświadczeń USKPandemia COVID-19, która zmieniła wszystko – pięć lat doświadczeń USK
Wrocław, 3 marca 2025 r.

Pandemia COVID-19, która zmieniła wszystko – pięć lat doświadczeń USK



Właśnie mija pięć lat od momentu, gdy świat stanął w obliczu jednego z największych kryzysów zdrowotnych. Pandemia COVID-19, która rozpoczęła się w Chinach, błyskawicznie ogarnęła kolejne kraje, a dokładnie 4 marca 2020 roku dotarła do Polski, zmieniając życie milionów ludzi. Na Dolnym Śląsku jedną z kluczowych placówek w walce z pandemią był Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, przez który przewinęły się tysiące pacjentów wymagających specjalistycznej opieki. Dziś, po pięciu latach, wracamy do tamtych wydarzeń.

– Już pod koniec 2019 roku dramatyczne informacje docierały do Polski i było wiadomo, że w końcu wirus do nas dotrze – przyznaje prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Po tym, co widzieliśmy na świecie, wszyscy mieliśmy świadomość, że to jest poważna choroba, ale nie bardzo wiedzieliśmy, jak ją leczyć.

Prof. Goździk przyznaje, że przed szpitalem stanęło ogromne wyzwanie organizacyjne.

Naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu dr hab. Jarosław Drobnik, prof. UMW nie ukrywa, że w pierwszej fazie szpital był zdany sam na siebie.

– Brakowało skoordynowanych działań na szczeblu centralnym oraz jasnych wytycznych dla ośrodków medycznych i dla społeczeństwa. Żaden szpital, nie tylko w Polsce, nie był przygotowany na taką skalę problemu – zaznacza. – Właściwie przez pierwsze pół roku uczyliśmy się na żywym organizmie jak zarządzać tym zdarzeniem.

Zaczęło się poszukiwanie sprzętu, z którym jak wiadomo na początku były ogromne problemy. Maski, kombinezony, respiratory – wszystko było potrzebne natychmiast. Potrzebne były też izolowane miejsca dla zarażonych.

– Chodziło o to, aby poza przyjmowaniem zakażonych dalej prowadzić w miarę normalną działalność, bo przecież nikt „nie odwołał” zawałów, udarów czy nowotworów – dodaje epidemiolog i podkreśla, że ogromnym wyzwaniem było takie zorganizowanie pracy, aby pacjenci zakażeni i niezakażeni nie mieli ze sobą kontaktu.

W szpitalu działał zespół kryzysowy, który każdego dnia podejmował kluczowe decyzje dotyczące organizacji pracy i zarządzania personelem, który był narażony na zakażenie.

– W drugiej fali, jesienią 2020 roku szpital stał na skraju wydolności, wręcz nad przepaścią – obrazowo przypomina sobie ten czas prof. Jarosław Drobnik. Jak tłumaczy, szpital nie mógł stać się wyłącznie ośrodkiem covidowym, bo byli też pacjenci potrzebujący innej pomocy. Dzięki wielkiemu wysiłkowi udało się stworzyć strefy buforowe i oddzielne obszary, tylko dla zarażonych.

Z każdym dniem przybywało pacjentów wymagających intensywnej terapii. Powstało kilka takich dedykowanych miejsc, ale to szybko okazało się niewystarczające. Potem udało się zorganizować 16 stanowisk wentylacji mechanicznej w starym kampusie przy ul. M. Curie-Skłodowskiej.

– Chorzy, którzy trafiali na intensywną terapię byli w bardzo ciężkim stanie – wspomina prof. Goździk. – Nikt z nas wcześniej nie widział czegoś takiego. To był piorunujący przebieg. Najgorsza była Delta, ona rzeczywiście zabijała i to bardzo szybko – dodaje. – Nawet jeśli udawało się nam przeprowadzić tych pacjentów przez terapię, to szkody wyrządzone przez tę chorobę były potworne. Oni mieli po prostu zniszczone płuca i te konsekwencje widać do dzisiaj. Choć trzeba powiedzieć, że jak na te dramatyczne warunki, mieliśmy dobre wyniki leczenia z wykorzystaniem ECMO. Co drugi nasz pacjent podłączony do tej aparatury przeżywał, co w świecie nie było tak częste.

Na granicy życia i śmierci

Wirus SARS-Cov-2 nie wybierał, ciężko chorowali nie tylko ludzie starsi czy schorowani, ale także młodzi. Jednym z takich pacjentów był 28-latek z Wałbrzycha. Mateusz Rambacher zachorował w listopadzie 2020 roku. Myślał, że to zwykłe przeziębienie, ale wysoka gorączka nie ustępowała. Trafił najpierw do szpitala w Wałbrzychu, później w Dzierżoniowie, a ostatecznie do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jego stan był krytyczny. Miał obustronne zapalenie płuc. Przez półtora miesiąca był w śpiączce. Lekarze zdecydowali się na terapię ECMO, czyli tzw. płucoserce. Był podłączony do aparatury przez sześć tygodni, w tym czasie dwa razy doszło do zatrzymania akcji serca.

– Pamiętam, że został zakwalifikowany do przeszczepu płuc w Gdańsku, ale na szczęście dzień przed wyjazdem płuca podjęły pracę – wspomina prof. Waldemar Goździk Pan Mateusz spędził w szpitalach w sumie niemal cztery miesiące. Przed wyjściem z USK ćwiczył klękanie na jedno kolano, bo chciał oświadczyć się swojej dziewczynie. Dziś jest już po ślubie, wrócił do pracy, ale jak mówi, o koronawirusie nie da się zapomnieć. Na ciele zostały blizny, 18 blizn, po aparaturze ECMO, po drenach w płucach, po wkłuciach centralnych, ale śmieje się, że to są blizny wojenne. Tą bitwę udało się wygrać dzięki lekarzom z USK. – Zawdzięczam im życie i nigdy o tym nie zapomnę – podkreśla Mateusz Rambacher.

Szpital tymczasowy


W marcu 2021 roku we Wrocławiu został uruchomiony szpital tymczasowy, który w założeniach mógł przyjąć nawet 400 pacjentów. Do prowadzenia tej placówki wojewoda wyznaczył Uniwersytecki Szpital Kliniczny, jego szefem został kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego dr Janusz Sokołowski, który na tzw. pierwszej linii frontu był od początku do końca pandemii. Jak mówi, restrykcyjne zalecenia epidemiologiczne, izolacje, kwarantanny, zakazy gromadzenia się itp. początkowo przyniosły efekt i w Polsce nie było tak dramatycznie, jak na przykład we Włoszech, a potem było lato i mniej zakażeń. Kryzys przyszedł jesienią i każdego dnia do szpitala przy ul. Borowskiej, a potem do szpitala tymczasowego, byli przywożeni kolejni ciężko chorzy pacjenci. W pawilonach przy ulicy Rakietowej było 20 stanowisk do wentylacji mechanicznej, które obsługiwała załoga z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK. Dzięki temu można było stosować u pacjentów z niewydolnością oddechową tlenoterapię z wysokimi przepływami tzw. high flow, która często pozwalała uniknąć podłączenia do respiratora. W sumie od początku pandemii do marca 2022 r. w szpitalu tymczasowym hospitalizowanych było około 1 300 chorych.

– Po pandemii na długo pozostało zmęczenie, po nieprzespanych nocach, ale do dziś pamiętam zaangażowanie personelu USK – wspomina dr Janusz Sokołowski – Mimo ogłoszonej rekrutacji oraz licznych apeli o wsparcie, ostatecznie leczeniem chorych na COVID-19 zajmował się jedynie personel medyczny, delegowany z USK.


Przy ul. Rakietowej dyżur pełniło naprzemiennie 260 lekarzy, blisko 150 pielęgniarek, ratownicy i opiekunowie medyczni, jak również pracownicy administracji. Do pracy w tych dramatycznie trudnych warunkach zgłosili się też studenci i absolwenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Prof. dr hab. Katarzyna Madziarska, kierownik Kliniki Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu, która w czasie pandemii była lekarzem kierującym szpitalem tymczasowym, wspomina tamten okres jako jeden z najtrudniejszych w swojej karierze.

– Każdy dzień był walką o życie pacjentów, a także o nasze własne zdrowie. Pracowaliśmy w ekstremalnych warunkach, niejednokrotnie podejmując decyzje pod ogromną presją. Pamiętam pacjentów, którzy jeszcze chwilę wcześniej byli w dobrym stanie, a po kilku godzinach musieli być podłączani do urządzeń wspomagających. Były momenty zwątpienia, ale także niesamowitej solidarności w zespole – podkreśla prof. Katarzyna Madziarska. – To doświadczenie nas z pewnością bardzo zmieniło, ale i wzmocniło. To również bardzo dobre doświadczenie, jeśli chodzi o organizację. Choć początkowo było trudno, to w dość szybkim tempie szpital tymczasowy działał bardzo sprawnie. Ta rocznica to świetna okazja, żeby jeszcze raz podziękować każdemu, kto był w naszym zespole.

Oddanie, które ratowało życie

Obecny dyrektor USK, a wówczas dyrektor ds. lecznictwa dr Marcin Drozd, podkreśla, że najbardziej zapamiętał ogromne zaangażowanie pracowników szpitala.

– Było jak na froncie. Każdy z pracowników był narażony na zakażenie, chorowali, tracili bliskich, odchodzili ich koledzy. Wirus nie znał granic ani profesji. Wszystkim zaangażowanym w tamtym czasie zawsze należą się pamięć i podziękowania – podkreśla dr Drozd. – Dla mnie najważniejsza była misja stworzenia w szpitalu tymczasowym dobrej atmosfery współpracy. Warto pamiętać, że jednego dnia w nowym zespole znaleźli się lekarze i pielęgniarki z różnych klinik, a mimo to musieli natychmiast przystąpić do leczenia pacjentów.

Dyrektor zaznacza, że była to niezwykła mobilizacja i współpraca specjalistów różnych dziedzin, która pokazała, jak istotne jest interdyscyplinarne działanie i otwartość na nowe rozwiązania.

– Pacjenci mieli doskonałą opiekę. W dyżurce lekarskiej szpitala tymczasowego dyżurowali lekarze nawet siedmiu specjalności – wspomina dr Marcin Drozd. – To sytuacja wyjątkowa, na co dzień niespotykana. Nie mieliśmy takich doświadczeń, ale doskonale pamiętam, jak potrafili współpracować, rozmawiać o pacjentach i profesjonalnie się nimi zajmować. To właśnie dzięki tej elastyczności i determinacji udało się uratować tak wiele ludzkich istnień.

Nadzieja na życie – kolejki do punktów szczepień


Pierwsze szczepionki pojawiły się w Polsce 26 grudnia 2020 roku. 10 tys. sztuk preparatu firm Pfizer i BioNTech zatwierdzonych przez Europejską Agencję Leków dotarło do naszego kraju w sobotę. Następnego dnia zaczęły się szczepienia. Początkowo zainteresowanie było ogromne, Ministerstwo Zdrowia ustaliło zasady, zgodnie z którymi w pierwszej kolejności miały być zaszczepione osoby szczególnie narażone na zakażenie. Do tak zwanej „grupy zero” należeli w pierwszej kolejności medycy oraz pracownicy aptek, stacji sanitarno-epidemiologicznych, domów pomocy społecznej oraz studenci i wykładowcy uczelni medycznych. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu był jednym z 73 szpitali w kraju, do których trafiła pierwsza partia szczepionek. Na czele zespołu ds. szczepień stanął wtedy dr Edwin Kuźnik, który pamięta pierwszy transport.

– To był 27 grudnia 2020 roku, niedziela rano. Mieliśmy gotową listę lekarzy, którzy w pierwszej kolejności mieli dostać szczepionkę. Już pierwszego dnia udało się zaszczepić około 150 osób – wspomina dr Edwin Kuźnik, ówczesny szef Zespołu ds. szczepień przeciwko COVID-19. – W sumie przez cały okres pracy dwóch klinicznych punktów, przy ul. M. Curie-Skłodowskiej i przy Borowskiej, udało się zaszczepić ponad 400 tysięcy osób. Najwięcej chętnych zgłosiło się w maju 2021 roku, tylko w tym miesiącu szczepionki dostało około stu tysięcy osób. W miarę jak wirus stawał się mniej zjadliwy, zainteresowanie ochroną malało, aż w końcu punkty szczepień zostały zamknięte.

Stan epidemii został w Polsce zniesiony 16 maja 2022 roku, jednak w dalszym ciągu obowiązywał stan zagrożenia epidemicznego. Ostatecznie został on zniesiony 1 lipca 2023 roku.

Czy COVID-19 to już tylko historia?

Naczelny epidemiolog USK dr hab. Jarosław Drobnik, prof. UMW jest przekonany, że COVID-19 to nadal nie jest tylko historia, on ciągle jest, chociaż nauczyliśmy się z nim żyć.

– Wirus mutował, żeby przetrwać i złagodniał, ale to nie znaczy, że nie stwarza problemów – mówi prof. Drobnik.

Ekspert podkreśla, że teraz wirus ma inne oblicze, ma twarz powikłań odległych związanych ze spowolnieniem psychomotorycznym, z osłabieniem, czasami uszkodzeniem nerek czy serca.

– Dziś już nie zabija, ma raczej charakter ambulatoryjny, ale mimo łagodnego przebiegu widzimy odroczone powikłania – dodaje prof. Drobnik i ocenia – Dziś jako szpital jesteśmy mentalnie i organizacyjnie lepiej przygotowani na podobne wydarzenie, ale w przyszłości konieczne będzie systemowe i merytoryczne zarządzanie na szczeblu krajowym oraz lepsze komunikowanie zadań, aby uzyskać większą skuteczność w przypadku tak poważnego zagrożenia.

Niezwykle istotną rolę odgrywają szczepienia, które pozostają najskuteczniejszym narzędziem w zapobieganiu ciężkim przypadkom COVID-19 oraz hospitalizacji. Obecnie dostępne szczepionki są na bieżąco aktualizowane, aby skuteczniej chronić przed dominującymi wariantami wirusa. W Polsce można skorzystać z kolejnych dawek przypominających, które pozwalają na utrzymanie odporności i ograniczenie ryzyka poważnych konsekwencji zdrowotnych. Specjaliści podobnie jak w przypadku grypy, zachęcają do szczepień, podkreślając, że choć wirus nie wywołuje już globalnych lockdownów, to wciąż wymaga czujności i odpowiedzialnego podejścia w zakresie profilaktyki zdrowotnej.

altalt    alt alt alt alt 


 
Choroby rzadkie to problem nawet 145 000 Dolnoślązaków – program USK we Wrocławiu dla najmłodszych pacjentów z naszego regionu

Wrocław, 28 lutego 2025 r.

Choroby rzadkie to problem nawet 145 000 Dolnoślązaków – program USK we Wrocławiu dla najmłodszych pacjentów z naszego regionu


Potencjalnie aż 145 000 Dolnoślązaków może zmagać się z jedną z chorób rzadkich. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu od lat angażuje się we wczesne wykrywanie wad rozwojowych i chorób rzadkich. W Światowym Dniu Chorób Rzadkich podsumowano również wojewódzki program polityki zdrowotnej, realizowany przez USK, którego celem jest wczesne wykrywanie wad i takich chorób u noworodków oraz niemowląt. Jak podkreślają specjaliści USK wyniki za ubiegły rok są wręcz spektakularne.

Choroby rzadkie dotyczą około 6% populacji, a w 75% przypadków objawy pojawiają się w pierwszych dwóch latach życia. Wszystkie wrodzone zaburzenia rozwojowe u dzieci zalicza się do tej kategorii i obejmują m.in. strukturalne anomalie, zespoły wad oraz zaburzenia neurorozwojowe. Wczesna identyfikacja takich problemów pozwala na szybsze wdrożenie odpowiednich działań diagnostycznych i terapeutycznych, co znacząco poprawia jakość życia dzieci i ich rodzin.


Choć określenie „rzadkie” sugeruje incydentalność ich występowania, to w Polsce dotkniętych nimi może być ponad 2 mln osób. Dotychczas zidentyfikowano i opisano niemal 8,5 tys. jednostek chorobowych, w których liczba stwierdzonych przypadków jest nie większa niż 5 na 10 tys. mieszkańców. Większość z nich to choroby uwarunkowane genetycznie (80%), ujawniają się u dzieci przed 2 rokiem życia (w 70%), towarzyszy im opóźnienie w rozwoju psychoruchowym, intelektualnym, społecznym i behawioralnym (w 50%) znacznie upośledzając jakość życia pacjenta i jego rodziny oraz aż w 65% mają ciężki przebieg.

– Na całym świecie rodzice dziecka z chorobą rzadką posługują się określeniem „odyseja diagnostyczna” mając na uwadze czas jaki upływa do postawienia właściwej diagnozy i migrację związaną z chorobą dziecka po systemach zdrowotnych. Natomiast po postawieniu rozpoznania pojawia się kolejna niekończąca się podróż pacjentów „odyseja terapeutyczna” – mówi prof. dr hab. Robert Śmigiel, kierownik Kliniki Pediatrii, Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Metabolicznych – Obecnie nowoczesne terapie celowane, zwane potocznie przyczynowymi, są dostępne dla około 7 proc. pacjentów z chorobami rzadkimi. Spośród 8,5 tys. znanych schorzeń, precyzyjne leczenie opracowano dla około 650 z nich. W przypadku pozostałych pacjentów stosuje się głównie terapię objawową, która wspiera ich codzienne funkcjonowanie.

Bardzo często wczesna diagnostyka podejmowana jest już w oddziałach noworodkowych, tuż po narodzinach.

– Choroby rzadkie najczęściej manifestują się przed drugim rokiem życia, ale tak naprawdę często już w okresie noworodkowym zauważamy dyskretne objawy, które mogą nas zaniepokoić – mówi prof. dr hab. Barbara Królak-Olejnik, kierownik Kliniki Neonatologii USK we Wrocławiu. – Mając możliwość diagnostyki, zwłaszcza diagnostyki genetycznej, w tak bardzo wczesnym okresie życia, wyprzedzamy najcięższe konsekwencje. Kiedy objawy jeszcze nie dają o sobie znać w pełnym wymiarze, bo przecież nie rozpoznajemy upośledzenia umysłowego czy zaburzeń rozwoju psychoruchowego, intelektualnego, społecznego lub behawioralnego. W okresie noworodkowym i niemowlęcym, możemy odpowiednio zapobiegać pewnym powikłaniom, chociażby wdrażając intensywną rehabilitację, psychoterapię, a czasami jest możliwe podjęcie terapii również lekami.

Rzadkie choroby u dzieci – jakie objawy skłaniają rodziców do wizyty u lekarza?

Choroby rzadkie mogą objawiać się już w pierwszych tygodniach życia dziecka. Rodzice i lekarze zwracają uwagę na nietypowe symptomy, takie jak nieprawidłowe napięcie mięśniowe, problemy z ssaniem i połykaniem, trudne do wyjaśnienia drgawki, nietypowe cechy dysmorficzne twarzy oraz niepokojące wyniki badań laboratoryjnych sugerujące zaburzenia metaboliczne. Obserwując rozwój dziecka, rodzice często zgłaszają się do pediatry lub specjalisty neonatologii, jeśli zauważą brak reakcji na bodźce, opóźnienia w ruchu lub inne nietypowe zachowania.

W ramach programu dzieci, u których podejrzewa się wadę rozwojową lub chorobę rzadką, trafiają pod opiekę konsylium specjalistów w USK we Wrocławiu. Diagnostyka odbywa się w kilku etapach, obejmujących przede wszystkim e-konsultację wielospecjalistyczną na podstawie dokumentów medycznych pacjenta zebranych od osoby zgłaszającej. Kolejno pacjent jest zapraszany na konsultację osobistą do konkretnych specjalistów. W przypadku podejrzenia choroby genetycznej w ramach projektu wykonywane są specjalistyczne wysokoprzepustowe badania genetyczne, nierefundowane w innych przypadkach. Po zakończeniu procesu diagnostycznego każdy pacjent otrzymuje Paszport Pacjenta – dokument zawierający opis stanu zdrowia, wyniki badań oraz zalecenia dotyczące dalszej opieki i leczenia.

Nakład pracy daje wymierne efekty

Przez dwa lata funkcjonowania Programu Polityki Zdrowotnej w zakresie wczesnego wykrywania wad rozwojowych u noworodków i niemowląt – poprawa opieki perinatalnej na terenie województwa dolnośląskiego na lata 2023 – 2025, który USK we Wrocławiu prowadzi we współpracy z Urzędem Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, udało się pomóc ponad 500 dzieciom. Przeprowadzono m.in. 445 osobistych konsultacji lekarskich, 200 konsultacji psychologicznych oraz blisko 100 szerokoprzepustowych badań genetycznych.

Stosując takie podejście u ok. 70 proc. dobrze zdefiniowanych klinicznie pacjentów, u których zlecono szerokoprzepustowe badania genetyczne, przerwano odyseję diagnostyczną, która mogłaby trwać jeszcze kilka lat.

