Dla Mediów



Prof. Piotr Ponikowski w światowym rankingu badaczy w medycynie
 
 
Terapia CAR-T refundowana dla dorosłych pacjentów z chłoniakiem
Informacja prasowa 30.04.2022 r

Terapia CAR-T refundowana dla dorosłych pacjentów z chłoniakiem



Pacjenci z nawracającym lub opornym na leczenie chłoniakiem rozlanym z dużych komórek B (DLBCL) od 1 maja będą mieli dostęp do refundowanej nowatorskiej terapii CAR-T. Dla wielu chorych, u których standardowe metody leczenia okazały się nieskuteczne, oznacza to szansę na długotrwałą remisję lub całkowite wyzdrowienie. Chłoniak DLBCL to już druga choroba, w której CAR-T w Polsce będzie finansowana przez NFZ. Od 1 września 2021 roku z refundowanej terapii mogą korzystać pacjenci do 25 r. ż. z ostrą białaczką limfoblastyczną z komórek B.

– To zupełnie inna populacja chorych, dotychczasowa refundacja dotyczyła głównie dzieci chorych na białaczkę, a teraz szansę dostają dorośli, cierpiący na bardzo agresywną i trudną do leczenia formę chłoniaka – mówi prof. Anna Czyż z Katedry i Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Z refundowanej CAR-T będą mogli skorzystać ci chorzy na DLBCL, którzy nie odpowiadają na co najmniej dwie linie leczenia standardowego. Do tej pory niewiele mieliśmy im do zaoferowania. Terapia CAR-T, w której wykorzystuje się odpowiednio zmodyfikowane komórki własnego układu odpornościowego chorego, daje bardzo dobre efekty – dzięki niej uzyskuje się długotrwałe odpowiedzi u ponad 40 proc. pacjentów w tej grupie chorych. Ze względu na wysokie koszty dla naszych pacjentów była niedostępna. Dzięki refundacji to się zmieni, co bardzo nas cieszy.

CAR-T polega na modyfikacji genetycznej limfocytów T pobranych od chorego w taki sposób, by „nauczyły się” rozpoznawać komórki nowotworowe i je niszczyć. Proces modyfikacji odbywa się poza organizmem pacjenta, w specjalistycznych laboratoriach w USA i Europie, a cała procedura jest skomplikowana także pod względem logistycznym.

Prof. Anna Czyż ocenia, że we wrocławskiej klinice rocznie leczonych jest kilkunastu chorych na chłoniaka opornego na dotychczas stosowane metody leczenia, co jest wskazaniem do refundowanej terapii CAR-T. Obecnie Klinika Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku USK jest w trakcie procesu certyfikacji producenta terapii CAR-T.

– Mamy nadzieję, że zakończy się on jeszcze w tym roku i będziemy mogli stosować tę nowatorską metodę na miejscu – dodaje prof. Czyż. – Do tego czasu będziemy kierować naszych pacjentów do jednego z ośrodków już certyfikowanych, znajdujących się najbliżej miejsca zamieszkania chorego. W Polsce obecnie certyfikację do stosowania CAR-T w obu wskazaniach ma 6 ośrodków. Dla dzieci jedynym pozostaje Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, która w 2019 r., jako pierwsza w Polsce przeszła proces certyfikacji, potwierdzający gotowość do leczenia terapią genową CAR-T pacjentów pediatrycznych, z oporną lub nawrotową ostrą białaczką limfoblastyczną (ALL). Komórki CAR-T zostały po raz pierwszy zastosowane w 2020 r. u 11-letniego chłopca, zmagającego się z białaczką przez siedem lat. Przez ten okres otrzymał on wszelkie możliwe formy terapii, w tym dwie allogeniczne transplantacje komórek krwiotwórczych od dwóch różnych dawców. Pierwsza terapia była możliwa jedynie dzięki darczyńcom – kosztowała ok. 1,3 miliona zł.  Od tamtej pory trzynaścioro dzieci otrzymało leczenie: jedenaście z nich żyje i ma się dobrze.

 
Chirurgia robotyczna to narzędzie, które wprowadza nas w XXI wiek
Informacja prasowa 12.04.2022

Krajowy konsultant w dziedzinie urologii: chirurgia robotyczna to narzędzie, które wprowadza nas w XXI wiek



Minister zdrowia zapowiedział we Wrocławiu (8 kwietnia) wprowadzenie operacji przy użyciu robota do publicznego systemu opieki zdrowotnej i ich re-fundowanie według specjalnie wyliczonej taryfy. Pierwszą w Polsce re-fundowaną procedurą robotyczną jest operacyjne leczenie raka prostaty. Rozporządzenie w tej sprawie weszło w życie 1 kwietnia.

– Brak refundacji procedur robotycznych był dotychczas piętą achillesową polskiej urologii – mówi prof. Tomasz Szydełko, krajowy konsultant w dziedzinie urologii, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Urologii USK. – Na świecie w uroonkologii roboty są standardem. Za ich pomocą wykonuje się w niektórych krajach zdecydowaną większość operacji. W Polsce niewielu pacjentów z nowotworami układu moczowego i płciowego ma wykonywany zabieg tą techniką. Z powodu braku refundacji zwykle odbywa się to w ośrodkach komercyjnych, a więc dla pacjenta odpłatnie. Konieczne jest zapewnienie dostępu do nowoczesnych metod operacyjnych wszystkim chorym. Rozwój robotyki jest kierunkiem, który powinien wprowadzić rodzimą urologię w XXI wiek.

Prof. Szydełko wyjaśnia, że operacje robotyczne w urologii są bardziej przyjazne dla pacjenta i prowadzą do lepszych rezultatów. Jest to przede wszystkim kwestia precyzji wykonania operacji. Dzięki niej zabiegi są bezpieczniejsze dla pacjenta, wiążą się z mniejszą utratą krwi, mniejszym ryzykiem powikłań i krótszym okresem rekon-walescencji. Dzięki stosowaniu technik robotycznych np. osiąga się bardziej korzystne parametry czynnościowe po operacji.

Konsultant krajowy w dziedzinie urologii z zadowoleniem przyjął wprowadzenie od kwietnia br. refundacji pierwszej procedury robotycznej. Dotyczy ona operacyjnego leczenia raka prostaty, a więc występującego najczęściej na świecie raka u mężczyzn.

Jedną ze spraw, jakie uważa za najpilniejsze do rozwiązania jako krajowy konsultant, prof. Tomasz Szydełko wymienia m.in. zmianę finansowania niektórych pro-cedur medycznych i uwzględnienie nowych, w tym biopsji fuzyjnej raka prostaty czy giętkiej cystoskopii, stosowanych w diagnostyce.

– Kolejna sprawa dotyczy edukacji, a wiąże się z właściwym postrzeganiem onkologii urologicznej i odpowiednim kierowaniem pacjenta – mówi prof. Tomasz Szydełko. – Urolodzy zajmują się leczeniem chorób układu moczowego u obu płci i płciowego u mężczyzn, ale wielu pacjentów z tymi problemami nie trafia bezpośrednio do uro-loga, tylko do lekarzy innych specjalności, np. do onkologów. Niewątpliwie wydłuża to drogę pacjenta do podjęcia skutecznego leczenia. Nawet, jeśli ostatecznie leczy go urolog, to zbyt często trwa to zbyt długo. Oczywiście, wiele nowotworów układu moczowego i płciowego musi być leczonych interdyscyplinarnie i konieczna jest współpraca z onkologami lub radioterapeutami. Jednak żeby był to proces rozsądny i najlepszy dla pacjenta, ktoś ten proces powinien koordynować od etapu rozpozna-nia, poprzez leczenie, aż po nadzór i rehabilitację. W przypadku tego rodzaju nowo-tworów bez wątpienia powinien to być urolog.

Współczesna urologia zajmuje się przede wszystkim leczeniem nowotworów układu moczowego i płciowego, więc w tym kontekście coraz częściej mówimy nie o urologii, a o uroonkologii. Najczęstsze z nich to nowotwory gruczołu krokowego (prostaty, stercza), pęcherza moczowego i nerki. Ich leczenie to 70-80 proc. procedur wykonywanych w urologii, pozostałą część stanowią m.in. operacje wad wrodzonych czy leczenie kamicy układu moczowego.

Prof. Tomasz Szydełko został powołany na stanowisko konsultanta krajowego w dziedzinie urologii 18 marca br.