– Właśnie taki był cel projektu, który udało się nam osiągnąć. To sukces i realne wsparcie naszych pacjentów – zaznacza profesor Robert Śmigiel.

Kluczem do efektywności jest szybkie e-konsylium wielu specjalistów, którzy wspólnie analizują problem konkretnego dziecka zgłoszonego do programu. Istotną rolę odgrywa także koordynator, który przeprowadza rodziców pacjenta przez proces diagnostyczny, udzielając im wszelkich potrzebnych informacji. Dzięki temu specjaliści zostają odciążeni, a rodzice nie gubią się w systemie ochrony zdrowia. Dodatkowo, możliwość wykonywania szerokoprzepustowych badań genetycznych znacząco przyspiesza diagnozę choroby genetycznej.

– Projekt trwa do końca 2025 roku, zachęcamy do zgłaszania dzieci do pierwszego roku życia z jakimikolwiek problemami rozwojowymi. Lekarze z oddziałów szpitalnych, gabinetów ambulatoryjnych, lekarze pediatrzy i neonatolodzy, lekarze pierwszego kontaktu, położne, pielęgniarki i sami rodzice mogą mailem zgłaszać dziecko do wielospecjalistycznej e-konsultacji. Na podstawie dokumentacji przy udziale różnych specjalistów ustalamy, jakiego typu diagnostyki wymaga pacjent – tłumaczy prof. Śmigiel.

Najciekawsze przypadki i sukcesy diagnostyczne

Nie ma takiej choroby, której częstość występowania byłaby tak rzadka, że nie wymagałaby szczególnej uwagi.

W ramach programu udało się zdiagnozować i wdrożyć terapię dla dzieci z takimi schorzeniami jak zespół Pradera-Williego, który charakteryzuje się hipotonią mięśniową u noworodków oraz po 2 roku życia nadmiernym apetytem prowadzącym do skrajnej otyłości w późniejszym okresie. Diagnostyka obejmowała również wrodzone wady metabolizmu, które dzięki rozpoznaniu mogą być skutecznie leczone. Niezmiernie istotne są padaczki ujawniające się w wieku niemowlęcym, uwarunkowane genetycznie, którym dedykowane jest precyzyjne leczenie konkretnymi lekami przeciwpadaczkowymi.

Przyszłość diagnostyki chorób rzadkich w USK

Oprócz realizacji tego typu projektów, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu planuje dalszy rozwój diagnostyki i terapii chorób rzadkich, możliwy również dzięki budowie Uniwersyteckiego Centrum Pediatrycznego (UCP). Nowa jednostka skonsoliduje działalność klinik pediatrycznych, co umożliwi jeszcze szybszą diagnostykę i kompleksową opiekę nad dziećmi zmagającymi się z tą grupą chorób.

Jedną z kluczowych możliwości terapeutycznych dla dzieci z chorobami ultrarzadkimi jest transplantacja komórek hematopoetycznych, którą USK we Wrocławiu stosuje od lat w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej.

– Przeprowadziliśmy już blisko 200 transplantacji we wrodzonych niedoborach odporności i ponad 50 we wrodzonych chorobach metabolicznych. Rewolucją jest jednak wprowadzenie terapii genowych. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jest liderem w tym obszarze. Jednym z najbardziej spektakularnych osiągnięć było zastosowanie terapii genowej u dziecka z wrodzonym niedoborem odporności – mówi prof. dr hab. Krzysztof Kałwak, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. – Pierwszym pacjentem był pięciomiesięczny chłopiec. Dziecko spędziło w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK blisko 4 miesiące, tuż przed świętami Bożego Narodzenia wyszło do domu i obecnie czuje się doskonale. Co warte odnotowania – był to dopiero czwarty taki zabieg na świecie. W tym roku Klinika ma szansę stać się tzw. Quality Treatment Center do leczenia terapią genową dzieci z leukodystrofią metachromatyczną. Warto też wspomnieć, że już 3 marca minie 5 lat od rozpoczęcia stosowania w naszym szpitalu jednej z najbardziej spektakularnych procedur, terapii CAR-T, która zmieniła życie dziesiątek dzieci.

Obszar chorób rzadkich doskonale wpisuje się w trwającą obecnie inwestycję budowy UCP, którego zakończenie jest planowane na 2028 rok. Potrzebę realizacji takiej inwestycji w regionie już od wielu lat zgłaszało środowisko pediatrów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

– Obecnie pacjenci leczeni w jednostkach pediatrycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu z założenia należą do grupy wymagających, są rekrutowani z całego Dolnego Śląska, często z innych regionów. Zwykle byli wcześniej leczeni w innych jednostkach, wymagają bardzo specjalistycznej, niedostępnej gdzie indziej diagnostyki oraz kosztownej terapii. Wiele unikatowych obszarów jak chirurgia noworodka, czy onkohematologia dziecięca jest obecnie realizowanych właśnie przez jednostki pediatryczne USK – podkreśla dr Tomasz Pytrus, kierownik Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia USK we Wrocławiu i jednocześnie Pełnomocnik Rektora ds. Budowy ZCP – W nowym Centrum znajdą swoje miejsce wszystkie tzw. niezabiegowe oddziały specjalistyczne z wyjątkiem naszej onkohematologii dziecięcej, która znajduje się w oddzielnym budynku znanym jako „Przylądek Nadziei”. W nowym centrum znajdą się również nowe obszary takie właśnie jak choroby rzadkie, neurologia dziecięca, reumatologia dziecięca, których dotąd nie było, a są niezbędne również w procesie dydaktyki.

Współpraca, która zmienia życie

Wspierany przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego Program Polityki Zdrowotnej w zakresie wczesnego wykrywania wad rozwojowych u noworodków i niemowląt – poprawa opieki perinatalnej na terenie województwa dolnośląskiego na lata 2023 – 2025, dedykowany jest noworodkom i niemowlętom z wadami rozwojowymi lub podejrzeniem zaburzeń, urodzonym w latach 2023-2025 na terenie Dolnego Śląska. Warunkiem uczestnictwa jest wyrażenie zgody przez rodziców lub opiekunów prawnych dziecka.

Dzięki wysokiemu poziomowi specjalistycznej opieki w naszym szpitalu możemy skutecznie diagnozować rzadkie schorzenia i dawać pacjentom szansę na szybsze wdrożenie odpowiedniego leczenia. Podsumowanie pierwszego pełnego roku realizacji programu pokazuje, że nasza wspólna inicjatywa realnie wpływa na przyszłość wielu dzieci.

- Osiągnięte rezultaty, w tym wysoka skuteczność diagnostyczna, potwierdzają, jak istotna jest współpraca między samorządem a wiodącymi ośrodkami medycznymi. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu realizuje wiele podobnych programów, łącząc nowoczesną medycynę z innowacyjnymi rozwiązaniami organizacyjnymi, by zapewnić pacjentom jak najlepszą opiekę – podkreśla dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

***

Zgłoszenie pacjenta do programu jest przyjmowane pod adresem e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. lub telefonicznie tel. 885 853 127 (kontakt z Koordynatorem programu), zgodnie z kryteriami włączenia. Osoba zgłaszająca pacjenta do programu musi przedstawić dokumenty medyczne pacjenta. Zgłaszającymi do programu mogą być: lekarz, pielęgniarka patronażowa, fizjoterapeuta, neurologopeda oraz rodzice. Za merytoryczne zakwalifikowanie pacjenta do programu odpowiada przewodniczący Konsylium i stali członkowie Konsylium (lekarze).

 


 
USK we Wrocławiu z Diamentowym Statusem – eksperci skrócili czas procedury ratującej zdrowie i życie pacjentów z udarem aż o 37%

Wrocław, 26 lutego 2025 r

USK we Wrocławiu z Diamentowym Statusem – eksperci skrócili czas procedury ratującej zdrowie i życie pacjentów z udarem aż o 37%


Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (USK) został uhonorowany Diamentowym Statusem w ramach prestiżowego programu ESO Angels Awards. Dzięki ulepszeniu procedur, specjaliści USK skrócili tylko w czwartym kwartale 2024 r. czas potrzebny na przeprowadzenie procedury ratującej zdrowie i życie pacjentów, których dotknął udar aż o 37%.

Udar mózgu stanowi rosnące zagrożenie zdrowotne, dotykając coraz większą liczbę osób, także wśród młodszych dorosłych. Każdego roku na Dolnym Śląsku u około 5000 osób rozpoznaje się udar, który w krótkim czasie może prowadzić do znacznej niepełnosprawności. Kluczowe czynniki ryzyka, takie jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, miażdżyca czy migotanie przedsionków, często pozostają niezdiagnozowane lub nieleczone, zwiększając prawdopodobieństwo wystąpienia udaru.


Inicjatywa Angels jest globalnym projektem wspieranym przez Światową oraz Europejską Organizację Udaru Mózgu (ESO – European Stroke Organization), która wręcza nagrody Angels Awards placówkom szczególnie wyróżniającym się w zakresie opieki nad pacjentami z udarem. Wyróżnienie można otrzymać na poziomie Złotym, Platynowym i najwyższym, Diamentowym. Osiągnięcie przez USK we Wrocławiu Diamentowego Statusu wymagało spełnienia najbardziej rygorystycznych kryteriów, w tym zapewnienia szybkiej diagnozy i leczenia, optymalizacji procedur oraz stosowania nowoczesnych metod terapeutycznych. Czas na wagę zdrowia – Czas to mózg. Każde skrócenie czasu wykonania procedur reperfuzyjnych w przypadku udaru niedokrwiennego mózgu o 15 minut to 4% więcej szansy na pełne wyzdrowienie i 4% mniejsze ryzyko zgonu – podkreśla dr Marta Nowakowska-Kotas, konsultant wojewódzki ds. neurologii, specjalista neurologii w Uniwersyteckim Centrum Neurologii i Neurochirurgii USK we Wrocławiu. – Istotna jest też opieka w fazie podostrej, gdy u pacjenta regularnie trzeba dbać o glikemię, wartości ciśnienia i zdolność połykania pokarmów oraz jak najszybciej wdrożyć rehabilitację. rygorystycznych kryteriów, w tym zapewnienia szybkiej diagnozy i leczenia, optymalizacji procedur oraz stosowania nowoczesnych metod terapeutycznych.

Czas na wagę zdrowia

– Czas to mózg. Każde skrócenie czasu wykonania procedur reperfuzyjnych w przypadku udaru niedokrwiennego mózgu o 15 minut to 4% więcej szansy na pełne wyzdrowienie i 4% mniejsze ryzyko zgonu – podkreśla dr Marta Nowakowska-Kotas, konsultant wojewódzki ds. neurologii, specjalista neurologii w Uniwersyteckim Centrum Neurologii i Neurochirurgii USK we Wrocławiu. – Istotna jest też opieka w fazie podostrej, gdy u pacjenta regularnie trzeba dbać o glikemię, wartości ciśnienia i zdolność połykania pokarmów oraz jak najszybciej wdrożyć rehabilitację.

To właśnie czas jest jednym z najważniejszych czynników w ratowaniu życia i minimalizowaniu skutków udaru, ponieważ każda minuta zwłoki zwiększa ryzyko trwałych uszkodzeń mózgu. W przypadku udaru niedokrwiennego, szybkie podanie leków trombolitycznych może rozpuścić skrzep blokujący przepływ krwi i przywrócić funkcję mózgu. Natomiast w udarze krwotocznym liczy się natychmiastowa interwencja chirurgiczna lub kontrola ciśnienia tętniczego i parametrów krzepnięcia krwi. Im szybciej osoba z objawami udaru trafi do szpitala pod opiekę specjalistów, tym większa szansa na skuteczne leczenie, ograniczenie niepełnosprawności i powrót do normalnego życia.

Objawy udaru mogące obejmować zaburzenia mowy, widzenia, niedowład, problemy z równowagą pojawiają się nagle i wymagają natychmiastowej reakcji. Według ostatniego raportu Światowej Organizacji Udaru Mózgu (WSO – World Stroke Organization) w profilaktyce udarowej istotne jest uwzględnienie modyfikowalnych czynników ryzyka jak: zanieczyszczenie powietrza i środowiskowe oraz nadmierne spożywanie soli i alkoholu.

Ciągłe doskonalenie kluczem do sukcesu

Specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu podkreślają, że kiedy myśli się o profesjonalizmie w opiece medycznej, nigdy nie przestaje się doskonalić procedur diagnostycznych i terapeutycznych. Dlatego wdrożono w USK standardy postępowania, dzięki którym pacjenci z udarem otrzymują pomoc w możliwe najkrótszym czasie, co zwiększa ich szanse powrotu do zdrowia. Ze względu na to, że na podstawie obrazu klinicznego nie można rozróżnić udaru krwotocznego od niedokrwiennego, a od tego zależy sposób postępowania z pacjentem, kluczowy jest czas, w jakim pacjent zostaje poddany pełnej diagnostyce obrazowej.


– Szpitalny Oddział Ratunkowy rozpoczyna opiekę nad pacjentem już w okresie przedszpitalnym. Po uzyskaniu informacji o transporcie pacjenta z podejrzeniem udaru mózgowego musimy przygotować zespół odpowiedzialny za opiekę nad pacjentem, salę resuscytacyjną i poinformować pracownię TK – tłumaczy dr Janusz Sokołowski, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we Wrocławiu.

Opieka nad pacjentem w fazie ostrej udaru w SOR wymaga zaangażowania nawet 10 osób. Bardzo duża liczba karetek, które przyjeżdżają do SOR USK we Wrocławiu powoduje, że logistyka i właściwie prowadzony triage są kluczowe we właściwej opiece nad pacjentem z udarem mózgu.

– Wspólnie z zespołem SOR udało nam się stworzyć schemat działania, który umożliwia szybką diagnostykę. Pacjent bezpośrednio z karetki pogotowia przekazywany jest na badania obrazowe, które skracają czas niezbędny do wdrożenia odpowiednich w danym przypadku metod leczenia. Te pozornie pojedyncze sekundy, minuty, mają wielkie znaczenie – mówi dr hab. Maciej Guziński, kierownik Pracowni Tomografii Komputerowej TK USK we Wrocławiu.

Wysoka jakość opieki nad pacjentem z udarem mózgowym, w tym szybkość przyjęcia i wdrożenia leczenia reperfuzyjnego powoduje, że USK we Wrocławiu często przyjmuje pacjentów kierowanych przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe z ościennych województw: wielkopolskiego, opolskiego.

– Wyróżnienie potwierdza, że leczenie udarów w USK we Wrocławiu odbywa się w wyspecjalizowanej jednostce, w której personel medyczny jest dobrze przeszkolony, a infrastruktura szpitala jest dostosowana do szybkiej diagnostyki i leczenia – mówi prof. dr hab. Sławomir Budrewicz, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Neurologii i Neurochirurgii USK we Wrocławiu – Taka organizacja pracy, wiedza połączona z doświadczeniem i użyciem nowoczesnych technologii poprawia rokowanie, zmniejsza ryzyko powikłań i zwiększa skuteczność terapii.

Specjaliści podkreślają, że poza profesjonalną pomocą medyczną, którą sami zapewniają, kluczem do skutecznego zapobiegania najcięższym konsekwencjom udarów jest jeszcze jeden element. To rosnąca świadomość społeczeństwa w zakresie rozpoznawania pierwszych objawów udarów (UDAR – Usta wykrzywione, Dłonie opadnięte, Artykulacja utrudniona, Rozmazane widzenie) i właściwa reakcja już w pierwszych momentach wystąpienia zdarzenia, daje szansę medykom na uratowanie zdrowia i życia pacjenta.  


alt alt

 
Nieodwołane wizyty to prawie 46 000 straconych szans na konsultację u specjalisty – USK we Wrocławiu rusza z kampanią informacyjną
Wrocław, 21 lutego 2025 r.

Nieodwołane wizyty to prawie 46 000 straconych szans na konsultację u specjalisty – USK we Wrocławiu rusza z kampanią informacyjną



Tysiące straconych wizyt – pacjenci nie przychodzą na umówione porady lub zabiegi i ich nie odwołują. Według wyliczeń dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w regionie do skutku nie dochodzi ponad 45 tysięcy wizyt rocznie, a w skali kraju to już ponad milion 300 tysięcy porad. Ten problem widać także w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu (USK), który rusza z kampanią informacyjną na ten temat.

Choć nieodwołane wizyty w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu dotyczą jedynie 4% zarejestrowanych, to biorąc pod uwagę skalę działalności, jako największej placówki w regionie, w samych tylko przychodniach każdego miesiąca nie realizuje się średnio około 1000 wizyt.

– Dla przykładu, w tak ważnej poradni jak Poradnia Leczenia Bólu, do której trafiają osoby zmagające się z codziennym bólem, zrealizowanie takiej liczby konsultacji oznaczałoby skrócenie kolejki o 3 miesiące! Nie trudno sobie wyobrazić, co to oznacza dla osoby cierpiącej – podkreśla Patrycja Korolewicz , kierowniczka Działu Statystyki i Dokumentacji Medycznej USK we Wrocławiu. – Dodatkowo trzeba uwzględnić odraczanie lub niestawianie się na zaplanowane operacje. Miesięcznie dochodzi do odwołania około 1250 hospitalizacji. To powoduje dużo zamieszania i problemów z organizacją pracy lekarzy i bloku operacyjnego.

Sekretarki medyczne poszczególnych klinik kilka dni przed terminem przyjęcia telefonują do pacjentów i przypominają o planowanej hospitalizacji. To właśnie wtedy pacjenci przekazują informację o tym, że zapomnieli o terminie, są na wakacjach lub nie mogą pojawić się w szpitalu z powodu konieczności opieki nad dzieckiem lub psem.

W życiu każdego człowieka zdarzają się trudne do przewidzenia sytuacje rodzinne lub infekcje, co jest całkowicie zrozumiałe. Gorzej, gdy zapomnimy poinformować o tym placówkę, w której ma się zaplanowane badanie lub wykonanie skomplikowanej procedury medycznej. Z tych też powodów Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu przypomina, że jeżeli informacja o braku możliwości zgłoszenia się na wizytę lub operację wpłynie do szpitala odpowiednio wcześnie, w większości udaje się znaleźć kogoś innego, kto czeka na zabieg.

– Nieodwołanie wizyty to strata dla wszystkich, dla pacjentów i dla szpitala. Chorzy czekają dłużej na poradę, lekarz czeka w pustym gabinecie, a mógłby pomóc innym pacjentom - mówi lek. Maciej Kamiński , zastępca dyrektora ds. medycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu i dodaje: – Po stronie szpitala w proces wypełnienia zwolnionego terminu zaangażowane są też m.in. osoby, które muszą skontaktować się z jednym, dwoma, a czasami kilkunastoma kolejnymi pacjentami z całkiem obszernej listy. Sprawdzić ich dyspozycyjność, zweryfikować pod względem sytuacji medycznej i ustalić z nimi szczegóły. Z drugiej strony proszę wejść w skórę pacjentów oczekujących na swoją kolej operacji. Z powodu teoretycznej zajętości bloku operacyjnego muszą czekać niejednokrotnie w poważnym niepokoju o swoje zdrowie i życie, podczas gdy mogliby zostać przyjęci znacznie szybciej.


Dotychczasowe rozwiązania

Pacjenci, którzy nie mają możliwości przyjść na wizytę w USK, mogą odwołać ją telefonicznie lub mailowo. Funkcjonuje dedykowany adres poczty elektronicznej: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. .

Część pacjentów korzysta z tej możliwości i dzięki temu około 1700 wizyt miesięcznie jest odwoływanych lub przekładanych z wyprzedzeniem. Innymi słowy 1700 szans na szybszy termin dla innych pacjentów.

– Problem nieodwoływania wizyt byłby jeszcze większy, gdyby nie obecny system e-skierowań – podkreśla Patrycja Korolewicz. – Elektroniczny system nie pozwala zapisać się w kilku kolejkach na to samo świadczenie, co jeszcze kilka lat temu było powszechną praktyką stosowaną przez chorych, szukających jak najszybszego terminu przyjęcia.

Obecnie skierowanie można zarejestrować tylko w jednym miejscu, jeśli pacjent zmienia przychodnię, od razu widać to w systemie, miejsce się zwalnia i można zapisać kogoś innego.

Dodatkowo trzeba pamiętać, że zgodnie z Ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej w przypadku niezgłoszenia się na ustalony termin udzielenia świadczenia, świadczeniobiorca – czyli pacjent – podlega skreśleniu z listy oczekujących, chyba że uprawdopodobni, że niezgłoszenie się nastąpiło z powodu siły wyższej (np. nagła choroba, wypadek).


Nowe rozwiązania i kampania informacyjna

By jeszcze skuteczniej ograniczyć skalę zjawiska, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu rozpoczyna akcję informacyjną. Jej celem ma być wzmocnienie odpowiedzialności i świadomości pacjentów na temat tego, że wykonanie jednego połączenia lub wysłanie prostej wiadomości email może uratować czyjeś zdrowie lub życie.

Dlatego oprócz wspomnianej już możliwości odwołania wizyty za pośrednictwem poczty elektronicznej oraz funkcjonującego numeru stacjonarnego, uruchomiona została dedykowana linia, która ma ułatwić proces odwołania wizyty. Wystarczy, że pacjent zadzwoni pod numer telefonu komórkowego 885 834 824 oraz poda imię i nazwisko, datę planowanej wizyty oraz nazwę poradni.

Dodatkowo, w ramach akcji informacyjnej w rejestracji i w przychodniach USK we Wrocławiu pojawiły się wyraziste plakaty z hasłami zachęcającymi do zgłaszania odwołania wizyty. Taki sam plakat pojawił się na stronie internetowej szpitala oraz w mediach społecznościowych.




 
Odwołaj wizytę
 
Bruksizm a ryzyko sercowo-naczyniowe

Bruksizm a ryzyko sercowo-naczyniowe


Co może mieć wspólnego nocne zgrzytanie zębami z udarem czy zawałem serca? Patrząc okiem laika, te problemy wydają się być zupełnie odległe. A jednak istnieją przesłanki, by na bruksizm senny spojrzeć znacznie szerzej, bo nie jest to problem tylko stomatologiczny. Doktorant Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (UMW) lek. Michał Fułek z Katedry i Kliniki Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych sprawdza, jaki jest związek bruksizmu sennego z ryzykiem sercowo-naczyniowym.

„Ocena stężeń markerów zapalnych u pacjentów z zaburzeniami snu” – to tytuł pracy doktorskiej lekarza, realizowanej w ramach Szkoły Doktorskiej UMW pod kierunkiem dr hab. Heleny Martynowicz, prof. UMW. Zgłębiane przez doktoranta zagadnienie wpisuje się w tematykę badawczą z pogranicza medycyny snu, chorób wewnętrznych i stomatologicznych, która od wielu lat jest przedmiotem zainteresowania naukowców Katedry i Kliniki Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych oraz Katedry i Zakładu Stomatologii Doświadczalnej UMW. Bruksizm senny, obok obturacyjnego bezdechu sennego, jest jednym z najczęściej występujących zaburzeń snu. Mimo to, wpływ tego schorzenia na cały ludzki organizm wciąż nie jest do końca poznany.

– Przez długi czas bruksizm senny był traktowany jako problem stricte stomatologiczny – wyjaśnia lek. Michał Fułek. – Postrzegano go wyłącznie w kategoriach ścierania koron zębowych z powikłaniami z zakresu stomatologii. Teraz już wiemy, że taki pogląd jest niepełny. Pojawiły się nowe przesłanki, sugerujące, że bruksizm senny może być związany z ogólnoustrojowym stanem zapalnym i stresem oksydacyjnym, które leżą u podłoża większości chorób internistycznych, w tym rozwoju nadciśnienia tętniczego, procesu miażdżycotwórczego, a więc ryzyka wystąpienia niekorzystnych zdarzeń sercowo-naczyniowych. Mamy ponadto aspekt psychiatryczny, bo bruksizm, połączony z zaburzeniami snu, wpływa także na sferę psychiki, pogarszając jakość życia chorych. W swoich badaniach koncentruję się na związku bruksizmu ze stresem oksydacyjnym i stanem zapalnym w kontekście chorób sercowo-naczyniowych. Czy bruksizm, podobnie jak obturacyjny bezdech senny, jest czynnikiem ryzyka wystąpienia m.in. udaru i zawału serca? Odpowiedź między innymi na to pytanie jest właśnie celem moich badań.

Badane zagadnienie ma tym większe znaczenie z tego powodu, że choroby sercowo-naczyniowe pozostają najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce i na świecie. Niemała jest też grupa osób, doświadczających epizodów nocnego bruksizmu. Szacuje się, że może to być nawet 8-13 proc. populacji. Dokładnych danych brakuje, ponieważ część pacjentów nie zostaje prawidłowo zdiagnozowana.

Złotym standardem w rozpoznaniu zarówno bezdechu, jak i bruksizmu sennego jest badanie polisomnograficzne. Niestety, dostęp do tego typu pracowni jest w Polsce ograniczony, zwłaszcza wobec rosnącej liczby osób cierpiących z powodu zaburzeń snu. To jedna z przyczyn niedoszacowana liczby osób, cierpiących nie tylko z powodu zgrzytania zębami, ale także wielu innych konsekwencji tej przypadłości.

W swojej pracy doktorskiej lek. Michał Fułek opiera się na badaniach prowadzonych w pracowni polisomnograficznej w swojej klinice. Pacjenci pozostają w szpitalu przez noc, podłączeni do specjalistycznej aparatury. Podczas snu rejestrowane są ruchy oddechowe klatki piersiowej i brzucha, mierzona jest saturacja krwi, a także wykonywane badania: elektroencefalogram (EEG), elektrokardiogram (EKG), elektrookulogram (EOG) oraz elektromiogram (EMG). Wyniki są szczegółowo analizowane i służą diagnostyce zaburzeń snu.

– W ramach swoich badań, u pacjentów z rozpoznanym polisomnograficznie bruksizmem sennym oceniam wykładniki stresu oksydacyjnego oraz stężenia markerów z zapalnych – mówi lek. Michał Fułek. – Następnie sprawdzam, jaki jest wpływ stanu zapalnego na intensywność wzbudzeń, czas i efektywność snu oraz architekturę snu, ze szczególnym uwzględnieniem proporcji snu wolnofalowego i REM do snu płytkiego N1 i N2. Nasze badania, jako pierwsze oparte na pełnej analizie polisomnograficznej, wykazały nie tylko wyraźny związek między stresem oksydacyjnym a nasileniem bruksizmu sennego, ale również istotne skrócenie fazy snu głębokiego non-REM 3 u pacjentów z tym zaburzeniem. Chociaż przegląd literatury sugerował możliwe powiązania między markerami zapalnymi a bruksizmem, nasze badania nie potwierdziły istotnych różnic w stężeniach CRP i IL-6 między pacjentami z bruksizmem a grupą kontrolną. Uzyskane wyniki wypełniają istotną lukę w literaturze naukowej i wskazują na konieczność dalszych badań nad rolą stresu oksydacyjnego i stanu zapalnego w patofizjologii bruksizmu sennego oraz jego potencjalnym wpływem na ryzyko sercowo-naczyniowe. Jednak wciąż nie wiemy, co jest przyczyną, a co skutkiem. Żeby uznać jednoznacznie, że bruksizm jest czynnikiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, konieczne są dalsze badania.

alt alt 

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu

fot. Tomasz Walów/UMW
 
Minister zdrowia z wizytą w USK – rozmowy o inwestycjach, kształceniu kadr i innowacyjnej medycynie
Wrocław, 14 lutego 2025 r.

Minister zdrowia z wizytą w USK – rozmowy o inwestycjach, kształceniu kadr i innowacyjnej medycynie


Minister Izabela Leszczyna w czwartek (13 lutego) spotkała się z władzami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (UMW) i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK). Rozmowy dotyczyły między innymi jakości kształcenia kadr medycznych i planów inwestycyjnych. Dużą część wizyty szefowa resortu poświęciła na spotkanie z małymi pacjentami wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK.
 
Władze UMW przedstawiły minister zdrowia dwa kluczowe projekty, których realizacja właśnie się rozpoczęła – Centrum Odkryć Medycznych oraz Centrum Medycyny Precyzyjnej. Izabela Leszczyna zapoznała się także z planami szpitala, jednej z największych wielospecjalistycznych placówek ochrony zdrowia w Polsce. Dodatkowo ważnym tematem spotkania była jakość kształcenia przyszłych pracowników systemu ochrony zdrowia i związanym z tym zamiarem poszerzenia oferty studiów na wrocławskiej uczelni m.in. o psychologię i profilaktykę prozdrowotną.

– Mamy świadomość, że jakość w dydaktyce musi być powiązana z jakością infrastruktury, którą dysponujemy. Dlatego w ramach Krajowego Planu Odbudowy zgłosiliśmy projekt budowy nowego budynku dydaktycznego, który stanie tuż przy szpitalu na Borowskiej. Planujemy tam organizować zajęcia dla studentów wszystkich naszych kierunków – mówił rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prof. Piotr Ponikowski.

Zaznaczył także, że kolejny projekt z KPO, który uczelnia chciałaby zrealizować, dotyczy remontu siedziby filii UMW w Wałbrzychu. Od dwóch lat kształcą się tam studenci kierunku lekarskiego.

– To dla nas bardzo ważna inicjatywa, dlatego chcemy w nią inwestować – dodał.

Minister Izabela Leszczyna chwaliła plany uczelni i szpitala.

– Zrobiliście ogromny postęp – powiedziała. – Cieszę się, że pamiętacie zarówno o tym, jak ważny jest rozwój nowych technologii w medycynie, ale jednocześnie nie zapominacie o jej humanizacji.

Spotkanie z minister zdrowia było także okazją do rozmów na temat rozwoju wrocławskiej onkologii uniwersyteckiej, zwłaszcza że Uniwersytecki Szpital Kliniczny planuje duże inwestycje w tym obszarze.

– Choroby układu krążenia i nowotwory należą do głównych przyczyn śmierci w Polsce. W oczywisty sposób ośrodek uniwersytecki musi mieć ofertę najnowocześniejszego leczenia dla naszych pacjentów w obu tych obszarach. W przypadku onkologii także chcemy mieć możliwość pełnej opieki nad naszymi pacjentami i to nie tylko na poziomie nowoczesnych terapii, programów lekowych, chirurgii czy chemioterapii, ale też radioterapii – wyjaśniał dr Marcin Drozd, dyrektor USK. – Ta ostatnia jest dla nas szczególnie istotna w kontekście kompleksowego podejścia do leczenia pacjentów onkologicznych USK.


Minister zdrowia spotkała się także z pracownikami i małymi pacjentami Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK, nazywanej „Przylądkiem Nadziei”.

– Naszym marzeniem jest rozbudowa ośrodka, co umożliwiłoby wprowadzanie coraz większej liczby innowacyjnych terapii – stwierdziła dr Monika Mielcarek-Siedziuk, która oprowadzała szefową resortu po oddziałach kliniki. – Przypomnijmy, że niedawno placówka, jako pierwsza w Polsce przeprowadziła terapię genową u chłopca z wrodzonym niedoborem odporności.

Minister zdrowia osobiście spotkała się z trojgiem pacjentów i towarzyszącymi im mamami.

– Jestem dumna, że konkurujecie z najlepszymi ośrodkami w Europie. Podziwiam Was i dziękuję – jesteście bohaterami – powiedziała do pracowników USK i UMW Izabela Leszczyna po wizycie w klinice

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu Foto: Tomasz Modrzejewski




 
Z miłości do zdrowia – walentynkowe spojrzenie ekspertów USK we Wrocławiu na serce i dietę
Wrocław, 13 lutego 2025 r.

Z miłości do zdrowia – walentynkowe spojrzenie ekspertów USK we Wrocławiu na serce i dietę



Przez żołądek do serca, to znane powiedzenie, które każe zastanowić się nad tym, jak przygotowywać zdrowe posiłki i jakich błędów dietetycznych nie popełniać z miłości. Specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) przed świętem zakochanych biorą także pod lupę serce. A wszystko to z miłości do zdrowia.


Jeszcze jedną łyżeczkę, za mamusię…

Kto z nas nie pamięta namawiania do jedzenia, mimo że już czuliśmy się syci. Bardzo często z miłości chcemy dać dużo, czasem dużo za dużo.

W przypadku jedzenia to raczej się nie sprawdza, bo liczy się umiar – podkreśla dr Michał Czapla , dietetyk kliniczny z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. – Przygotowywanie zdrowych posiłków dla bliskiej osoby może być wyznaniem miłości i troski, warto jednak kierować się kilkoma prostymi zasadami.

Co w takim razie powinno się znaleźć na talerzu? To przede wszystkim wartościowe produkty, takie jak kwasy omega 3, błonnik oraz antyoksydanty. Bardzo ważna jest różnorodność i proporcje potraw w posiłku: połowę talerza powinny stanowić warzywa, 1/4 to dobre źródło białka takie jak tłusta ryba albo chude mięso, nasiona roślin strączkowych, 1/4 węglowodany, głównie pełnoziarniste produkty takie jak kasze, makarony czy brązowy ryż. Nie wolno w ciągu dnia zapomnieć także o dużej ilości niesłodzonych płynów. Zdecydowanie należy ograniczyć cukry i unikać mocno przetworzonej żywności zawierającej m.in. spore ilości soli, tłuszczów czy konserwantów.


Jedzenie i emocje

Często mówi się o tym, że posiłki przygotowane z sercem smakują lepiej.

Towarzystwo przy posiłkach jest ważne, byle nie był to telewizor. Wspólne jedzenie, to nie tylko zaspokojenie głodu, ale także budowanie relacji i przyjemny sposób spędzania czasu. Nie bez powodu na randki często umawiamy się w restauracjach, a jak jeszcze później wspólnie pójdziemy pobiegać, to już będzie strzał w dziesiątkę – zachęca dr Michał Czapla. – Rozmawiając, jemy wolniej, mamy czas na przeżuwanie, a nasz mózg ma czas na powiadomienie nas, kiedy już powinniśmy przestać jeść. Jedzenie to także zapachy i wspomnienia. Gdy jemy w spokojnej atmosferze, nasz układ trawienny działa sprawniej, a my czujemy się lepiej.


Słodkie nagrody

Często jako prezent dostajemy albo wręczamy słodycze (czekoladki, bombonierki, wyjście na kawę z ciasteczkiem). Zdarzają się ludzie, którzy nie mają potrzeby słodkości, ale są też wśród nas tacy, którzy nie mogą się bez tego obyć.

I znowu umiar, to jest klucz do sukcesu, bo jeśli czekolada daje nam szczęście, to nie musimy z niej zrezygnować, ale nie zjadamy tabliczki czekolady tylko kostkę, najlepiej gorzkiej czekolady – tłumaczy dr Czapla. – Orzechy, to też często przekąska-nagroda, ale i tu z umiarem, garstka dziennie, a nie całe opakowanie na raz.

Dietetyk dodaje, że stres czy zawód miłosny to często pretekst do sięgnięcia po słodycze i inne niezdrowe przekąski.

Nieraz w filmach romantycznych główna bohaterka topi smutki w kubełku lodów, jakby to miało rozwiązać wszystkie problemy. Część osób na miłosne rozterki reaguje przeciwnie, odczuwając silne emocje, unika spożywania pokarmów. W rzeczywistości reakcje na emocje bywają różne – niektóre osoby zajadają stres, inne wręcz tracą apetyt. Zrozumienie tych mechanizmów może pomóc w świadomym kontrolowaniu nawyków żywieniowych – wyjaśnia dr Michał Czapla.

Elastyczne podejście do diety pomaga w utrzymaniu zdrowych nawyków żywieniowych. Pozwala unikać restrykcyjnych ograniczeń, które mogą prowadzić do frustracji i niezdrowych zachowań. Dzięki temu łatwiej jest zachować równowagę między zdrowym odżywianiem a codziennymi przyjemnościami.


Co za dużo, to niezdrowo – czyli początek kłopotów

W jedzeniu można się zakochać, może być wyrazem miłości i źródłem przyjemności, trzeba jednak stosować się do zaleceń lekarzy i dietetyków, inaczej będziemy mieć problemy ze zdrowiem – wylicza prof. dr hab. Katarzyna Madziarska , kierownik Kliniki Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu. – Kłopoty zwykle zaczynają się od nadwagi, potem mamy cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemię, miażdżycę, dalej chorobę niedokrwienną serca czy udary. Tego wszystkiego można uniknąć, trzeba jednak, przygotowując posiłki patrzeć na siebie i bliskich z miłością. Warto postawić na szali niezdrowe przekąski, tłuste potrawy i słodkie napoje kontra warzywa i wartościowe produkty.

Jak podkreślają eksperci, częstymi błędami pacjentów, którzy wymagają opieki szpitalnej, są nieregularne jedzenie np. jeden duży posiłek zamiast kilku niewielkich a do tego zbyt dużo soli, której nie widać, a jest obecna w przetworzonej żywności. Kolejny problem to zbyt mało aktywności fizycznej, idealnie byłoby pokonać choć 10 tysięcy kroków dziennie.

I tu znowu święty Walenty może pomóc, zabierzmy swojego partnera czy partnerkę na romantyczny spacer. Z pewnością wyjdzie nam to na zdrowie. A potem nie zapomnijmy robić tego codziennie – dodaje prof. Madziarska.


Zakochane serce okiem kardiologa

W zapisie EKG widać nie tylko parametry życiowe, ale także nasze emocje. Literackie określenie przyspieszonego bicia serca na widok ukochanej osoby nie jest wcale oderwane od rzeczywistości.

Jeśli nie są to chorobowe wartości, które trzeba leczyć, jak arytmie, to mogą z tego wynikać same korzyści – podkreśla dr Michał Tkaczyszyn , kardiolog z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. – Anatomicznie serce oczywiście nie przypomina tego z walentynkowych obrazków, jest mniej atrakcyjne, ale pełni rolę nie tylko organu podtrzymującego życie. Serce jest synonimem życia i emocji.

Wiele osób doświadcza czegoś w rodzaju kołatania serca w sytuacji mocno stresowej np. na egzaminie, kiedy nie znamy odpowiedzi. W literaturze opisującej zawiedzioną miłość spotykamy się z określeniem złamane lub pęknięte serce.

O ile naukowcy niezbyt wiele uwagi poświęcają miłosnym rozterkom, to w medycynie jest znane określenie kardiomiopatia takotsubo, nazywana także chorobą złamanego serca. U kobiet najczęściej wystąpienie objawów takotsubo związane jest z silnym stresem emocjonalnym. U mężczyzn schorzenie jest zdecydowanie rzadsze – wyjaśnia dr Tkaczyszyn. – Generalnie ciało i dusza są nierozerwalnie związane, a my nie leczymy samego serca, leczymy całego człowieka. I jak podkreśla dr Michał Tkaczyszyn – pacjenci otoczeni troską i miłością lepiej przechodzą terapię i szybciej zdrowieją.




 
Blizny nie muszą być „pamiątką” po leczeniu – USK we Wrocławiu stawia na skuteczną terapię ran u dzieci

Wrocław, 31 stycznia 2025 r.

Blizny nie muszą być „pamiątką” po leczeniu – USK we Wrocławiu stawia na skuteczną terapię ran u dzieci


Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu każdego roku leczy tysiące dzieci, w wielu przypadkach wykorzystując zabiegi chirurgiczne i chemioterapię. Choć wykonanie operacji i uratowanie życia dziecka to nadrzędny cel, równie ważnym etapem terapii jest zabezpieczenie ran wynikających na przykład z zaawansowanego leczenia czy cięć operacyjnych. Z tych też powodów USK we Wrocławiu zatrudnia specjalistów, którzy wykorzystują metody pozwalające na efektywne leczenie pełnego spektrum ran pierwotnych i wtórnych.

– Pierwsza myśl to obawa – czy poradzę sobie z pielęgnacją rany, czy niczego nie przeoczymy i unikniemy powikłań. Sama zmiana opatrunku budzi stres: czy zrobimy to dobrze, czy rana będzie goić się prawidłowo i jak to ocenić? – tak o troskach rodzin pacjentów opowiada pani Paulina, mama Alana.

Specjaliści USK stawiają na długofalowe wsparcie udzielane chorym dzieciom i ich rodzinom. Już podczas pobytu w szpitalu bliscy małego pacjenta uczą się, jak dbać o zmienione chorobowo miejsca, aby po powrocie do domu wiedzieli, jak wspierać jego powrót do zdrowia bez komplikacji. mówi lek. Maciej Kamiński, zastępca dyrektora ds. medycznych USK we Wrocławiu.

 

Eksperci podkreślają, że każda rana jest inna i nie ma uniwersalnej metody jej leczenia. Proces gojenia przebiega w trzech etapach: oczyszczanie, ziarninowanie i naskórkowanie. Na każdym z nich stosuje się różne preparaty o działaniu bakteriobójczym, przeciwwirusowym lub odkażającym. Lekarze chcą mieć pewność, że w ranie nie będą się rozwijały bakterie, wirusy czy grzyby, a jednocześnie preparaty pomogą w oczyszczaniu i wytwarzaniu ziarniny.
 
Specjaliści od leczenia ran po terapiach onkologicznych

Myśląc o wyzwaniach, z jakimi mierzą się dzieci leczone onkologicznie i ich bliscy, najczęściej kojarzymy chemioterapię i radioterapię. Jednak równie trudnymi przeciwnikami okazują się rany i blizny powstające w wyniku oddziaływania leków lub np. jako komplikacje po transplantacji szpiku. By je leczyć lub im przeciwdziałać, na rynku można znaleźć wiele skutecznych środków, specjalistycznych opatrunków czy leków, ale niezbędna jest wiedza i doświadczenie, aby je dobrać tak, aby osiągnąć zamierzony efekt.