 
Ból to problem interdyscyplinarny

Ból to problem interdyscyplinarny


Ponad 200 specjalistów weźmie udział w międzynarodowej konferencji naukowo-szkoleniowej „Integracyjna Medycyna Bólu”, która odbędzie się 8-9 kwietnia we Wrocławiu pod patronatem naukowym Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Wśród uczestników znajdą się nie tylko członkowie zarządu Polskiego Towarzystwa Badania Bólu oraz anestezjolodzy, którzy najczęściej zajmują się leczeniem bólu, ale też lekarze innych medycznych specjalizacji: m.in. ortopedzi, neurolodzy, lekarze rodzinni. Ból jest bowiem problemem wielodyscyplinarnym, a jego prawidłowe leczenie często wymaga współpracy specjalistów różnych dziedzin.

Jedna z sesji będzie dotyczyła bólów krzyża, a temat nie jest przypadkowy:

– Podczas konferencji będziemy omawiać wiodące tematy dotyczące leczenia bólu, a do takich właśnie należą bóle krzyża – mówi prof. Andrzej Kübler z komitetu organizacyjnego i naukowego konferencji, koordynator Centrum Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu i członek zarządu Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. – Obok bólów głowy to najczęstszy powód zgłaszania się do lekarzy pacjentów z powodu fizycznego cierpienia. Ból przewlekły dotyka nawet 1/3 populacji w Europie, a jednocześnie w dużej mierze nie jest właściwie leczony – o ile w ogóle jest leczony, ponieważ wielu cierpiących nie otrzymuje żadnej specjalistycznej pomocy. Z tego powodu pacjenci zbyt często uciekają się do samoleczenia, zwykle związanego z nadużywaniem środków przeciwbólowych lub też odwiedzają różnych lekarzy, którzy niezależnie od siebie przepisują im leki. Wśród „rekordzistów” Poradni Leczenia Bólu USK mamy osoby, zażywające jednocześnie 20-30 tego rodzaju środków. Takie postepowanie nie tylko nie jest skuteczne, ale ponadto powoduje liczne skutki uboczne, katastrofalne dla zdrowia.

Specjaliści leczenia bólu od lat walczą o to, by ból przewlekły, który potrafi dosłownie niszczyć życie człowieka, był traktowany, jako odrębna choroba i leczony w sposób zintegrowany. Współczesna medycyna dysponuje bowiem wieloma narzędziami, dzięki którym można skutecznie uśmierzać ból. To nie tylko leki, ale także m.in. fizjoterapia czy psychoterapia, które wciąż pozostają niewykorzystywane w odpowiednim stopniu.

Czy niewłaściwe leczenie bólu jest polską „specjalnością” i jak wypadamy pod tym względem na tle innych krajów? Odpowiedzi na te pytania będzie można zapewne znaleźć podczas wyjątkowej sesji, na której spotkają się specjaliści z Polski i Niemiec, by porównać systemy działające w obu krajach.

– Ciekawostką jest fakt, że wszyscy nasi goście z Niemiec są z pochodzenia Polakami i urodzili się we Wrocławiu. Ta sesja będzie prowadzona w języku polskim – dodaje prof. Andrzej Kübler.

Więcej informacji o konferencji: https://imb2022.econgress.pl

 
ECMO
Informacja prasowa 15.03.2022

ECMO uratowało dziesiątki chorych na COVID-19



Ponad 40 pacjentów z COVID-19 zostało poddanych terapii ECMO w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu w czasie III i IV fali pandemii. Choć samo ECMO nie leczy, jego stosowanie obarczone jest dużym ryzykiem powikłań i wysoką śmiertelnością, to jednak pozwoliło uratować wiele ludzkich istnień. Szef kliniki prof. Waldemar Goździk nie ma wątpliwości: pacjenci, którzy wyzdrowieli dzięki ECMO, bez tej procedury nie mieliby najmniejszych szans na przeżycie.

Jeszcze kilka lat temu pozaustrojowe utlenowanie krwi (ECMO) było stosowane w Polsce dość rzadko. W kardiochirurgii wykorzystywano je do wspomagania krążenia (ECMO żylno-tętnicze), a w leczeniu ostrej niewydolności oddechowej, np. w przypadku grypy (ECMO żylno-żylne). Dopiero pandemia COVID-19 spowodowała prawdziwy boom na tę metodę.

– Szerzej zaczęliśmy korzystać z ECMO podczas pandemii grypy AH1N1, ale i wówczas były to pojedyncze przypadki pacjentów z ciężką niewydolnością oddechową – mówi prof. Waldemar Goździk. – W USK długo wystarczało nam jedno urządzenie dla pacjentów kardiochirurgicznych. W czasie pandemii COVID-19 zdarzało się, że jednocześnie pracowało 7 takich aparatów – 5 naszych i 2 pożyczone z innych ośrodków. Infekcja SARS-CoV-2 powodowała u wielu osób tak ciężką niewydolność oddechową, że ECMO stało się jedyną szansą na ich uratowanie, gdy wyczerpano wszelkie inne możliwości leczenia.