Statystyki pokazują, że zmiany skórne po przeszczepie szpiku występują u 40–70% pacjentów. W wyniku rozwijającej się skórnej postaci choroby „przeszczep przeciwko gospodarzowi”, nowe komórki atakują komórki biorcy. Na skórze i w jamie ustnej może pojawić się przewlekłe zapalenie i zanik błony śluzowej z tworzeniem trudno gojących się nadżerek.

Właśnie dlatego USK we Wrocławiu stawia na rozwój wiedzy i umiejętności personelu, co przekłada się na jeszcze skuteczniejszą opiekę nad pacjentami zmagającymi się z tego typu komplikacjami. Jednym z pracowników, którzy wyspecjalizowali się w tym obszarze jest mgr Irena Gil, pielęgniarka oddziałowa w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.

To właśnie ona zajmuje się leczeniem ran powstałych w wyniku terapii onkologicznych. Jest uznawana za jedną z najlepszych specjalistek w tej dziedzinie. Wiedzą, którą zdobywała przez blisko 20 lat, dzieli się nie tylko z zespołem medycznym, pacjentami i opiekunami, ale także na wielu międzynarodowych kongresach dotyczących leczenia ran.

– Efekty jej pracy są spektakularne, wystarczy zobaczyć zdjęcia pacjentów po kilku tygodniach terapii. Czasem po trudno gojących się ranach nie ma śladu! – podkreśla prof. dr hab. Krzysztof Kałwak, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.

Do dyspozycji ekspertów USK we Wrocławiu jest wiele różnych narzędzi do leczenia ran.

– Weźmy na przykład opatrunki ze srebrem w połączeniu z preparatami hydrożelowymi, te świetnie sprawdzają się w okolicach centralnego wkłucia (broviaca). Natomiast w przypadku polineuropatii, kiedy dotykanie skóry sprawia ból, można zastosować opatrunki hydrokoloidowe, które zmniejszają dolegliwości bólowe, ochraniając odsłonięte zakończenia nerwowe – tłumaczy Irena Gil. – Warto pamiętać, że u dzieci poddawanych radioterapii, występują późne odczyny, które mogą pojawić się nawet trzy tygodnie po zabiegu. Dlatego cały czas trzeba stosować preparaty ochronne, żeby zapobiegać powstawaniu ran.

Specjalistka zwraca uwagę, że dużym problemem jest też suchość skóry, która powoduje duży dyskomfort. Trzeba ją odpowiednio nawilżać i natłuszczać, bo taka skóra jest podatna na pęknięcia, co prowadzi do zakażenia i powstania trudnej do leczenia rany. U długo leżących dzieci zdarzają się rany odleżynowe, one też wymagają innego podejścia.

– Trzeba pamiętać, że taka rana może powstać w zaledwie kilka godzin, dlatego konieczna jest natychmiastowa reakcja. Trzeba oglądać narażone na odleżyny miejsca i stosować odpowiednie preparaty. Prowadzimy szkolenia dla rodziców dzieci leczonych onkohematologicznie, tak aby po wypisaniu do domu wiedzieli, jak pielęgnować dziecko – dodaje pielęgniarka.

Rodziny najmłodszych pacjentów USK we Wrocławiu otrzymują wsparcie w dostępie do skutecznych preparatów do leczenia ran i blizn. Dzięki współpracy szpitala z Fundacją Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową możliwe jest dofinansowanie pakietów zawierających specjalistyczne środki. Program ten wspiera profilaktyczną pielęgnację skóry u dzieci leczonych onkologicznie.

Chirurgia nie musi oznaczać blizn

Nieco inne podejście do leczenia ran jest konieczne na oddziale ortopedii dziecięcej. U dzieci operowanych ortopedycznie bardzo starannie trzeba zabezpieczyć miejsce cięcia. Niektóre rany, na przykład po operacji kręgosłupa, mają nawet kilkadziesiąt centymetrów!

– Świeża rana pooperacyjna wymaga bardzo uważnego podejścia. Najczęściej są to cięcia zszyte różnego rodzaju szwami – tradycyjnymi nićmi, albo staplerami wyglądającymi jak zszywki biurowe. Mogą to być też rany punktowe, przez które wystają elementy zespolenia kości. Przed wypisaniem dziecka z oddziału opiekunowie są edukowani, jak mają zajmować się daną raną – mówi mgr Joanna Staszewska, jedna z pielęgniarek oddziałowych w Klinice Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. – Podczas zmiany opatrunku przeprowadzamy instruktaż. Jeżeli mamy proste rany, gdzie jest tylko cięcie, z pomocą przychodzą nam specjalistyczne opatrunki pooperacyjne pozostające na ranie od 5 do 7 dni. W myśl zasady, że rany pooperacyjne nie powinny „oglądać” oddziału, na bloku operacyjnym, w warunkach jałowych rana jest zabezpieczona specjalistycznym opatrunkiem i siódma doba wypada już w domu, gdzie flora bakteryjna jest na ogół bezpieczna. Rana jest już na tym etapie gojenia, że zainfekowanie jej jest bardzo mało prawdopodobne – podkreśla pielęgniarka.

Rodzice operowanych dzieci są instruowani jak dostrzec czy nie dzieje się coś niepokojącego wokół opatrunku albo czy nie pojawia się ból w miejscu rany. W kolejnych dniach wiedzą już jak zmieniać opatrunki i dezynfekować ranę. Następny etap terapii pooperacyjnej to postępowanie z blizną, aby była jak najmniejsza i niebolesna. Po zdjęciu szwów można zacząć stosować specjalne taśmy bądź kremy silikonowe. Chodzi o to, żeby miejsce po zabiegu operacyjnym było zmiękczane, masowane i natłuszczane. Wtedy skóra robi się elastyczna, blizna „nie ciągnie”, nie jest bolesna i jest mało widoczna.

– Planując leczenie dziecka, musimy mieć na uwadze jego przyszłość – dalszy rozwój i samopoczucie. Znaczenie ma nie tylko rozmiar nacięcia ale także jego kierunek na skórze. Kiedy tylko jest to możliwe, wybieramy dostęp małoinwazyjny – torakoskopowy albo laparoskopowy – przypomina lek. Katarzyna Rasiewicz z Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. – Leczenie ran to jedno z podstawowych zadań chirurga dziecięcego. Oprócz ran chirurgicznych, które powstają w wyniku przeprowadzenia zabiegu, zajmujemy się też ranami po urazach, oparzeniach, ropniach czy wokół stomii, również u noworodków. Stosujemy wszystkie dostępne metody leczenia – nowoczesne opatrunki, terapię podciśnieniową ran, terapię tlenem hiperbarycznym, w razie potrzeby wykonujemy przeszczep skóry. Pilnujemy odpowiedniego odżywienia pacjenta. Po zagojeniu, pacjenci pozostają pod naszą kontrolą, a w razie formowania się niekorzystnej blizny możemy zaproponować laseroterapię – podsumowuje specjalistka.

Leczenie ran jako integralna część całej terapii

Specjaliści USK we Wrocławiu zajmują się kompleksowym leczeniem ran u dzieci w niemal wszystkich dziedzinach pediatrii. Oprócz chirurgii, urologii i onkologii dziecięcej, obejmuje to także dermatologię (np. pęcherzowe oddzielanie się naskórka), gastroenterologię (np. leczenie biologiczne owrzodzeń w chorobie Crohna), diabetologię (powikłania cukrzycy), a także genodermatozy – genetyczne choroby skóry. W otolaryngologii specjaliści leczą zarówno pierwotne, jak i wtórne rany przewodów słuchowych, błony śluzowej jamy ustnej i nosa, stosując odpowiednie leki i opatrunki.

Kluczowe znaczenie ma indywidualne podejście do każdego pacjenta, edukacja oraz długofalowe wsparcie nie tylko chorego, ale również osób z jego najbliższego otoczenia, co pozwala na skuteczną rekonwalescencję i poprawę jakości życia.

Jak mówią rodzice małych pacjentów, możliwość rozmowy o ich obawach, z czym i jak będą się zmagać, jest bardzo wartościowe. W szpitalu personel krok po kroku wyjaśnia najbliższym dziecka, jak dbać o ranę i na co zwracać uwagę. Wszystko po to, by mogli czuć się pewnie i zapewnić podopiecznemu najlepszą możliwą opiekę.




  alt alt alt

alt alt alt

alt alt alt

  alt alt  alt

źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
 
Przeszczep ratuje życie

Przeszczep ratuje życie


Prawie 2 tys. osób czeka w Polsce na przeszczep narządu. Najwięcej z nich potrzebuje zdrowej nerki. Na liście zakwalifikowanych do transplantacji tkanek oka znajduje się ponad 3,4 tys. osób. W zeszłym roku w USK znowu padł rekord - przeszczepiono 49 serc, 59 nerek, w tym 4 od dawcy żywego, 46 rogówek. Tylu pacjentów - dzięki świadomej donacji - zyskało nowe życie. Ogólnopolski Dzień Transplantacji obchodzimy co roku 26 stycznia w rocznicę pierwszego udanego przeszczepu nerki, który w 1966 roku przeprowadził zespół specjalistów z Akademii Medycznej w Warszawie.

Ten dzień to okazja, by mówić o idei transplantacji, zachęcać do niej, wyjaśniać zasady pobierania narządów za życia i po śmierci. Specjaliści z UMW podkreślają - transplantologia jest metodą ratowania życia i zdrowia.

- Dziś pobieramy wiele narządów jednoczasowo - serce, nerki, wątrobę, trzustkę, płuca, skórę, rogówki. Do jednego szpitala, gdzie jest dawca, nawet daleko w Polsce, przyjeżdża wiele zespołów pobraniowych. I zaczyna się walka z czasem. Najmniej czasu mają kardiochirurdzy na przeszczep serca - mówi prof. Dariusz Janczak, prorektor ds. klinicznych UMW.

Darowane serce - darowane życie

Od momentu pobrania serca od dawcy zaczyna się walka z czasem. Tu liczy się każda minuta. Lekarze mają zaledwie 3 godziny. Profesor Roman Przybylski, kardiochirurg, przeszczepił najwięcej serc w Polsce - ponad 400. - Mamy pacjenta, który ma chore serce, poważnie uszkodzone i nie możemy już go naprawić. Ale możemy je wyciąć i włożyć nowe, które będzie działać znakomicie. Pacjent idzie potem zdrowy do domu, zakłada kolejną firmę i zaczyna nowe życie - mówi dr Roman Przybylski, Katedra Kardiochirurgii i Transplantacji Serca UMW, prof. uczelni.

Od 4 lat w USK przeszczepia się serca. W pierwszym roku było 40 transplantacji, w kolejnych latach 44 i 46, a w zeszłym roku przeszczepiono rekordowo dużo - 49 serc. W całej Polsce było 200 transplantacji. Tylko w tym roku kolejnych 5 pacjentów USK dostało nowe serca.

- Kiedy pojawia się wiadomość o nowym sercu i myślimy, że to serce może pasować do naszego pacjenta to zaczyna nas ogarniać ogromny entuzjazm. A to dopiero początek walki o dostarczenie narządu na czas - mówi prof. Michał Zakliczyński, Katedra Kardiochirurgii i Transplantacji Serca UMW.

Uzależnieni od dializ czekają na nerki

Pani Iwona Tot od listopada 2023 roku co drugi dzień przyjeżdża do USK na dializy. Od kilku miesięcy czeka na nową nerkę. Przygotowana jest na to, by w każdej chwili jechać do szpitala na transplantację. Ma spakowaną torbę, oddzwania na każdy nieodebrany telefon.

- Nowa nerka to dla mnie powrót do normalnego życia. Jestem nauczycielką i przez chorobę nie mogę pracować. Nowa nerka to powrót do pracy, to aktywność, życie po prostu - dodaje pacjentka.

Przeszczep nerki to najlepsza metoda nerkozastępcza. Chorzy mają jeszcze do dyspozycji hemodializoterapię i dializę otrzewnową, ale transplantacja jest najskuteczniejsza.

- W zeszłym roku przeszczepiliśmy 59 nerek, w tym 4 od żywego dawcy. To najlepszy sposób na normalne, zdrowe życie, ale wciąż mamy mało nerek dla naszych chorych - mówi prof. Mirosław Banasik, Katedra i Klinika Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych UMW.

29 listopada 2024 r.- to wtedy pani Monika Więckowska dostała nerkę od swojej siostry. Od dwóch lat, z powodu przewlekłej niewydolności nerek, była dializowana otrzewnowo. Teraz jej życie kompletnie się zmieniło - nerka pracuje prawidłowo, może normalnie żyć. I podjęła pierwsze decyzje.

- Rzuciłam palenie papierosów, nie palę od 25 listopada - to obiecałam siostrze i zaczynam nowe życie - mówi pacjentka.

Czas na terapie genowe

“Przylądek Nadziei” jest europejskim liderem w dziedzinie transplantologii dziecięcej. Przeprowadzono tu blisko 1900 przeszczepień szpiku. Pod koniec 2024 r. zespół "Przylądka" - jako pierwszy w Polsce i czwarty na świecie - zastosował terapię genową u dziecka z wrodzonym niedoborem odporności.

- Olaf czuje się dobrze i już wypisaliśmy go do domu. Nasza klinika jest gotowa do przeprowadzania terapii genowych i terapii komórkowych rozwijanych w ośrodkach na zachodzie Europy - mówi prof. Krzysztof Kałwak, Katedra i Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej UMW.

Nowe spojrzenie na świat

Tylko w zeszłym roku w USK okuliści wykonali 46 transplantacji rogówki. Większość to starsi, nawet ponad 80-cio letni pacjenci. Dla nich nowa rogówka to szansa widzenie, czyli możliwość samodzielnego życia.

- Przeszczep rogówki oznacza poprawę ostrości widzenia naszych pacjentów. To często szansa na zachowanie oka i życie bez bólu - mówi lek. Aleksandra Zgryźniak, z Kliniki Okulistyki USK.

Od śmierci do życia

Przeszczep organów, tkanek czy komórek krwiotwórczych pochodzących od innego człowieka to dla wielu ciężko chorych pacjentów jedyna szansa na skuteczne leczenie. Transplantacje ratują osoby cierpiące na białaczkę, pacjentów z niewydolnymi sercami, chorych ze zniszczonymi płucami czy tych skazanych na dializy. Na pewnym etapie swojego życia każdy z nas może okazać się potrzebującym biorcą. Ale też prawie każdy z nas może zostać dawcą. W zeszłym roku w USK zgłoszono 13 dawców.

- To są pacjenci, którzy wymagają takiej samej opieki jak inni, ale tu dochodzi aspekt rodzinny. Rodzina wie, że ten pacjent może uratować czyjeś życie, ale my nie uratujemy jego życia - mówi Konrad Pokultinis, magister pielęgniarstwa opiekujący się dawcami i pacjentami po przeszczepach.

Większość narządów i tkanek do przeszczepów pobierana jest od zmarłych. Dzieje się to wyłącznie w sytuacji, gdy wyczerpano wszystkie możliwości leczenia potencjalnego dawcy i stwierdzono u niego śmierć z przyczyn mózgowych.

- To musi być osoba, która ma poważnie, w sposób nieodwracalny uszkodzony mózg, jest nieprzytomna, stwierdzono brak oddechu. Specjalna komisja złożona ze specjalistów - anestezjologii, neurologii, intensywnej terapii, medycyny sądowej - potwierdza to i dopiero wtedy można rozpocząć procedury - wyjaśnia prof. Andrzej Kübler, Centrum Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej USK.

Na świecie popularne jest dawstwo rodzinne, od osób żywych. Tak można przeszczepić nerkę lub fragment wątroby.

- Takie przyjacielskie pomaganie w chorobie bliźniemu jest pięknym świadectwem postawy humanitarnej - dodaje prof. Andrzej Kübler.

Dopiero po stwierdzeniu śmierci z przyczyn mózgowych, jeśli zmarły za życia nie wyraził sprzeciwu, a rodzina zgadza się na pobranie narządów, zaczynają pracę koordynatorzy transplantacyjni.

- Nigdy nie wiem kiedy to się stanie. Często dostaję wiadomość o tym, że jest narząd do przeszczepu, gdy spotykam się ze znajomymi, jestem na rodzinnych uroczystościach czy w domu z dziećmi. Odkładam wtedy wszystko i zaczynam działać - mówi Mateusz Rakowski, z Wydziału Nauk o Zdrowiu UMW, koordynator transplantacyjny USK.

Rusza akcja. Dziesiątki osób zaczynają walkę z czasem. Zespół pobraniowy - najczęściej karetką - rusza po narządy do dawcy.

- To nie jest łatwa praca, szczególnie o tej porze roku - ślisko, mokro, ciemno, niebezpiecznie, a my musimy zdążyć dowieźć np. serce na czas - mówi Marcin Mirodzki, ratownik zarządzający zespołem transportu medycznego w USK.

Aleksandra Hałasek, pielęgniarka, uczestniczy w pobraniach narządów. Nie raz jej zespół korzystał z transportu wojskowego, policyjnego lub LPR. Liczy się czas.

- To jest dla nas bardzo obciążające. Dla jednych to dramat, bo stracili kogoś bliskiego, a dla innych nadzieja na nowe życie dla bliskiej osoby - mówi i dodaje: - Podczas akcji mamy tak wysoki poziom adrenaliny, że wtedy o tym nie myślimy. Skupiamy się na wykonaniu zadania. Potem przychodzą do nas różne myśli.

Po przeszczepie nadal trwa walka o życie pacjentów.

- To są bardzo wymagający pacjenci, mają wdrożone intensywne leczenie, ale mamy ogromną satysfakcję, gdy wychodzą od nas do domu - mówi Anna Firosz, pielęgniarka z Oddziału Intensywnej Terapii USK.

- Jesteśmy z nimi związani już na zawsze, na całe życie. Spotykamy się regularnie na badaniach. Cieszymy się, że kolejny raz udało uratować komuś życie - mówi dr Barbara Barteczko- Grajek, Katedra i Klinika Anestezjologii i Intensywnej Terapii UMW.

W Polsce działa tzw. zasada domniemanej zgody. Oznacza to, że jeśli dana osoba za życia nie wyraziła wyraźnego sprzeciwu, po śmierci można od niej pobrać organy, które posłużą do ratowania innych chorych oczekujących na transplantacje. By rozwiać wątpliwości warto porozmawiać o swojej woli z najbliższymi, by uszanowali naszą decyzję. Jeden dawca może uratować nawet 6-7 osób.

Film powstał przy współpracy z Mateuszem Rakowskim, kierownikiem Biura Transplantacji i Donacji USK
https://youtu.be/KpDnCSEIPCg/


alt alt

źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
foto: Tomasz Modrzejewski
 
USK i UMW grają z WOŚP – razem dla dziecięcej onkologii i hematologii

USK i UMW grają z WOŚP

– razem dla dziecięcej onkologii i hematologii



Choroby nowotworowe i hematologiczne u dzieci są poważnym wyzwaniem dla całego systemu opieki zdrowotnej. Każdego roku tysiące młodych pacjentów w Polsce potrzebuje kompleksowej opieki medycznej i wsparcia, z czego ponad 2000 dzieci zmagających się z nowotworami i chorobami krwi znajduje pomoc w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu (USK). Tegoroczny finał dla połączonego sztabu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (UMW) i USK jest więc wyjątkowy, bo dedykowany wsparciu dziecięcej onkologii i hematologii – dziedzin, które od lat wymagają szczególnej uwagi i zaangażowania.


USK i UMW we Wrocławiu zapraszają do udziału w aukcjach charytatywnych, na Białą Niedzielę oraz szereg dodatkowych aktywności, które zaplanowano na niedzielę, 26 stycznia w ramach 33. Finału WOŚP.

– Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to społeczny fenomen, który wydobywa z nas to, co najlepsze. Zaangażowanie, empatia, gotowość do bezinteresownego dzielenia się z innymi i poczucie wspólnoty – to są wartości, które każdego dnia przekazujemy studentom Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. To procentuje
– mówi prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Najlepszym dowodem jest to jak bardzo nasza społeczność rok po roku angażuje się w zbiórki. To doskonały przykład tego jak w praktyce rozumiemy społeczną odpowiedzialność uczelni – jeden z naszych priorytetów. Chcemy i możemy pozytywnie zmieniać świat wokół nas. Wystarczy wejść do jakiegokolwiek szpitala, by nie mieć najmniejszych wątpliwości, że te działania przynoszą efekt i utwierdzić się w przekonaniu jak ogromnie dużo wspólnie zrobiliśmy. Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu i Uniwersytecki Szpital Kliniczny grają i grać będą do końca świata i o jeden dzień dłużej. W tym roku szczególnie głośno, by wesprzeć także naszych małych pacjentów leczonych onkologicznie.

Specjaliści USK, będącego jednym z czołowych ośrodków medycznych w kraju, podkreślają – bez wątpienia wczesne wykrywanie nowotworów u dzieci znacząco zwiększa szanse na całkowite wyleczenie. Szpital podejmuje szereg działań mających na celu unowocześnienie polskiej pediatrii, przyspieszenie diagnostyki i w efekcie pomoc jeszcze większej liczbie małych pacjentów.

– Rozpoczynamy budowę Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii, nasze kliniki śladem największych światowych ośrodków, a często również jako jedne z pierwszych, wprowadzają najnowsze rozwiązania techniczne i metody mające leczyć dzieci, naszych najmłodszych pacjentów – mówi dr Marcin Drozd, dyrektor USK we Wrocławiu. – Tym bardziej cieszy mnie tak szeroki udział naszych pracowników w 33. Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który w tym roku gra właśnie dla onkologii i hematologii dziecięcej.

Społeczna odpowiedzialność, nie tylko od święta

Oprócz diagnostyki i leczenia, Uniwersytecki Szpital Kliniczny kładzie duży nacisk na wsparcie emocjonalne i organizacyjne pacjentów oraz ich rodzin. Specjaliści rozumieją, że walka z chorobą to proces wymagający współpracy na wielu płaszczyznach. Organizowane są grupy wsparcia oraz spotkania edukacyjne, które pomagają rodzicom lepiej zrozumieć potrzeby swoich dzieci, sposoby poradzenia sobie z procedurami administracyjnymi i nie tylko.

- Każdy gest wsparcia, niezależnie od jego wielkości, przyczynia się do realnych zmian w życiu naszych pacjentów i ich rodzin. Dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy co roku poszerzamy nasze możliwości diagnostyki i leczenia pacjentów. Wierzymy, że dzięki wyjątkowemu zaangażowaniu naszej społeczności akademickiej uda nam się w tym roku nie tylko wesprzeć dziecięcą onkologię i hematologię, ale również pobić zeszłoroczny rekord 120 000 złotych, które zebraliśmy podczas aukcji i kwest. Wspólnie naprawdę możemy zrobić więcej
podkreśla prof. Tomasz Zatoński, prorektor ds. Społecznej Odpowiedzialności Uczelni.

Profesor Zatoński skorzystał z okazji i jako zapalony biegacz, w ramach aukcji charytatywnych związanych z WOŚP zaprasza na wspólny trening biegowy. W chwili przygotowywania informacji, wylicytowana kwota to ponad 1000 złotych i stale rośnie.

Edukacja dla lekarzy i mieszkańców

Nie bez powodu w dniu finału WOŚP w USK we Wrocławiu zostaną przeprowadzone warsztaty dla specjalistów medycyny rodzinnej na temat wczesnego rozpoznawania nowotworów u dzieci. Zaangażowanie w proces diagnostyczny lekarzy POZ jest szczególnie istotne, ze względu na to, że to oni są pierwszym punktem kontaktowym dla zaniepokojonych opiekunów dziecka i to ich czujność na specyficzne objawy, może często zdecydować o zdrowiu i życiu małego pacjenta. Bezpłatne warsztaty prowadzone przez ekspertów z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, mają na celu wyposażenie pediatrów w praktyczne narzędzia diagnostyczne i wskazanie kluczowych objawów, które mogą wskazywać na rozwijającą się chorobę nowotworową.

– Nie chodzi tylko o zbieranie funduszy, ale także o budowanie świadomości i zaangażowanie społeczności w tematy zdrowotne. Każdy uczestnik tego wydarzenia staje się częścią większej misji – zaznacza Franciszek Kędzierski,
szef Sztabu WOŚP przy UMW. – Dla mnie jako studenta Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu edukacja jest fundamentem skutecznej profilaktyki i leczenia. Każdy lekarz, który potrafi rozpoznać pierwsze objawy choroby nowotworowej, przyczynia się do poprawy systemu ochrony zdrowia.

Finał WOŚP to nie tylko konsultacje medyczne, ale też liczne atrakcje dla całych rodzin. Alpiniści przebrani za superbohaterów odwiedzą najmłodszych pacjentów, dostarczając im uśmiechu i niezapomnianych chwil. Na miejscu odbędzie się również rejestracja dawców szpiku w ramach współpracy z „Poltransplantem”, koncert kolęd oraz szkolenie z pierwszej pomocy organizowane przez strażaków.

Każdy może pomóc

Działania na rzecz dzieci z chorobami nowotworowymi i hematologicznymi nie byłyby możliwe bez zaangażowania tysięcy wolontariuszy i darczyńców. Ten rok pod względem liczby aktywności jest rekordowy – społeczność Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wystawiła 90 aukcji, a w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu organizowana jest wspomniana wcześniej Biała Niedziela. Lekarze aż 16 specjalizacji, wśród których znajdą się m.in. onkologia, urologia, ortopedia, endokrynologia, dermatologia i genetyka przeprowadzą konsultacje, które wzorem poprzednich edycji wydarzenia, z pewnością pozwolą na wczesne wykrycie niepokojących zmian i ustalenie dalszej ścieżki danego pacjenta. Choć udział jest bezpłatny, to wymaga rejestracji telefonicznej lub w niektórych przypadkach online. Zostały już ostatnie miejsca!

Wśród samych działań charytatywnych znajdziemy prawdziwych aukcyjnych rekordzistów, w tym między innymi unikalne warsztaty w Uniwersyteckim Centrum Chirurgii Robotycznej, licytację indywidualnego oprowadzania po Muzeum Medycyny Sądowej UMW przez opiekuna ekspozycji, wizytę w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Same tylko wspomniane licytacje w chwili pisania tekstu przekroczyły odpowiednio 3800, 5200 i 7200 złotych!

– Nasze muzeum na co dzień nie jest udostępniane do indywidualnego zwiedzania. Kontynuuje ono zbiory i tradycje dawnego muzeum utworzonego najprawdopodobniej w 1887 roku i działającego do końca II wojny światowej – mówi dr Jędrzej Siuta z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej UMW, opiekun Muzeum Medycyny Sądowej UMW. – Mamy dużą kolekcję preparatów przedstawiających np. zmiany powstałe na skutek działań zbrodniczych czy samobójczych. Mamy kolekcję przedmiotów związanych z przestępstwami przeciwko zdrowiu i życiu, dokumenty, narzędzie sekcyjne. To rzadkie eksponaty, rzadko pokazywane stąd takie zainteresowanie zapewne.

Jedna Klinika, by leczyć je wszystkie

Aparaty do ultrasonografii, monitory na oddziałach intensywnej opieki czy urządzenia do zaawansowanych terapii ratują życie dzieci zmagających się z chorobami nowotworowymi i hematologicznymi. Z kolei w czasie poprzednich edycji do Klinik USK we Wrocławiu trafił również sprzęt niezbędny w chirurgii pediatrycznej i opiece neonatologicznej – wszystko to dzięki dotychczasowemu wsparciu otrzymanemu przez szpital w ramach WOŚP.

– Wsparcie WOŚP pozwala nam na bieżąco unowocześniać wyposażenie i często wręcz wyznaczać standard opieki. Dotychczasowe wsparcie jest bezcenne, ale potrzeby również są spore. Przykładowo jedno z urządzeń, którego potrzebujemy, czyli aparat do fotoforezy pozaustrojowej, jest kluczowe w leczeniu powikłań po transplantacji – podkreśla prof. dr hab. Krzysztof Kałwak, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. - Mamy nadzieję, że dzięki tegorocznemu finałowi uda się wzbogacić klinikę o kolejne urządzenia,
co przełoży się na jeszcze szersze możliwości opieki nad naszymi pacjentami.


Choć podejrzenie nowotworu może pojawić się w czasie diagnostyki lub leczenia w jednej z wielu klinik pediatrycznych, to ostatecznie większość dzieci trafia pod opiekę Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. W całej Polsce jest 16 ośrodków zajmujących się dziećmi z chorobami nowotworowymi i hematologicznymi, ale to właśnie do kliniki USK we Wrocławiu trafia nawet połowa pacjentów z całej Polski.

alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt
 
Biała Niedziela


 
Nowoczesne leczenie w nowoczesnych wnętrzach. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu rozpoczyna budowę Zintegrowanego Centrum Pediatrycznego
Wrocław, 13 stycznia 2025 r.


Nowoczesne leczenie w nowoczesnych wnętrzach. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu rozpoczyna budowę Zintegrowanego Centrum Pediatrycznego


Rusza przełomowe przedsięwzięcie, które pozwoli na stworzenie nowoczesnego ośrodka medycznego oferującego kompleksową opiekę pediatryczną, terapeutyczną i badawczą – mowa o budowie Zintegrowanego Centrum Pediatrycznego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Umowa z wykonawcą – firmą PORR – została uroczyście podpisana w poniedziałek, 13 stycznia 2025 r. Inwestycja opiewa na ponad 223 mln zł, z czego same roboty budowlane będą kosztowały blisko 180 mln zł.


Przed USK nowy rozdział w opiece nad dziećmi nie tylko z Dolnego Śląska, ale także z innych regionów Polski.

– Budowa nowoczesnego Zintegrowanego Centrum Pediatrycznego to inwestycja, która przyniesie wiele wymiernych korzyści. Przede wszystkim znacząco podniesie komfort i możliwości leczenia większej liczby małych pacjentów. Ponadto pozwoli na bardziej efektywne wykorzystanie potencjału wysoko wykwalifikowanej kadry medycznej oraz zaawansowanego zaplecza diagnostycznego, które są atutami naszego wielospecjalistycznego szpitala przy ulicy Borowskiej – wyjaśnia dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Idea ZCP – nowe wyzwania demograficzne wymagają zmian w opiece nad dziećmi


Proces starzenia się społeczeństwa, spadek liczby urodzeń i ujemny przyrost naturalny są faktem. Jednocześnie towarzyszą temu pozytywne zmiany, takie jak spadek śmiertelności niemowląt i dzieci oraz wydłużenie życia, które wymagają nowoczesnego modelu opieki nad najmłodszymi, dostosowanego do nowych realiów. Takie właśnie ma być Zintegrowane Centrum Pediatryczne (ZCP). To nie tylko nowy budynek i nowoczesne wyposażenie. To przede wszystkim nowa koncepcja opieki pediatrycznej, która obecnie realizowana jest w rozproszonych klinikach. Podkreśla to Pełnomocnik Rektora ds. Budowy ZCP, dr Tomasz Pytrus i dodaje, że budowa nowego ośrodka to nie tylko przeniesienie do lepszych warunków klinik, działających obecnie w zabytkowym kampusie przy ul. M. Curie-Skłodowskiej.

– Pacjenci leczeni w klinikach pediatrycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego to osoby wymagające zaawansowanej opieki medycznej. Przyjmujemy ich nie tylko z Dolnego Śląska, ale także z innych części Polski i z zagranicy. Zazwyczaj byli wcześniej leczeni w innych jednostkach, wymagają bardzo specjalistycznej, niedostępnej gdzie indziej diagnostyki oraz niestety zwykle kosztownego leczenia. Dlatego co ważne inwestycja ta pozwoli na rozszerzenie działalności USK o dziedziny, których dotychczas kliniczna pediatria we Wrocławiu nie miała. Te nowe obszary to dziecięca kardiologia interwencyjna, neurologia pediatryczna oraz obszar chorób rzadkich, który znalazł się wśród priorytetów polityki zdrowotnej dla Dolnego Śląska – tłumaczy dr Tomasz Pytrus, który na co dzień kieruje Kliniką Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia USK we Wrocławiu. – Diagnozowanie i leczenie chorób rzadkich to przyszłość pediatrii, co wymaga współpracy i ekspertyzy specjalistów różnych dziedzin, którzy znajdą się w jednym zintegrowanym miejscu. Jedna lokalizacja to możliwość konsultacji i badań bez konieczności transportowania pacjentów, to większa skuteczność, komfort chorych i oczywiste oszczędności w funkcjonowaniu ośrodków.

W nowym Centrum znajdą swoje miejsce wszystkie tzw. niezabiegowe oddziały specjalistyczne z wyjątkiem onkologii i hematologii dziecięcej, która obecnie znajduje się w oddzielnym budynku. Poza interdyscyplinarnością i kompleksowością leczenia równie istotna jest jego ciągłość, a przede wszystkim możliwość przenoszenia dzieci do leczenia w różnych innych, np. zabiegowych podmiotach leczniczych. Lokalizacja Centrum Pediatrii w strukturze szpitala przy ul. Borowskiej jest więc najbardziej optymalna również ze względu na istniejące już tam inne podmioty realizujące świadczenia medyczne dla dzieci. Są to wszystkie zabiegowe oddziały, a więc: Oddział Chirurgii i Urologii Dziecięcej, Oddział Laryngologii Dziecięcej, Oddział Okulistyki Dziecięcej, Oddział Ortopedii Dziecięcej, Oddział Intensywnej Terapii Dziecięcej.

Nowe ZCP – powstaje w formule „zaprojektuj i wybuduj”

Nowe przedsięwzięcie jest ambitne nie tylko ze względu na projekt od strony medycznej, ale i wykonawczej. Zadanie zrealizuje PORR, firma budowlana, która w swoim portfolio ma szereg inwestycji w sektorze medycznym, w tym te największe w kraju. Generalny wykonawca od momentu podpisania umowy będzie miał 41 miesięcy na zaprojektowanie i zbudowanie nowego pawilonu w kampusie przy ul. Borowskiej 213 we Wrocławiu.

Według planu pierwszym zadaniem wykonawcy będzie opracowanie koncepcji wielobranżowej, a projekt budowlany wraz z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę ma zostać złożony do października 2025 roku. Stan surowy będzie gotowy rok później. Zakończenie budowy jest planowane na czerwiec 2028 roku, następnie rozpocznie się etap doposażania Centrum. Pierwsi pacjenci mają być przyjmowani jeszcze przed końcem 2028 roku.

– Inwestycje w zdrowie należą do tych najpewniejszych, z których w perspektywie długoterminowej korzystać będzie mógł każdy z nas. Dlatego z tak dużą satysfakcją jako PORR angażujemy się w kolejny duży kontrakt na budowę polskiej infrastruktury medycznej. Zintegrowane Centrum Pediatryczne, które w ciągu 41 miesięcy powstanie we Wrocławiu jest obiektem szczególnym, ponieważ jego odbiorcami będą najmłodsi pacjenci. Jako generalny wykonawca będziemy mieli to na względzie na każdym etapie naszej pracy, dokładając wszelkich starań, aby wykonany projekt a następnie realizacja spełniły wszystkie pokładane w nim oczekiwania – zapewnia Piotr Kledzik, prezes zarządu PORR S.A.

Inwestycja ZCP nie byłaby możliwa bez wsparcia Ministerstwa Zdrowia.


– Szczegółowy projekt przygotowywany przez zespół ekspertów uzyskał jedną z najwyższych ocen w ogólnopolskim konkursie realizowanym przez Fundusz Medyczny. Dzięki temu udało nam się uzyskać ponad 201 milionów złotych dofinansowania – wylicza dyrektor Marcin Drozd. – Koszt całej inwestycji został oszacowany na 223 miliony złotych. Ale trzeba pamiętać, że ostateczna wartość projektu może się zmienić, po rozstrzygnięciu poszczególnych postępowań przetargowych m.in. dotyczących wyposażenia. Tak więc część pieniędzy będziemy musieli dołożyć ze środków własnych lub pozyskać z innych źródeł.

Zintegrowane Centrum Pediatryczne w liczbach

ZCP ma stanąć na zapleczu głównego budynku USK przy Borowskiej 213, w sąsiedztwie Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Budynek będzie mieć cztery kondygnacje naziemne i jedną podziemną. Na powierzchni ponad 17 tys. m2, zaplanowano 136 wieloprofilowych łóżek, kilkadziesiąt specjalistycznych poradni, pracowni diagnostycznych i oddział obserwacyjno-zakaźny. W nowoczesnym budynku będzie też szkoła i miejsce do wypoczynku.

Inwestycja zakłada przeniesienie ze starej lokalizacji: endokrynologii dziecięcej i chorób metabolicznych, gastroenterologii dziecięcej, alergologii dziecięcej, kardiologii pediatrycznej, nefrologii pediatrycznej i chorób zakaźnych dzieci.

– Zintegrowane Centrum Pediatryczne jako budynek będzie w każdym szczególe dostosowany do nowej koncepcji leczenia, według której dziecko ma przebywać w szpitalu dokładnie tak długo, jak jest to koniecznie jedynie ze wskazań medycznych – podkreśla dr Tomasz Pytrus. – Istotnym elementem nowej jednostki będzie oddział jednodniowy, gdzie w rzeczywistości będzie miało miejsce ponad 60 proc. hospitalizacji. Dodatkowym atutem oddziału dziennego jest możliwość pracy w systemie zmianowym i realizacja większej liczby procedur, co zmniejszy czas oczekiwania na wiele specjalistycznych zabiegów i porad. Co więcej ZCP będzie również stanowić nowoczesną bazę nauczania pediatrii co mamy nadzieję zachęci przyszłych absolwentów Uniwersytetu Medycznego do wyboru pediatrii jako uprawianej w przyszłości specjalizacji i obniży średni wiek lekarza tej specjalności, który niestety należy do jednego z najwyższych w Polsce.

ZCP to same korzyści


Dotychczasowa rozproszona baza lokalowa klinik pediatrycznych wiąże się z koniecznością utrzymywania wielu budynków, które w dodatku wymagają ciągłych remontów. To także konieczność dublowania sprzętu medycznego i obszarów niezbędnych do funkcjonowania jednostek.

– Zintegrowane Centrum Pediatryczne to efekt wieloletniej pracy nad stworzeniem nowoczesnego ośrodka, który stanie się centrum leczenia najmłodszych pacjentów w regionie. Projekt ten jest nie tylko inwestycją w infrastrukturę, ale także w naukę, rozwój i przyszłość opieki medycznej dla dzieci – podsumowuje prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Wierzę, że dzięki temu przedsięwzięciu Wrocław zyska nowoczesny, zintegrowany ośrodek pediatryczny, oferujący kompleksową opiekę medyczną i dostęp do szerokiego grona wybitnych specjalistów. Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu wzmocni tym samym swoją rolę jako instytucja wyznaczająca standardy w leczeniu najmłodszych pacjentów.

* * *

Finansowanie ZCP – szacowana wartość całej inwestycji to 223 miliony złotych. W ramach tej kwoty ponad 179 miliony złotych to wartość umowy z wykonawcą, firmą PORR S.A. Na realizację całości przedsięwzięcia, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu uzyskał 201 milionów złotych dofinansowania z Funduszu Medycznego Ministerstwa Zdrowia.

 
 
Życzenia Świąteczne
alt
 
Świąteczne pułapki zdrowotne – USK we Wrocławiu radzi, jak uchronić się przed świąteczną wizytą na SOR
Wrocław, 23 grudnia 2024 r.

Świąteczne pułapki zdrowotne – USK we Wrocławiu radzi, jak uchronić się przed świąteczną wizytą na SOR



Boże Narodzenie to wyjątkowy czas w roku, naznaczony nie tylko ciepłem rodzinnych spotkań i obfitością potraw na świątecznym stole. Ta wyjątkowa atmosfera często wiąże się z ryzykiem poważnych problemów zdrowotnych, które mogą zakłócić świąteczny nastrój. Eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu alarmują, że nieodpowiednie nawyki żywieniowe, nadmierne spożycie pokarmów i alkoholu mogą prowadzić do poważnych komplikacji zdrowotnych, w szczególności dotykających układ pokarmowy.

Choć w okresie świątecznym liczba pacjentów zgłaszających się na Szpitalny Oddział Ratunkowy nieznacznie się zmniejszenia, zauważalna jest jednocześnie zmiana w rodzaju problemów zdrowotnych zgłaszanych przez hospitalizowanych. Dominują wśród nich przede wszystkim nagłe dolegliwości gastryczne.
 
 
W Wigilię oraz Święta Bożego Narodzenia przyjmujemy dziennie około 30-40 osób właśnie z dolegliwościami gastrycznymi. Jest to duża liczba biorąc pod uwagę fakt, że w sytuacjach dużych obciążeń przyjmujemy w SOR 200 chorych w ciągu doby – mówi dr Janusz Sokołowski, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego USK. – Szczególną grupę stanowią także chorzy tzw. laryngologiczni, czyli z ciałami obcymi – szczególnie ośćmi karpia – wbitymi w gardło. Dlatego pamiętajmy, podczas jedzenia karpia nie wolno rozmawiać!

Według wstępnych danych USK, w okresie świątecznym odnotowywany jest nawet 30-procentowy wzrost liczby pacjentów zgłaszających się z powodu problemów żołądkowo-jelitowych. To duże wyzwanie dla pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego USK, który będąc największym tego typu oddziałem na Dolnym Śląsku, rocznie przyjmuje nawet 60 000 pacjentów. Na okołoświąteczne problemy szczególnie narażone są osoby po 50. roku życia oraz pacjenci z chorobami przewlekłymi.
 

Świąteczne trio problemów - trzustka, wątroba, cukrzyca

Obfite posiłki, przesadna konsumpcja tłustych, często mocno solonych potraw i alkoholu mogą znacząco obciążyć nasz organizm.