W tym kontekście ECMO jest właściwie terapią ostatniej szansy. Sama metoda nie leczy, ale zastępując na jakiś czas pracę niewydolnych płuc lub serca, daje czas, konieczny na ich leczenie i regenerację. W przypadku pacjentów covidowych, których płuca są często niemal doszczętnie zniszczone, trwa to czasem wiele tygodni. A im dłuższa terapia, tym większe ryzyko powikłań. Ich lista jest długa: od wszelkiego rodzaju zakażeń, poprzez powikłania krwotoczne, po narządowe. Kiedy nieświadomy pacjent leży wiele dni podłączony do urządzenia, które wypompowuje z jego organizmu 5 l krwi na minutę, jego życie nie zależy wyłącznie od techniki. Kluczowa jest praca lekarzy oraz pielęgniarek, i to wielu specjalności. Poza anestezjologami, którzy czuwają nad pacjentem nieustannie, konieczne jest wsparcie radiologów, neuroradiologów, torakochirurgów, chirurgów naczyniowych, a nawet położników, gdy pacjentką jest ciężarna, jak to miało miejsce kilkakrotnie w USK.

– Nie wszystkich, niestety, udaje się uratować, pomimo użycia ECMO – przyznaje szef kliniki. – Przeżywalność pacjentów na ECMO w naszym szpitalu wynosi ok. 50 proc. i jest to bardzo doby wynik, porównywalny z wynikami leczenia w najlepszych ośrodkach na świecie.

Ponieważ terapia ECMO jest inwazyjna i ryzykowna, kryteria kwalifikacji pacjentów muszą być precyzyjnie określone. Nie każdego można podłączać do urządzenia. Wskazania i wykluczenia są ściśle zdefiniowane i określają warunki, które dają pacjentowi największą szansę na przeżycie tej bardzo trudnej terapii. Szanse takie niweczy na przykład wcześniejsza długotrwała wentylacja mechaniczna czy nawet wielodniowa terapia wysokoprzepływowa z użyciem bardzo wysokich stężeń tlenu.

– Kolosalne znaczenie ma waga pacjenta – dodaje prof. Waldemar Goździk. – Duża otyłość dyskwalifikuje do tej terapii, ponieważ nie jesteśmy w stanie z pomocą ECMO uzyskać przepływów krwi, gwarantujących zabezpieczenie bieżących potrzeb metabolicznych chorego. Kierujemy się też kryterium wieku, określając górną granicę na 60 lat. Większość pacjentów, u których zastosowaliśmy ECMO w naszej klinice, była w wieku 30-55 lat. Najstarsze osoby miały 60 lat, najmłodsze ok. 20. Łączyło ich coś jeszcze: bez wyjątków byli to pacjenci niezaszczepieni przeciwko COVID-19. To kolejny dowód na to, jak skutecznie szczepienie zabezpiecza przed najcięższym przebiegiem choroby. W całej grupie leczonych u nas pacjentów, których było ponad 200, tylko pojedyncze przypadki osób, trafiły do nas ze skrajną niewydolnością płuc pomimo szczepienia. Wszyscy ci pacjenci mieli poza zakażeniem Sars-CoV-2 bardzo poważne schorzenia towarzyszące, głównie onkologiczne i hematologiczne.

 
<< Początek < Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna > Ostatnie >>

Strona 10 z 37

Shock Team

Internetowe Konto Pacjenta

Wyniki Laboratoryjne

Portal Pacjenta

Odwołanie wizyty

1.jpg

Sieć kardiologiczna

1.jpg

Dobry Posiłek

logo.jpg

Konsultacje anestezjologiczne

konsultacje.jpg

Wykrywanie wad rozwojowych

UCCR.jpg

Centrum Robotyki

centrum_robotyki.jpg

Badanie opinii pacjentów

nowe.jpg

Studenci materiały szkoleniowe

nowe.jpg

Wolontariusze materiały szkoleniowe

kopia.jpg

Medycyna Nuklearna

 

Unicef

Informacja dla obywateli Ukrainy



USK pomaga Ukrainie



Obraz_423.jpg