Dodatkowo Święta to także co najmniej kilkanaście przyjęć na SOR osób w stanie znacznego upojenia alkoholowego, co wprost zagraża ich zdrowiu i życiu.

Jak podkreślają lekarze szczególną uwagę należy zwrócić na osoby starsze, pacjentów z chorobami przewlekłymi, osoby z nadwagą oraz pacjentów z istniejącymi wcześniej schorzeniami układu pokarmowego. Dla tych grup świąteczne grzechy dietetyczne mogą być szczególnie niebezpieczne. Równie istotna jest świadomość, że błędy żywieniowe mogą powodować długofalowe problemy ze zdrowiem z rozwinięciem się cukrzycy i chorób współistniejących włącznie.

– Podczas świąt lekarze najczęściej diagnozują ostre zapalenie trzustki, nasilenie objawów refluksu, dolegliwości związane z kamicą żółciową oraz zaostrzenie chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca i nadciśnienie. Często dotyczy to osób z licznymi obciążeniami chorobowymi cukrzycą czy nadciśnieniem – tłumaczy lek. Maciej Kamiński, zastępca dyrektora ds. medycznych USK we Wrocławiu. – Dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, prowadząc do odwodnienia, mogą być szczególnie niebezpieczne również dla osób z chorobami układu krążenia, starszych, długotrwale leżących.

Istnieją niepokojące objawy, które bezwzględnie powinny skłonić nas do natychmiastowej interwencji medycznej. Silny, nieustający ból brzucha, często towarzyszące mu skurcze, mogą sygnalizować poważne problemy zdrowotne.

- Wymioty z domieszką krwi, gwałtowny wzrost temperatury ciała powyżej 38°C, ostre zawroty głowy oraz trudności w oddychaniu to sygnały, które nigdy nie powinny zostać zignorowane – wyjaśnia Andrzej Mędrala, ratownik i pielęgniarz koordynujący w SOR USK we Wrocławiu. - W przypadku wystąpienia któregokolwiek z tych objawów należy niezwłocznie udać się do szpitala lub wezwać pomoc medyczną.
 
 
Świąteczny poradnik dietetyczny

Kluczem do zachowania zdrowia podczas świąt jest świadome odżywianie i umiar. Specjaliści USK zalecają, aby spożywać mniejsze porcje, rozłożone w czasie, unikać jednoczesnego łączenia ciężkostrawnych dań. Warto pamiętać o piciu wody między posiłkami, która pomaga w trawieniu i nawadnianiu organizmu. Ograniczenie spożycia alkoholu oraz wybieranie lżejszych wersji tradycyjnych potraw może znacząco zmniejszyć ryzyko problemów zdrowotnych.

Eksperci USK podkreślają również znaczenie świadomego podejścia do odżywiania się podczas świąt. Zalecają stosowanie technik wolnego jedzenia, które pozwalają na lepsze rozpoznanie uczucia sytości. Warto pamiętać, że wprowadzanie aktywności fizycznej między posiłkami, nawet w postaci krótkich spacerów, może znacząco wspomóc metabolizm i trawienie. Warto również unikać przekąsek między daniami głównymi i wspierać trawienie naturalnymi środkami, takimi jak napary z mięty czy imbiru.
 
 
SOR przy ul. Borowskiej ma 15 lat

Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ul. Borowskiej w grudniu obchodzi swoje 15-lecie działalności, jednak ze względu na specyfikę pracy dla jego pracowników to czas dalszej gotowości do niesienia pomocy innym. Praca na SOR nie pozwala na długie przerwy czy uroczystości, dlatego jubileuszowe obchody, zaplanowano na 2025 r. i będą miały charakter praktyczny, a ich częścią będzie tematyczna konferencja poświęcona nowoczesnym rozwiązaniom w ratownictwie medycznym.

Świętujemy, ale w naszej codziennej rzeczywistości, czyli na dyżurach i przy łóżkach pacjentów. Oczywiście chcemy skorzystać z doświadczenia naszego zespołu, dlatego rozpoczęliśmy przygotowania do dużej konferencji związanej z medycyną ratunkową. W trakcie tego spotkania planujemy zgromadzić jak największe grono specjalistów z całej Polski, którzy będą mieć doskonałą okazję do wymiany doświadczeń i refleksji nad zmianami, jakie zaszły w ratownictwie medycznym przez ostatnie 15 lat – zapowiada dr Janusz Sokołowski, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.


SOR USK w liczbach

Od momentu otwarcia w 2009 roku, kiedy na dyżurze pracowało zaledwie dwóch lekarzy i cztery pielęgniarki, Szpitalny Oddział Ratunkowy USK przeszedł ogromne zmiany i rozwinął się, aby sprostać rosnącym potrzebom pacjentów.

Jak wspomina dr Janusz Sokołowski, który pracuje tu od samego początku, 15 lat temu SOR obsługiwał rocznie około 15–20 tysięcy chorych. Dziś ta liczba sięga nawet 60 tysięcy pacjentów rocznie. Dzięki modernizacji przeprowadzonej na przełomie 2017/2018 roku oddział zyskał większą przestrzeń, nowoczesne wyposażenie i rozbudowaną infrastrukturę, co pozwala jeszcze skuteczniej nieść pomoc.

Obecnie na dyżurze pracuje łącznie 30 osób, w tym lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni i personel pomocniczy, dzięki czemu możliwe jest zapewnienie kompleksowej opieki w trybie całodobowym.
 
 
 
Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. UMW




 
USK pionierem terapii genowej u dzieci z rzadką chorobą genetyczną
Wrocław, 20 listopada 2024 r.

Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu pionierem terapii genowej u dzieci z rzadką chorobą genetyczną



Po raz pierwszy w Polsce specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) zastosowali terapię genową u dziecka z wrodzonym niedoborem odporności. Pierwszym pacjentem był pięciomiesięczny chłopiec. Dziecko spędziło w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK blisko 4 miesiące, a w sobotę – 21 grudnia – tu przed świętami wychodzi do domu. To dopiero czwarty taki zabieg na świecie.

Pierwszy pacjent

Kilkumiesięczny Olaf trafił do naszej Kliniki w sierpniu, a w październiku otrzymał innowacyjną terapię genową, teraz bezpiecznie można go wypisać na świąteczną przepustkę do domu – przyznaje prof. dr hab. Krzysztof Kałwak , kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK. Dzięki współpracy z Leiden University Medical Center (LUMC) w Holandii udało się podać małemu pacjentowi zmodyfikowane genetycznie komórki hematopoetyczne, czyli tak zwane komórki macierzyste. Terapia w USK po raz pierwszy została zastosowana u dziecka z ciężkim złożonym niedoborem odporności z mutacją genu RAG1. Prof. Kałwak podkreśla, że dzieci z taką mutacją, bez przeszczepienia nie mają szans na życie. Mały organizm do szóstego miesiąca życia jest wspomagany przez przeciwciała od mamy, niestety później zaczynają pojawiać się groźne dla życia, ciężkie do wyleczenia infekcje oportunistyczne.

Diagnoza w pierwszych dniach życia

O braku odporności rodzice Olafa dowiedzieli się już trzy tygodnie po jego narodzinach. Diagnoza przyszła tak szybko, bo dziecko przyszło na świat w Reykjaviku na Islandii, a tam wszystkie noworodki objęte są programem badań genetycznych zaraz po urodzeniu.

Bardzo dobrze pamiętam, jak zadzwonili ze szpitala, że musimy powtórzyć badania i przyjechać na powtórne pobranie krwi, bo chyba nastąpił jakiś błąd – wspomina mama chłopca Anna Korytkowska i dodaje: – Od razu w głowie zapaliły się czerwone lampki, że to może być coś poważnego.

Na spotkanie z rodzicami przyjechał dyrektor ośrodka, powiedział o wadzie genetycznej i szczegółowo przedstawił możliwości leczenia za granicą. W grę wchodziła Wielka Brytania, Holandia, Szwecja, ale pod uwagę od razu była brana również Polska. Bardzo dobre rekomendacje miał wrocławski ośrodek i tak pacjent trafił do USK.

Terapia genowa jest czymś nowym na świecie i musieliśmy zdecydować czy podjąć ryzyko, czy skorzystać z lepiej znanych, standardowych metod leczenia. Wytłumaczono nam, że nawet gdyby ta metoda nie przyniosła efektu, to mamy jeszcze inne możliwości – tłumaczy mama Olafa.

Pierwsze dni we wrocławskiej Klinice USK

Olaf trafił do tzw. Przylądka Nadziei jeszcze w sierpniu tego roku.
Pamiętam pierwsze nasze spotkanie, Olaf ważył mniej niż 6 kilogramów, to był jego trzeci miesiąc życia – wspomina dr Monika Mielcarek–Siedziuk , pediatra i transplantolog kliniczny z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK.

Jednym z ważnych etapów leczenia była afereza komórek macierzystych z krwi obwodowej pacjenta. Chłopiec został na kilka godzin podłączony do maszyny, która nazywa się separatorem komórkowym. Maszyna jedną linią pobiera komórki, wiruje, rozdziela krew na warstwy komórkowe i do jednego woreczka zbiera tę warstwę, gdzie znajdują się komórki macierzyste układu krwiotwórczego, natomiast pozostała krew wraca do pacjenta.

W porównaniu z typowymi przeszczepami autologicznymi suma wyizolowanego materiału była bardzo duża, ponieważ zebraliśmy 50 milionów komórek macierzystych na kilogram masy ciała pacjenta – podkreśla dr Mielcarek-Siedziuk. – Patrząc na objętość, to były około 54 mililitry. Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z pacjentem, który waży około 5 kilogramów, to jest to bardzo duża objętość.

Latające komórki

Komórki pobrane od pacjenta zostały wysłane samolotem do Leiden w Holandii, gdzie prof. Arjan Lankester wraz z zespołem naukowców, od blisko 20 lat pracuje nad technologią modyfikacji genetycznej komórek macierzystych. W LUMC do genomu wyizolowanych komórek chorego wprowadza się gen kodujący (RAG1) dla tego działającego niewłaściwie. Cała procedura trwa od około dwóch do trzech tygodni i po takiej modyfikacji zamrożone komórki wróciły do Polski.

Przed podaniem zmodyfikowanych komórek pacjent został poddany chemioterapii. Dzień zero to był 14 października – tłumaczy prof. Kałwak i dodaje. – Prof. Lankester przyjechał do naszej kliniki, aby osobiście obserwować pierwsze podanie zawiesiny kilkunastu mililitrów zmodyfikowanych komórek. Teraz pozostaje czekać na odnowę. Hematologiczna odnowa, zgodnie z oczekiwaniami, była widoczna już po 2-3 tygodniach od podania. O pełnym sukcesie terapii genowej będzie można mówić około czwartego miesiąca od infuzji.

Teraz lekarze koncentrują się na profilaktyce przeciwinfekcyjnej, którą będzie można odstawić, jak już zaczną działać odnawiające się, zmodyfikowane komórki odpowiadające za odporność.

Finansowanie terapii i uniwersyteckie wsparcie

Terapia genowa w SCID RAG1 jest badaniem klinicznym niekomercyjnym, finansowanym ze środków Komisji Europejskiej. Liderem projektu jest ośrodek akademicki w Leiden, a USK realizuje to badanie w Polsce. Międzynarodowy projekt badawczy jest rozpisany na dwa lata, ale każde dziecko, które otrzymało terapię genową, przez co najmniej 15 lat będzie poddawane corocznej obserwacji w ramach rutynowej opieki klinicznej nad pacjentem po przeszczepie.
Dzięki innowacyjnej terapii genowej, przeprowadzanej w ramach unijnego, międzynarodowego projektu RECOMB, możemy zaoferować naszym pacjentom szansę na życie bez konieczności ryzykownej i toksycznej transplantacji od dawcy. To ogromny krok naprzód w medycynie translacyjnej, który potwierdza pozycję Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego jako liderów w Europie Środkowo-Wschodniej. Innowacyjne terapie są i będą rozwijane w UMW i USK, tak by pacjenci nie musieli jeździć za granicę w poszukiwaniu ratunku, a ich rodzice nie musieli szukać środków na drogie hospitalizacje we Włoszech, Holandii czy Wielkiej Brytanii – mówi prof. dr hab. Piotr Ponikowski , rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Innowacyjne terapie – znak rozpoznawczy wrocławskiej Kliniki USK

Terapia genowa to kolejny międzynarodowy projekt realizowany w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dzięcięcej we Wrocławiu. W 2020 roku w tzw. Przylądku Nadziei po raz pierwszy zastosowano terapię CAR-T. Dla dzieci chorych na białaczkę limfoblastyczną, które wyczerpały już wszystkie możliwości leczenia, była to ostania szansa na uratowanie życia. Do dziś takich zabiegów wykonano już 40. Pierwsze 10 można było zrobić dzięki zbiórkom publicznym, dziś te zabiegi są już refundowane u dzieci. W planach są też kolejne innowacyjne terapie. – Naszym celem jest stworzenie we Wrocławiu Quality Treatment Center – ośrodka referencyjnego dla innowacyjnego leczenia pacjentów z Europy Środkowo-Wschodniej. Chcemy wprowadzać różne, nowoczesne technologie z zagranicy, aby chorzy nie musieli pokonywać tysięcy kilometrów w poszukiwaniu terapii. Dzięki temu także wysyłanie komórek do niezbędnej modyfikacji staje się prostsze i mniej kosztowne. Już dziś nasz ośrodek jest liderem we wdrażaniu nowoczesnych metod leczenia w regionie – wyjaśnia dr Marcin Drozd , dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.




 
Nagrody im. prof. Wiktora Brossa za osiągnięcia medyczne i organizacyjne w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu rozdane
Wrocław, 17 listopada 2024 r.

Nagrody im. prof. Wiktora Brossa za osiągnięcia medyczne i organizacyjne w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu rozdane



Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu oraz Uniwersytecki Szpital Kliniczny po raz trzeci uhonorowały zespoły kliniczne za ich wyjątkowe osiągnięcia prestiżową Nagrodą im. prof. Wiktora Brossa. Specjalne statuetki, symbolizujące otwartość i innowacyjność w medycynie, trafiły do zwycięzców w trzech kategoriach. O przyznaniu nagród za działalność kliniczną decydowała kapituła złożona z 19 wybitnych profesorów i dyrektorów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Spośród ponad 30 zgłoszeń wybrano 3 zwycięzców oraz przyznano 6 wyróżnień.

– Już po raz trzeci możemy uhonorować zespoły medyczne za ich wyjątkowe osiągnięcia w ramach Nagrody im. prof. Wiktora Brossa. Patron nagrody wyznawał ideę, że medycyna to sztuka łączenia nauki z odwagą podejmowania wyzwań. Nie ma wątpliwości, że zwycięskie i wyróżnione projekty właśnie takie są. Pokazują, jak istotne jest łączenie innowacyjnych technologii z interdyscyplinarną współpracą, by zapewnić pacjentom najlepszą możliwą opiekę – mówi dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Wręczenie miało miejsce w poniedziałek, 16 grudnia w trakcie uroczystych obchodów Święta Uczelni Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Pełna lista wyróżnionych i nagrodzonych w poszczególnych kategoriach.

Kategoria I: Osiągnięcia w zakresie organizacji procesów diagnostyczno-terapeutycznych i współpracy międzykliniczną w 2023 roku. Wyróżnienia:


Zespół Oddziału Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Neurologii i Neurochirurgii za „Utworzenie pierwszej w Polsce wysokospecjalistycznej przyklinicznej Poradni Leczenia Migreny i Innych Bólów Głowy”. Poradnia oferuje pacjentom dostęp do kompleksowej opieki i nowoczesnych metod leczenia migreny, odciążając jednocześnie oddziały szpitalne.

Zespoły Uniwersyteckiego Centrum Urologii i Kliniki Kardiochirurgii za „Operacje zaawansowanych guzów nerek z czopem w żyle głównej dolnej w krążeniu pozaustrojowym”. To najbardziej skomplikowane operacje, które w takim interdyscyplinarnym zespole są przeprowadzane w niewielkiej liczbie ośrodków w Polsce.
 
Zespołów Kliniki Pediatrii, Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Metabolicznych oraz kilkunastu Klinik i jednostek współpracujących za „Utworzenie Uniwersyteckiego Centrum Chorób Rzadkich oraz wprowadzenie systemu interdyscyplinarnych e-konsyliów pediatrycznych realizowanych w USK i wykonywanie szerokoprzepustowych badań genetycznych u dzieci z zaburzeniem rozwoju z terenu Dolnego Śląska”. Program umożliwia szybką diagnozę i skuteczną terapię dzieci dzięki koordynacji pracy wielu specjalistów

Nagroda główna prof. W. Brossa:

• Zespoły Kliniki Kardiochirurgii oraz Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej
za „Leczenie hybrydowe tętniaków aorty”. To pionierskie operacje metodą Frozen Elephant Trunk (FET). Ta zaawansowana procedura poprawia bezpieczeństwo pacjentów i wyniki leczenia. Łączy techniki chirurgii naczyniowej i kardiochirurgii, umożliwiając minimalizację ryzyka oraz poprawę wyników leczenia pacjentów z tętniakami w odcinku piersiowo-brzusznym aorty, które dotąd były wyjątkowo trudne w leczeniu. Sama zaś nazwa FET nawiązuje do kształtu i działania wszczepianego implantowanego elementu używanego w tej procedurze.


Kategoria II: Osiągnięcia w zakresie wprowadzenia nowych technologii, metod diagnostycznych i terapeutycznych w 2023 roku. Wyróżnienie:

• Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięce
j za „Wdrożenie terapii pomostowej z blinatumomabem lub inotuzumabem ozogamycyny przed infuzją komórek CAR-T u dzieci z oporną na leczenie / nawrotową postacią ostrej białaczki limfoblastycznej B-komórkowej, prowadzące do przeżycia lepszego niż w ośrodkach europejskich czy amerykańskich”. Innowacyjne podejście pozwoliło osiągnąć wyniki leczenia u dzieci lepsze niż w wiodących ośrodkach europejskich i amerykańskich.

Nagroda główna:

Uniwersyteckie Centrum Urologii za „Wdrożenie chirurgii robotycznej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym”. Centrum wykonuje precyzyjne zabiegi z wykorzystaniem robota chirurgicznego w dziedzinach urologii i chirurgii kolorektalnej, a niedawno rozszerzyło działalność na chirurgię pediatryczną. Chirurgia robotyczna jest obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającą się technologią w zakresie dziedzin zabiegowych. Utworzenie Uniwersyteckiego Centrum i zakup zaawansowanego systemu robotycznego plasuje USK w gronie liderów w regionie i umożliwia pacjentom dostęp do technologii, która nie tylko jest nowoczesna, ale przede wszystkim przyjazna i bezpieczna.

Kategoria III: Osiągnięcia w zakresie przeprowadzenia nowoczesnej, skutecznej procedury terapeutycznej w 2023 roku. Wyróżnienia:

• Zespoły Klinik Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Kliniki Kardiochirurgii oraz Pracowni Hemodynamiki Instytutu Chorób Serca za „Wielodyscyplinarne podejście terapeutyczne do leczenia piorunującego zapalenia mięśnia sercowego u młodego mężczyzny, z wykorzystaniem różnych technik mechanicznego wspomagania serca, zakończone ostatecznie pilnym przeszczepem serca”. Zespół uratował życie młodemu pacjentowi, stosując najnowsze techniki wspomagania serca i transplantacji. W trakcie pobytu na oddziale intensywnej terapii pacjent wziął ślub, a po 4 miesiącach został wypisany do domu w dobrym stanie.

Zespoły Uniwersyteckiego Centrum Neurologii i Neurochirurgii – Oddział Kliniczny Neurologii, Uniwersyteckiego Centrum Diagnostyki Obrazowej, Zakładu Radiologii Ogólnej, Zabiegowej i Neuroradiologii za „Leczenie przyczynowe pacjentów z udarem niedokrwiennym mózgu spowodowanym niedrożnością tętnicy podstawnej”. Dzięki nowoczesnym narzędziom diagnostycznym i terapii pacjenci mają większe szanse na pełny powrót do zdrowia.

Nagroda główna:

• Klinika Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej za „Wdrożenie programu laparoskopowej resekcji guzów wątroby”. To przełom w małoinwazyjnej chirurgii wątroby, który skraca czas rekonwalescencji pacjentów i zwiększa skuteczność leczenia. Stąd też operacje laparoskopowe w wielu dziedzinach chirurgii stały się powszechnym standardem. Jednak w przypadku chirurgii wątroby nadal jest to olbrzymie wyzwanie, któremu sprostał zespół kliniki, który zainaugurowała rewolucyjny i pierwszy na Dolnym Śląsku program laparoskopowego usuwania nowotworów wątroby.

- Współpraca między Klinikami to podstawa dzisiejszej nowoczesnej medycyny. Wręczając tę nagrodę, chcemy uhonorować aktywność naszych pracowników i pokazać jednocześnie wszystkim, jaki gigantyczny postęp dokonuje się w medycynie, rozwój dla dobra zarówno pacjentów, jak i pracowników, którzy pracują w naszym ośrodku – podkreślał prof. dr hab. Dariusz Janczak, prorektor ds. Klinicznych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej USK we Wrocławiu.

***

Nagroda prof. W. Brossa została przyznana po raz pierwszy w 2020 r., a samo wręczenie było kulminacyjnym momentem uroczystości inaugurującej Obchody 70-lecia Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jej nazwa pochodzi od wybitnego chirurga, pioniera torakochirurgii i kardiochirurgii polskiej – prof. Wiktora Brossa, który zajął się organizacją, a później w latach 1946-1973 kierował II Katedrą i Kliniką Chirurgii ówczesnej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Właśnie w tej jednostce 12 lutego 1958 r. prof. Wiktor Bross przeprowadził pierwszą w Polsce operację na otwartym sercu. Przed Uniwersytetem Medycznym we Wrocławiu jubileusz 75-lecia, a nagrody im. prof. W. Brossa wręczone zostały po raz trzeci.


alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt alt

 
Zimowe wyzwania dla skóry - eksperci USK we Wrocławiu podpowiadają, jak chronić skórę przed odmrożeniami i innymi problemami
Wrocław, 11 grudnia 2024 r.

Zimowe wyzwania dla skóry - eksperci USK we Wrocławiu podpowiadają, jak chronić skórę przed odmrożeniami i innymi problemami



Choć nie zawsze o tym pamiętamy, zima to prawdziwy test dla ludzkiej skóry. Specjaliści Uniwersyteckiego Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) podkreślają, że żyjemy w klimacie, który zmusza naszą skórę do nieustannej adaptacji – do bardzo zimnego powietrza w zimie i intensywnego słońca w lecie. Odpowiednio dobrana strategia może pomóc nam uchronić się przed poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi związanymi z uszkodzeniem komórek skóry, z czerniakiem włącznie.


Anatomia zimowych uszkodzeń skóry

- Problematyka zagrożeń czyhających na naszą skórę jest złożona. Na przykład w okresie zimowym gruczoły łojowe pracują znacznie słabiej - wyjaśnia dr hab. Alina Jankowska-Konsur, kierująca Uniwersyteckim Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej USK. - Konsekwencją jest osłabienie bariery ochronnej naskórka, co prowadzi do zwiększenia transepidermalnej utraty wody i postępującego wysuszenia.

Najczęstsze objawy problemów skórnych obejmują uczucie ściągnięcia i napięcia skóry, zaczerwienienie oraz nadmierną suchość spowodowaną wpływem wiatru i niższej temperatury. Do tego pojawia się łuszczenie się naskórka, swędząca, podrażniona skóra oraz uczucie dyskomfortu i ból. Specjaliści USK co roku obserwują wzrost liczby pacjentów zgłaszających się z objawami zaostrzenia atopowego zapalenia skóry oraz wypryskiem skóry dłoni. Często wynika to wprost z niekorzystnych warunków atmosferycznych, szczególnie mrozu i wiatru.

Pamiętajmy o niebezpiecznym promieniowaniu UV również w zimie!

Ekspertka ostrzega również przed ryzykiem związanym z promieniowaniem ultrafioletowym. Powinniśmy pamiętać, że im wyżej się znajdujemy, tym promieniowanie jest intensywniejsze. Dotyczy to zarówno wyjazdów narciarskich, jak i zimowych urlopów w ciepłych krajach.

Kluczowe zasady ochrony przed promieniowaniem UV wymagają stosowania kremów z filtrem SPF, nakładania tych preparatów co 2-3 godziny, dodatkowej ochrony przed wiatrem oraz noszenia okularów przeciwsłonecznych.

Nasza skóra w okresie zimowym całkowicie odzwyczaja się od kontaktu ze słońcem i staje się niezwykle podatna na uszkodzenia. Mechanizm zwiększonego ryzyka obejmuje osłabioną naturalną ochronę skóry po miesiącach zimowych, zmniejszoną produkcję melaniny, utratę naturalnej odporności na promieniowanie UV oraz cieńszą, bardziej wrażliwą warstwę naskórka. Co gorsza, chłodny wiatr może niwelować odczuwanie promieniowania słonecznego, co usypia naszą czujność.

Najwyższe ryzyko występuje w przypadku narciarskich wypraw wysokogórskich, wycieczek nad morze w okresie zimowym oraz wyjazdów do krajów tropikalnych.


- W trakcie swojej kariery lekarskiej miałam już okazję zobaczyć dramatyczny przypadek oparzenia słonecznego u młodej pacjentki. Przybyła do mnie po powrocie z włoskich Alp z całkowicie zniszczoną skórą twarzy. Jej skóra była dosłownie spieczona. Problem polegał na podwójnym działaniu promieniowania UV - bezpośredniego ze słońca oraz odbitego od śnieżnej powierzchni. Śnieg może odbijać nawet 80-90% promieniowania, co w jej przypadku doprowadziło do poważnych oparzeń. Pacjentka kompletnie zlekceważyła podstawowe zasady ochrony, nie stosując kremów z filtrem ani nie zakładając odpowiedniego sprzętu ochronnego - wspomina dr hab. Jankowska-Konsur.

Szczególna troska o skórę wrażliwą

Kluczową zasadą, którą podkreśla dr Jankowska-Konsur jest to, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Dlatego odpowiednio dobrane preparaty mogą skutecznie ochronić skórę przed zimowymi uszkodzeniami.

Profesjonalna pielęgnacja wymaga delikatnego oczyszczania bez agresywnych składników np. kwasów, intensywnego nawilżania, stosowania kremów o bogatej, tłustej konsystencji oraz wyboru kosmetyków z kluczowymi składnikami odżywczymi, do których zaliczamy ceramidy, witaminy A, E, B5, oleje naturalne i ekstrakty łagodzące.

- Zimowe kremy powinny być zdecydowanie bardziej odżywcze niż te stosowane latem - zaznacza specjalistka. - Pacjenci często zapominają o dostosowaniu pielęgnacji do zmieniających się warunków atmosferycznych

Osoby zmagające się z przewlekłymi chorobami takimi jak egzema, łuszczyca czy atopowe zapalenie skóry wymagają wyjątkowej uwagi.

- To pacjenci szczególnie narażeni na zimowe uszkodzenia - podkreśla prof. dr hab. Joanna Maj z Uniwersyteckiego Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej USK. - Ich naturalna bariera ochronna jest już na wstępie osłabiona.

Zalecenia dla skóry wrażliwej obejmują codzienną emolientoterapię, wielokrotne nakładanie preparatów ochronnych, szczególną pielęgnację twarzy i dłoni oraz unikanie gwałtownych zmian temperatury. Odpowiedni dobór odzieży też wspiera zabezpieczenie się przed niekorzystnym wpływem nagłych zmian warunków w otoczeniu. Należy pamiętać o rękawiczkach i nakryciu głowy, zabezpieczającym np. zmiany na skórze najwyższych partii ciała.

- Emolientoterapia to metoda leczenia i pielęgnacji skóry suchej, łuszczycowej lub atopowej poprzez stosowanie specjalnych preparatów nawilżających. Powszechnie dostępne w aptekach i drogeriach kosmetyki z emolientami uzupełniają braki lipidów w warstwie rogowej skóry, tworząc ochronną warstwę, która zmniejsza utratę wody, łagodzi stany zapalne i poprawia barierę ochronną naskórka - wyjaśnia prof. Maj. - Kluczowe zasady stosowania obejmują regularne nakładanie, nawet 2-3 razy dziennie oraz wybór preparatu dostosowanego do rodzaju skóry. Łatwiej aplikować go na wilgotną skórę, najlepiej po kąpieli lub prysznicu.

Różnicowanie sposobów radzenia sobie z problemami skórnymi

Indywidualne podejście do różnych grup wiekowych przewiduje stosowanie niezwykle delikatnych, hipoalergicznych preparatów dla dzieci, kompleksową, wielowarstwową pielęgnację dla dorosłych oraz preparaty regenerujące dla seniorów.

Trzeba jednocześnie pamiętać, że każdy długotrwały, niepokojący objaw skórny, który nie ustępuje po zastosowaniu powszechnie dostępnych metod, wymaga specjalistycznej konsultacji. Lekarze przeprowadzając często bardzo proste, nieinwazyjne badania takie jak dermatoskopia, są w stanie rozwiać wszelkie wątpliwości.

Pamiętajmy, że profesjonalna pielęgnacja, świadomość zagrożeń i systematyczność to klucz do zdrowej skóry nawet w najtrudniejszych warunkach atmosferycznych.


alt alt

 
"Jesień Gastrologiczna" za nami

„Jesień Gastrologiczna" za nami



7 grudnia 2024 roku odbyła się jubileuszowa, XX edycja Studenckiej Konferencji „Jesień Gastrologiczna”, organizowana przez Studenckie Koła Naukowe działające przy Katedrze i Klinice Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. W wydarzeniu uczestniczyło 150 studentów z różnych uczelni medycznych w Polsce, w tym także z anglojęzycznego kierunku English Division UMW.

Zaangażowanie studentów okazało się kluczowe dla sukcesu konferencji. W szczególności podziękowania należą się Hannie Jabłońskiej, Jakubowi Korybskiemu i Piotrowi Marczyńskiemu, którzy włożyli ogrom pracy w przygotowanie tego wydarzenia. Ich działania, koordynowane pod opieką dr n. med. Radosława Kempińskiego, dr hab. Katarzyny Neubauer prof. UMW, prodziekan ds. Kształcenia w Języku Angielskim oraz lek. Jakuba Zeliga, były dowodem na to, jak duży potencjał i dojrzałość wykazują studenci Uniwersytetu Medycznego.

Program konferencji obejmował dwie sesje prezentacji ustnych oraz sesję plakatową, podczas których prace prezentowano zarówno w języku polskim, jak i angielskim.

Uczestnicy mieli także okazję wysłuchać dwóch inspirujących wykładów w języku angielskim:
• Nelson Silva z Interdisciplinary Transformation University Austria omówił innowacyjny model edukacji zorientowanej na projekty, z wykorzystaniem technologii IT.
• Nicholas Czarnik (3ED) w prelekcji Why do we Succeed? Why do we Fall Short? zilustrował czynniki decydujące o sukcesach i porażkach, opierając się na przykładach ze świata sportu.

- Konferencja, organizowana nieprzerwanie od 20 lat, była przestrzenią do dynamicznej, merytorycznej dyskusji – również w języku angielskim – w radosnej i sprzyjającej współpracy atmosferze. Wnioski z prac i rozmów wielokrotnie podkreślały znaczenie pracy zespołowej jako kluczowego elementu w rozwiązywaniu problemów medycznych – zaznacza dr hab. Katarzyna Neubauer.

Nowość: Master's Tea

Pierwszy raz w historii konferencji odbyło się spotkanie o nazwie Master’s Tea, będące innowacyjną przestrzenią dialogu i wymiany myśli.

- Wydarzenie to, zainicjowane przez studentów ED we współpracy z organizatorami, miało na celu ukazanie interdyscyplinarności w edukacji medycznej i zachęcenie uczestników do spojrzenia na problemy zdrowotne z różnych perspektyw – podkreśla prodziekan UMW, Katarzyna Neubauer.

Podczas Master’s Tea, prof. David Blaschke (koordynator Falling Wall Lab) dzielił się swoimi refleksjami na temat Kosmosu, a Barend Smet prowadził rozmowy o innowacjach w technologii medycznej. Spotkaniu towarzyszyła degustacja herbaty, której symboliczne znaczenie przedstawiła Vanshika Vikram Singh, a wyjątkowy napar przygotowała Rishita Shrivastava.

Potencjał studentów

Rektor Uniwersytetu Medycznego, prof. dr hab. Piotr Ponikowski i dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Kliniczego, Marcin Drozd wyrazili uznanie dla atmosfery i wartości edukacyjnej wydarzenia. Podkreślili również znaczenie innowacji i interdyscyplinarnego podejścia, co pozwala mieć nadzieję na jeszcze większe wykorzystanie technologii IT w praktyce medycznej.

Konferencja po raz kolejny pokazała, jak ogromny potencjał tkwi w studentach Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Ich mądrość, dojrzałość i zaangażowanie nie tylko wniosły wartość merytoryczną, ale również stworzyły wyjątkową atmosferę wydarzenia. Dzięki nim „Jesień Gastrologiczna” jest nie tylko miejscem wymiany wiedzy, ale także inspiracji do działania.

Wszystko to sprawia, że tegoroczna konferencja była nie tylko kontynuacją wieloletniej tradycji, ale również krokiem naprzód w budowaniu wspólnoty akademickiej opartej na współpracy, interdyscyplinarności i pasji do nauki.

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. UMW




 
Problemy z donacją narządów w Polsce

Problemy z donacją narządów w Polsce



Donacja narządów w Polsce wciąż boryka się z wieloma problemami – od braku świadomości społecznej, przez niewystarczające przygotowanie kadry medycznej. Pomimo obowiązującego modelu zgody domniemanej, w którym każdy, kto nie złożył sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, jest potencjalnym dawcą, liczba donacji pozostaje daleko poniżej średniej europejskiej.

W odpowiedzi na te wyzwania, Fundacja Równik zorganizowała warsztaty w Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Zajęcia miały na celu podniesienie kompetencji lekarzy w diagnostyce śmierci mózgu oraz w komunikacji z rodzinami zmarłych. Dzięki takim inicjatywom polska transplantologia może zmierzać ku poprawie, dając nadzieję pacjentom czekającym na przeszczepy, bo jeden dawca może ocalić życie nawet kilku osób, a dodatkowo poprawić jakość życia wielu innych poprzez przeszczepy tkanek czy rogówek.

Świadomość społeczna

- Poziom donacji nie jest zadowalający, patrząc na Europę Zachodnią – podkreśla Mateusz Rakowski, koordynator ds. transplantacji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Każdy, kto nie zgłosił sprzeciwu, jest potencjalnym dawcą – jeśli jego narządy nadają się do pobrania. Jednak to rodziny zmarłych, często nieświadome intencji bliskiego i przepisów prawa, w praktyce podejmują decyzję o pobraniu narządów.

Paulina Wierzgała z Fundacji Równik podkreśla: - Jako społeczeństwo nie rozmawiamy o ważnych i trudnych tematach, takich jak śmierć i donacja. Gdybyśmy porozmawiali raz o tym, jakie są wole naszych najbliższych, mogłoby to znacznie skrócić proces podejmowania decyzji i zmniejszyć stres rodzin w tak trudnych chwilach.

Problemy kadry medycznej

Rola lekarzy w procesie donacji jest kluczowa, jednak wymaga od nich zarówno wiedzy medycznej, jak i kompetencji interpersonalnych. Lekarze często mierzą się z wypaleniem zawodowym i obciążeniem emocjonalnym wynikającym z kontaktu z rodzinami zmarłych. – Grupa pracowników medycznych zaangażowanych w donację ma na co dzień do czynienia z traumą i bólem. To niezwykle trudne i obciążające emocjonalnie. W takich warunkach łatwo o wypalenie zawodowe, co wpływa na jakość pracy i skuteczność procesu donacji - jak zauważa Joanna Starostecka, psycholog i psychoterapeuta.

- Ważne jest wsparcie psychologiczne personelu, aby mógł skutecznie pomagać rodzinom zmarłych i jednocześnie dbać o własny dobrostan emocjonalny - dodaje psycholog Paulina Wierzgała.

Warsztaty w Centrum Symulacji Medycznej

Odpowiedzią na problemy w obszarze donacji są inicjatywy takie jak warsztaty zorganizowane (3.12.2024 r.) przez Fundację „Równik” w Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Ich celem było podniesienie kompetencji lekarzy w diagnostyce śmierci mózgu oraz w komunikacji z rodzinami zmarłych.

– Warsztaty miały na celu uświadomienie znaczenia procesu transplantacji oraz podkreślenie potrzeby wspierania kadry medycznej w jego realizacji – mówi Paulina Wierzgała.

Podczas warsztatów lekarze anestezjolodzy, neurolodzy, neurochirurdzy oraz koordynatorzy transplantacyjni zdobyli zarówno wiedzę praktyczną, jak i umiejętności interpersonalne. Zajęcia odbywały się w warunkach symulacyjnych, co pozwoliło lekarzom lepiej przygotować się do trudnych rozmów z rodzinami i do przeprowadzania diagnostyki śmierci mózgu.

- Na warsztatach wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Dzięki temu zyskają przede wszystkim pacjenci, którzy czekają na transplantację narządów – podkreśla Mateusz Rakowski.

Co dalej? Edukacja i współpraca

Donacja narządów w Polsce to temat, który wymaga większej świadomości zarówno wśród pacjentów i ich rodzin, jak i personelu medycznego. Śmierć mózgu, będąca warunkiem umożliwiającym donację narządów, jest zjawiskiem trudnym do zrozumienia i akceptacji, co dodatkowo komplikuje procedurę.

Poprawa sytuacji w zakresie donacji narządów w Polsce wymaga szeroko zakrojonych działań edukacyjnych skierowanych do społeczeństwa, wsparcia psychologicznego dla kadry medycznej oraz systemowego usprawnienia procesu donacji.

Edukacja, dialog i wspólne działania są kluczami do zmiany. Każda rozmowa, decyzja i inicjatywa zbliżają nas do celu – ratowania ludzkiego życia.

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. Julia Mielniczak




 
Problemy nefrologiczne – cicha epidemia, która dotyka miliony osóbProblemy nefrologiczne – cicha epidemia, która dotyka miliony osób
Wrocław, 17 listopada 2024 r.

Problemy nefrologiczne – cicha epidemia, która dotyka miliony osób



Choroby nerek to wyzwanie zdrowotne, które każdego roku wpływa na życie milionów osób w Polsce. Szacuje się, że aż 4,7 miliona Polaków zmaga się z przewlekłą chorobą nerek, a dla około 6,5 tysiąca z nich rocznie jedynym ratunkiem stają się dializy lub przeszczep nerki. Klinika Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu odgrywa kluczową rolę w leczeniu tych schorzeń, oferując pacjentom kompleksową i nowoczesną opiekę.

O tym, że Klinika Nefrologii rozwija swoją działalność i oferuje pacjentom najwyższy standard opieki najlepiej świadczą dwie ważne liczby: - 38 przeszczepień nerek w drugim półroczu, po objęciu kliniki przez prof. Mirosława Banasika, co stanowi blisko trzykrotny wzrost w porównaniu do 14 przeszczepień zrealizowanych na początku roku, - 408 – tylu porad – najwięcej w tym roku – udzieliliśmy pacjentom w poradni transplantacyjnej w październiku.

Dlaczego te liczby są istotne? Przeszczepy to zabieg wysokospecjalistyczny, ratujący życie. Przyjęcia w poradni pokazują, że pomocy udzielamy też w formie podstawowej opiekując się naszymi pacjentami na co dzień. Klinika utrzymuje także liczbę dializ otrzewnowych. Poziom wykonywanych świadczeń utrzymuje się na stabilnym poziomie. Nie tylko liczby mogą cieszyć, ale najbardziej cieszy zadowolenie pacjentów.

Klinika aktywnie wdraża nowoczesne techniki, takie jak rozwój programu przetok dializacyjnych i dializ otrzewnowych, które poprawiają komfort leczenia pacjentów i dostępność terapii. Zwiększenie liczby pobytów jednodniowych i skrócenie czasu pobytu pacjenta ponad to, co konieczne, to kolejne pozytywne zmiany.

Szefami pododdziałów nefrologicznych w Klinice są niezmiennie te same, doświadczone osoby. Ponadto USK zatrudnił dodatkowych specjalistów z dziedziny nefrologii, transplantologii klinicznej i chorób wewnętrznych, którzy posiadają doświadczenie w pracy w szpitalu uniwersyteckim lub innych oddziałach nefrologicznych. Nowość to powołanie koordynatorów na pododdziałach nefrologicznych i przeszczepów nerek, co ma na celu poprawę organizacji i zapewnienie spójnej opieki nad pacjentem.

Zmiany te wdraża prof. dr hab. Mirosław Banasik, który od maja 2024 r. rozwija działalność swoich poprzedników. Prof. Banasik to ceniony specjalista, który zdobywał doświadczenie podczas staży i kursów w renomowanych ośrodkach zagranicznych m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, Austrii i Francji. Jego osiągnięcia obejmują m.in. badania nad rolą przeciwciał w procesie odrzucania przeszczepów oraz wydłużeniem przeżycia nerki przeszczepionej, co przyczynia się do rozwoju transplantologii nerek. W jego aplikacji konkursowej znalazły się listy poparcia wybitnych autorytetów naukowych specjalizujących się w nefrologii i transplantologii z Kanady, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Austrii oraz Niemiec. Jako dyrektor Szkoły Doktorskiej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prof. Banasik od lat aktywnie wspiera rozwój młodej kadry naukowej. To ważne w procesie dalszego podnoszenia jakości opieki nad pacjentami.

Opiekę pacjentom USK zapewnia liczny i wielospecjalistyczny zespół ekspertów: profesorów, doktorów habilitowanych i doktorów nauk medycznych. To doświadczeni lekarze - specjaliści nefrologii, transplantologii, specjaliści chorób wewnętrznych a także personel pielęgniarski, pracownicy administracyjni oraz rezydenci. Wszystko po to, by zapewnić najlepszą opiekę pacjentom Kliniki Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych USK – wiodącego ośrodka nefrologii i transplantologii.
 
Światowy Dzień Wcześniaka w USK we Wrocławiu: miejsce spotkań małych bohaterów
Wrocław, 17 listopada 2024 r.

Światowy Dzień Wcześniaka w USK we Wrocławiu: miejsce spotkań małych bohaterów



17 listopada przypada Światowy Dzień Wsześniaka. Wydarzenie organizowane już od ponad dekady, gromadzące byłych i obecnych pacjentów Kliniki Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK), ich rodziny oraz personel medyczny, stało się listopadową tradycją. W sobotę, 16 listopada szpital uniwersytecki zorganizował obchody Światowego Dnia Wcześniaka, tworząc przestrzeń do wzruszających spotkań i cennej wymiany doświadczeń. Nie zabrakło atrakcji dla najmłodszych, konsultacji medycznych oraz warsztatów.


– Wcześniak to maleńki człowiek, który przychodzi na świat przed 37. tygodniem ciąży. Szczególną grupę stanowią dzieci urodzone skrajnie przedwcześnie – przed 32. tygodniem ciąży, czyli około dwa miesiące przed terminem – wyjaśnia prof. dr hab. Barbara Królak-Olejnik, kierownik Kliniki Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – To nie tylko kwestia mniejszych rozmiarów, ponieważ mówimy o pacjentach, których wszystkie narządy są niedojrzałe i wymagają specjalistycznego wsparcia medycznego. .

Statystyki pokazują rosnącą skalę zjawiska. Podczas gdy ogólny odsetek wcześniactwa utrzymuje się na poziomie 6-8 %, w ostatnich latach obserwuje się tendencję wzrostową, zbliżającą się do 10 %. Wynika to z tego, że dzieci w Polsce rodzi się coraz mniej, ale jednocześnie populacja wcześniaków w stosunku do ogólnej liczby urodzeń jest na stałym poziomie. W USK we Wrocławiu, jako ośrodku trzeciego poziomu referencyjności, odsetek ten jest jeszcze wyższy – około 15-20 % pacjentów to dzieci urodzone przedwcześnie. – Najwyższa referencyjność oznacza, że trafia do nas bardzo dużo matek z poważnymi chorobami podstawowymi prowadzącymi do ciężkich powikłań ciąży. Problemy te często są wskazaniami medycznymi do przedwczesnego ukończenia ciąży – dodaje prof. Królak-Olejnik.

Zdaniem specjalistów niezwykle istotne jest, żeby mały wcześniak przychodził na świat w placówce, która ma najwyższy poziom referencyjności, zarówno w obszarze położniczym, jak i neonatologicznym. Dzięki temu będzie mógł być diagnozowany, leczony, rehabilitowany i konsultowany w jednym miejscu, tam, gdzie się urodził.

Mały człowiek wymagający wielkiej uwagi

Opieka nad wcześniakiem wymaga zaangażowania szerokiego grona specjalistów. W USK nad najmniejszymi pacjentami czuwają nie tylko neonatolodzy, ale także okuliści monitorujący rozwój wzroku pod kątem retinopatii wcześniaczej, neurolodzy oceniający dojrzałość układu nerwowego, kardiolodzy, gastroenterolodzy, dermatolodzy, nefrolodzy, alergolodzy, hematolodzy, endokrynolodzy, a czasami również chirurdzy i genetycy.

– Żeby organizm wcześniaka wraz ze wsparciem wielu specjalistów wokół niego zgromadzonych, mógł sobie poradzić z ogromem problemów i powikłań, musi być silny i mieć dużą kompensację jako mechanizm obronny w swoim niedojrzanym ciele. W takich sytuacjach wielkiego stresu wynikającego z wcześniactwa szybciej ujawniają się rzadkie choroby metaboliczne i inne zaburzenia wikłające naturalny rozwój dziecka – tłumaczy prof. dr hab. Robert Śmigiel, kierownik Kliniki Pediatrii, Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Metabolicznych USK. – Stąd czasem również u wcześniaków poszukuje się drugiej choroby, która ogranicza mu proces zdrowienia i wychodzenia z wcześniactwa. Wtedy właśnie do zespołu diagnostyczno-terapeutycznego skupionego wokół wcześniaka dołączają genetycy czy pediatrzy metaboliczni zlecając celowane lub szerokoprzepustowe badania metaboliczne czy molekularne.

Dla rodziców narodziny wcześniaka oznaczają całkowitą reorganizację życia. Oprócz standardowej opieki rodzicielskiej, muszą zaangażować się w proces rehabilitacji, regularne wizyty u specjalistów i liczne badania kontrolne. Dlatego tak ważne jest wsparcie, które oferuje USK we Wrocławiu - nie tylko medyczne, ale również psychologiczne czy merytoryczne np. w zakresie organizacji pomocy socjalnej.

– Niezwykle trudne jest zorganizowanie dnia. Żeby udało się połączyć takie zwyczajne czynności pielęgnacyjne, jeśli chodzi o wychowywanie niemowlaka z rehabilitacją. Tych wizyt u rehabilitanta, czy też innych różnego rodzaju specjalistów jest naprawdę sporo. To wypełnia większą część dnia – przyznaje pani Oliwia, mama Jana, który urodził się w 25. tygodniu ciąży. – To nie jest tylko wyzwanie czasowe ale też organizacyjne. Bo nie jest to wszystko łatwo pogodzić, a dodatkowo trzeba jeszcze sporo ćwiczeń realizować w domu. Opieka na wcześniakiem dość mocno różni się od wychowania zdrowego dziecka.


Światowy Dzień Wcześniaka tradycją w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu

Światowy Dzień Wcześniaka w USK to przede wszystkim okazja do integracji rodzin borykających się z podobnymi wyzwaniami.

– Rodzice chętnie wymieniają się doświadczeniami i wspierają wzajemnie. Często wracają do nas po radę czy konsultację, co świadczy o zaufaniu, jakim darzą nasz zespół – mówi dr Dorota Paluszyńska, lekarz neonatolog z Kliniki Neonatologii USK. – Światowy Dzień Wcześniaka to święto przypadające 17 listopada. My wykorzystujemy wolny dzień, dlatego spotkania odbywają się najczęściej w sobotę, poprzedzającą lub następującą po 17 listopada. Pozwala to nam nie tylko spotkać się z rodzicami i wcześniakami, które opuściły nasz szpital. Dodatkowo cieszy to, że czasami odwiedzają nas także przedstawiciele i podopieczni innych ośrodków w regionie.

Wśród uczestników wydarzenia nie brakowało niezwykłych historii. Jak wspominają organizatorzy, w poprzednich edycjach gościli nawet osiemnastoletniego „byłego” wcześniaka, który urodził się przed 30. tygodniem ciąży z wagą poniżej kilograma. Takie przykłady dają nadzieję rodzicom, których dzieci obecnie przebywają na oddziale.

Tegoroczne obchody były wypełnione szeregiem atrakcji dostosowanych do różnych grup wiekowych. Dla starszych dzieci przygotowano zajęcia z animatorami, bezpieczne malowanie twarzy czy znikające tatuaże. Młodsze dzieci wraz z rodzicami miały okazję uczestniczyć w sesjach muzykoterapii prowadzonych przez specjalistę zatrudnionego w klinice. Wydarzenie miało jednak nie tylko wymiar rozrywkowy. Rodzice mogli skorzystać z konsultacji z psychologiem, doradcą laktacyjnym oraz personelem pielęgniarskim. Na miejscu dostępni byli również lekarze specjalizujący się w neonatologii, pediatrii i neurologii, służący swoją wiedzą i doświadczeniem. Przeprowadzono również warsztaty z pierwszej pomocy pediatrycznej.

– Dla naszego zespołu to niezwykle wzruszające momenty, gdy widzimy nasze „byłe maleństwa” przychodzące do nas na własnych nogach – dzieli się swoimi wrażeniami Anna Fonfara, fizjoterapeutka. – Niektóre z nich ważyły przy urodzeniu zaledwie 500-600 gramów, a dziś są energicznymi przedszkolakami czy uczniami. To najlepsze potwierdzenie, że nasza praca i starania mają sens.

Światowy Dzień Wcześniaka w USK we Wrocławiu to nie tylko święto małych wojowników i ich rodzin, ale również wyraz uznania dla całego zespołu medycznego – lekarzy, pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów i psychologów, których codzienna praca przyczynia się do ratowania najmniejszych pacjentów. By podkreślić znaczenie święta wszystkich wcześniaków, stworzono międzynarodową symbolikę mającą zwracać uwagę na wyzwania, z którymi mierzą się mali pacjenci i ich rodziny.

Wizerunek malutkich skarpetek na sznurku oraz fioletowe oświetlenie uznane są oficjalnie za międzynarodowy symbol Światowego Dnia Wcześniaka, ponieważ kolor fioletowy jest identyfikowany z delikatnością i wyjątkowością. USK wykorzystuje opisaną symbolikę i podkreśla ten dzień podświetlając fasadę głównego budynku szpitala przy ul. Borowskiej. Co roku dołącza do akcji również stadion Tarczyński Arena Wrocław, który podświetla fioletowym kolorem membranę obiektu.


alt alt alt alt alt alt alt alt

 
Fakty i mity o antybiotykach

Fakty i mity o antybiotykach



18 listopada obchodzimy Europejski Dzień Wiedzy o Antybiotykach. O ich znaczeniu w medycynie o tym, dlaczego nie można ich brać „na oko” oraz o inteligencji bakterii rozmawiamy z lek. Miłoszem Lipietą z Katedry i Zakładu Farmakologii Klinicznej UMW.  



Czy Alexander Fleming - odkrywca penicyliny byłby z nas dzisiaj dumny patrząc na to jak korzystamy z jego wynalazku oraz innych antybiotyków?


Myślę, że nie do końca. We współczesnej antybiotykoterapii grzechy na sumieniu mają zarówno pacjenci, jak i pracownicy systemu ochrony zdrowia.
Zacząłbym od tego, że obecnie obserwujemy „nadrozpoznawalność” infekcji bakteryjnych, prowadzącą do nadużywania antybiotyków. W następstwie powstają oporne szczepy bakterii, tzw. "superbakterii", odpowiedzialnych za trudne do leczenia zakażenia. Alexander Fleming, przewidział ten problem. Bakterie "uczą się" opierać działaniu antybiotyków, co stanowi globalne zagrożenie zdrowotne.

Antybiotyki to jeden z największych wynalazków XX wieku, który wprowadził leczenie infekcji bakteryjnych na zupełnie inny poziom. Jeszcze sto lat temu ludzkość była dziesiątkowana przez dzisiaj z pozoru łatwe do wyleczenia choroby, jak chociażby zapalenie płuc, które kiedyś było chorobą śmiertelną.
Antybiotyki dzielą się na bakteriobójcze, które zabijają bakterie, oraz bakteriostatyczne, hamujące ich rozwój. Przed włączeniem antybiotyku do terapii należy wykonać posiew materiału od chorego (np. krwi, moczu, wymazu z gardła) w celu określenia jaka bakteria odpowiada za zakażenie i jaka jest jej wrażliwość na lek. Dopiero na podstawie antybiogramu, można precyzyjnie dobrać antybiotyk w sposób celowany. Takie leczenie jest najbardziej skuteczne. Lekarz, w oparciu o stwierdzone objawy u pacjenta i aktualną sytuację epidemiologiczną, może jednak ustalić przyczynę zakażenia i odpowiedzieć na pytanie, czy zakażenie jest bakteryjne, grzybicze czy wirusowe. Jeśli objawy są niespecyficzne, ale przebieg ciężki, jak w przypadku zapalenia płuc u dzieci, może zastosować antybiotyk empirycznie do czasu ustalenia czynnika odpowiedzialnego za zakażenie. W przypadku infekcji wirusowej, antybiotyk nie jest potrzebny!

Bakterie są chyba wymagającym przeciwnikiem?

Pamiętajmy, że my jako naukowcy czy medycy zawsze będziemy o krok za bakteriami. Nie są one prymitywnymi organizmami, jak większość sądzi. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że bakterie potrafią przekazywać sobie informacje o zagrożeniach i zmianach w otaczającym je środowisku. Mogą nawet tworzyć alianse zarówno z osobnikami własnego gatunku, jak również z innymi typami bakterii, prowadzące do braku skuteczności danego antybiotyku.
Należy podkreślić, iż antybiotyki nie tylko eliminują chorobotwórcze bakterie, ale wpływają negatywnie na drobnoustroje, stanowiące florę fizjologiczną, chroniącą człowieka przed różnymi zakażeniami. Następstwem zaburzonego składu flory jelitowej mogą być m.in. biegunki czy zapalenie jelita.


Czyli, co powinniśmy zrobić, żeby nie pomagać bakteriom, a antybiotykoterapia była skuteczna?

Pamiętać o racjonalnej antybiotykoterapii tzn. dążyć do ograniczenia stosowania leków przeciwbakteryjnych, co umożliwia prawidłowa diagnostyka wspomniana wcześniej. Gdy infekcja bakteryjna jest potwierdzona – lekarz dokonuje doboru właściwego antybiotyku, ustala prawidłowy schemat dawkowania, uwzględniając: cechy pacjenta, takie jak: masa ciała, czynność wątroby i nerek, obecność chorób współistniejących, jak również właściwości farmakokinetyczno-farmakodynamiczne antybiotyku, interakcje z innymi lekami. Za niewystarczające stężenie antybiotyku w miejscu infekcji, może odpowiadać zarówno stan kliniczny pacjenta, jak i postępowanie terapeutyczne, gdy wybrano antybiotyk o nieoptymalnej penetracji do miejsca zakażenia lub szybkiej eliminacji z organizmu, której przyczyną są inne stosowane leki.
Antybiotyk zawsze powinien zlecać lekarz i to lekarz wdraża jego stosowanie, przerywa, ewentualnie decyduje o kontynuacji terapii. Ważne jest przestrzeganie zalecanego czasu leczenia - zbyt krótki może pozwolić bakteriom przetrwać i przystosować się do antybiotyku. Według rekomendacji Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków w leczeniu anginy u osób dorosłych należy podawać fenoksymetylopenicylinę (Ospen) przez 10 dni. Często już w czwartym dniu terapii pacjenci czują znaczną poprawę i odstawiają lek. Jest to postępowanie niedopuszczalne! Sprzyja rozwojowi oporności bakterii na antybiotyk, zwiększając ryzyko nawrotu choroby i braku skuteczności leku przy powtórnym zakażeniu. Przedłużenie czasu leczenia antybiotykiem, tj. stosowanie go dłużej niż zalecił lekarz, przy uzyskaniu pożądanego efektu terapeutycznego nie przynosi korzyści, zwiększa niebezpieczeństwo rozwoju działań niepożądanych.
Jako pacjenci nie zażywajmy antybiotyków na własną rękę! Stosujmy tylko te, przepisane przez lekarza. Nie prośmy lekarza (nie nalegajmy) o antybiotyk. Czytajmy uważnie ulotki dołączone do leku,  w razie wątpliwości, przed rozpoczęciem antybiotykoterapii, skonsultujmy się z lekarzem lub farmaceutą. Stosujmy się do wskazań lekarskich odnośnie dawkowania i czasu trwania terapii. Przyjmujmy antybiotyki regularnie, o tej samej porze dnia, najlepiej o tej samej godzinie. Jeśli zaordynowano dawkowanie antybiotyku dwa razy dziennie – przyjmujmy go co 12 godzin, gdy 3 razy dziennie – co 8 godzin, jeśli wyłącznie raz dziennie – róbmy to codziennie, o tej samej godzinie. Nie przyjmujmy antybiotyku z sokiem grejpfrutowym, mlekiem, jogurtem, kefirem – popijajmy tylko czystą wodą. Nie łączmy antybiotyku z alkoholem. Ze względu na osłabianie przez antybiotyki skuteczności doustnej antykoncepcji hormonalnej, w czasie antybiotykoterapii oraz 7 dni po jej zakończeniu należy stosować dodatkowe metody antykoncepcji. Nie magazynujmy antybiotyków w domu po zakończonej terapii – zanieśmy je do apteki w celu właściwej utylizacji. Dbajmy o naturalną florę bakteryjną podczas farmakoterapii, stosując probiotyki. Przestrzegajmy podstawowych zasad higieny osobistej.

I tu może kolejny raz trzeba podkreślić, że antybiotyki nie działają na infekcje wirusowe

Zdecydowanie nie działają. Antybiotyki są skuteczne wyłącznie w przypadku zakażeń bakteryjnych. Infekcje wirusowe, takie jak grypa, COVID czy przeziębienie, powinny być leczone objawowo, np. lekami przeciwgorączkowymi, przeciwzapalnymi, przeciwkaszlowymi. Niestety, wiele osób błędnie stosuje antybiotyki w takich przypadkach. Nadużywanie ich prowadzi do oporności bakterii, co może skutkować brakiem skutecznych terapii w przyszłości. Z kolei zniszczenie flory bakteryjnej jelit zwiększa ryzyko infekcji grzybiczych i ciężkich biegunek wywołanych przez Clostridium difficile.

A co w przypadku, gdy mamy alergię na antybiotyk?


Reakcja alergiczna organizmu na podanie antybiotyku może być związana ze składem chemicznym leku lub predyspozycjami genetycznymi. Najczęściej manifestuje się ona w postaci zmian skórnych – plam, krostek, którym towarzyszą świąd i pieczenie. Nie są one groźne dla życia ale uciążliwe. Do objawów nadwrażliwości na m.in. aminopenicyliny i cefalosporyny należą: ostre pokrzywki, anafilaksje o umiarkowanym lub ciężkim przebiegu oraz osutki plamisto-grudkowe. Pokrzywka może pojawić się po upływie od 1 do 6 godzin lub po 24 godzinach razem z osutką plamisto-grudkową. Podobne objawy mogą wywoływać także m.in. karbapenemy, czy monobaktamy. Stosunkowo rzadko występują ciężkie reakcje polekowe: osutki pęcherzowe, ostra uogólniona osutka krostkowa oraz zespoły Stevensa-Johnsona i toksycznej nekrolizy naskórka.
W zależności od stopnia nasilenia objawów i ich rodzaju należy zaprzestać stosowania leku i skonsultować się z lekarzem. Specjalista może zalecić odstawienie preparatu, zmianę na inny lek, skierowanie na testy i/lub wdrożenie środków łagodzących objawy alergii.
Konieczne jest rozróżnianie alergii po lekach od np. alergii pokarmowej, zaostrzenia astmy oskrzelowej czy objawów mononukleozy zakaźnej.

Sezon infekcyjny w pełni, jak skutecznie uchronić się przed wirusami i bakteriami?

Kluczowa jest profilaktyka – częste mycie rąk, unikanie kontaktu z chorymi. Nie bójmy się maseczek, jeżeli jesteśmy chorzy, a musimy pojawić się w skupiskach ludzkich, mamy nieżyt nosa, kaszel - zakładajmy maseczkę. Chrońmy innych i nie myślmy tylko o sobie.  Pamiętajmy o szczepieniach ochronnych – trwa akcja „Zaszczep w sobie zdrowie”. Tegoroczna
odsłona koncentruje się na budowaniu świadomości dotyczącej kalendarza szczepień dla dorosłych i seniorów. Celem kampanii jest poszerzenie wiedzy na temat szczepień, m.in. tych refundowanych, takich jak szczepienia na grypę, pneumokoki, półpasiec czy COVID-19. Zmniejszają one ryzyko infekcji i konieczność stosowania antybiotyków, chronią przed powikłaniami, wpływają na jakość życia i kontaktów z bliskimi.

 

Autor: Monika Szymańska-Antosiak

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu.

 
Wrocławskie dni Gerantologii

 


 
<< Początek < Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna > Ostatnie >>

Strona 1 z 22

Shock Team

Internetowe Konto Pacjenta

Wyniki Laboratoryjne

Portal Pacjenta

Konsultacje anestezjologiczne

konsultacje.jpg

Dobry Posiłek

logo.jpg

Wykrywanie wad rozwojowych

UCCR.jpg

Centrum Robotyki

centrum_robotyki.jpg

Badanie opinii pacjentów

nowe.jpg

Odwołanie wizyty

1.jpg

Specjalizacje w USK

specjalizacjewusk.png

Studenci materiały szkoleniowe

nowe.jpg

Stażyści i Wolontariusze

stazysci_wolont.png

Medycyna Nuklearna

 

Unicef

Informacja dla obywateli Ukrainy



USK pomaga Ukrainie



PICT_6335.jpg