Apel do chorych na COVID-19: nie czekajcie w domu do momentu umierania |
04.01.2022 Apel do chorych na COVID-19: nie czekajcie w domu do momentu umierania
Do szpitala tymczasowego we Wrocławiu, prowadzonego przez Uniwersytecki Szpital Kliniczny, przyjmowani są pacjenci w coraz bardziej zaawansowanych stadiach COVID-19. W takiej sytuacji trudniej zastosować skuteczne leczenie. To niepokojąca tendencja, pogarszająca rokowania, dlatego lekarze USK przekonują chorych, by wcześniej szukali pomocy.
- Większość pacjentów trafia do nas między siódmą a dziesiątą dobą od pierwszych objawów zakażenia – mówi koordynujący pracę wrocławskiego szpitala tymczasowego dr Janusz Sokołowski. – Dziś (4 stycznia) np. przyjmowaliśmy osoby, które źle się czuły już w czasie wigilii. Po tylu dniach od zakażenia skuteczność leków przeciwwirusowych jest prawie żadna.
Lekarze zwracają uwagę, że w przebiegu COVID-19 często obserwuje się nagłe pogorszenie stanu zdrowia po kilku dniach. Najczęściej dochodzi już wówczas do rozwijającego się błyskawicznie zapalenia płuc.
- Nie warto czekać w domu do momentu, kiedy poczujemy, że umieramy – apeluje do chorych Barbara Korzeniowska, dyrektor ds. lecznictwa otwartego USK. – Pomocy lekarskiej trzeba szukać wcześniej, bo wówczas lekarze mają większe możliwości leczenia. To nie musi być od razu szpital, może być kontakt z lekarzem POZ lub nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
Zakażenie SARS-Cov-2 nie tylko wywołuje COVID-19, ale ma także wpływ na przebieg wielu innych chorób. Prof. Dariusz Janczak, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej USK, od początku pandemii odpowiedzialny za covidowy obszar zabiegowy w całym szpitalu, zwraca uwagę na sytuację pacjentów wymagających operacji. Jest ich nie tylko coraz więcej, ale i trafiają do szpitala w trybie ostrodyżurowym w zaawansowanych stanach, gdy operację trzeba wykonać natychmiast.
- Rokowania chorych operowanych pogarsza zakażenie Sars-Cov-2 – informuje prof. Dariusz Janczak. – Wirus ten powoduje zapalenie śródbłonka naczyń krwionośnych, a to z kolei wpływa zarówno na zaostrzenie stanów chorobowych, jak i zwiększa ryzyko ciężkich powikłań chirurgicznych.
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu dla pacjentów zabiegowych, a jednocześnie chorych na COVID-19, utworzono osobny oddział, zapewniający wszechstronną opiekę chirurgiczną. Leczeni są tu pacjenci ortopedyczni, laryngologiczni, po zabiegach chirurgii naczyniowej i innych. Dzięki takiemu rozwiązaniu covidowi pacjenci zabiegowi są izolowani od pozostałych, a kliniki chirurgiczne USK mogą bezpiecznie przyjmować pozostałych pacjentów, którzy wcześniej są testowani na obecność koronawirusa.
Na początku nowego roku w USK jest mniej pacjentów zakażonych SARS-Cov-2, zmalała także wśród nich liczba zgonów. Zdaniem ekspertów, nie oznacza to jednak, że zagrożenie minęło.
- Pamiętajmy, że jeszcze nie wygasła IV fala, a już zbliża się fala V, związana z nowym wariantem koronawirusa. W dodatku będzie ona szła z wysokiego poziomu, bo wciąż notujemy dużo zakażeń, więc sytuacja może szybko stać się trudna – przestrzega naczelny epidemiolog USK prof. Jarosław Drobnik, nieustannie zachęcając do szczepienia jako jedynej skutecznej metody zmniejszenia ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 i zgonu z powodu tej choroby. Spośród obecnie hospitalizowanych pacjentów szpitala tymczasowego jedynie 20 proc. to osoby zaszczepione, najczęściej z chorobami współistniejącymi. Jak informuje dr Sokołowski, żadna z nich nie wymaga leczenia technikami zaawansowanymi.
Prof. Leszek Szenborn, kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych USK przekonuje także do szczepienia dzieci i młodzieży. W obecnej fali pandemii jest to grupa częściej dotknięta ciężkim przebiegiem COVID-19 niż w czasie poprzednich etapów pandemii. - Z doświadczeń innych krajów wiemy, że szczepionki przeciwko COVID-19 są dobrze tolerowane przez najmłodszych – mówi prof. Szenborn. – W USA zaszczepiono 5 mln dzieci i nie zaobserwowano objawów niepożądanych groźniejszych niż ból ręki, utrzymujący się jeden dzień. Wygląda na to, że dzieci lepiej znoszą szczepienie od dorosłych.
|
Operacje wad wrodzonych układu oddechowego u dzieci |
Informacja prasowa 22.12.2021 Operacje wad wrodzonych układu oddechowego u dzieci teraz w Centrum Chirurgii Głowy i Szyi Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Wady wrodzone układu oddechowego są drugą po wadach serca przyczyną śmiertelności noworodków. Dotykają blisko 5 proc. z nich i w większości przypadków wymagają szybkiej interwencji chirurgicznej. Rozszczep krtani to jeden z takich poważnych problemów, który – jeśli jest rozległy – może doprowadzić do śmierci dziecka w krótkim czasie. Obecnie medycyna radzi sobie coraz lepiej z tą wadą. Operacje, choć są skomplikowane, pozwalają ratować życie tych dzieci i uniknąć późniejszego kalectwa. Centrum Chirurgii Głowy i Szyi USK dołączyło do nielicznych ośrodków w Polsce, w których wykonuje się takie zabiegi. Centrum Chirurgii Głowy i Szyi USK składa się z trzech jednostek Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu: Kliniki Otorynolaryngologii Chirurgii Głowy i Szyi z Oddziałem Otorynolaryngologii Dziecięcej oraz Kliniki Chirurgii Szczękowo - Twarzowej. Z założenia ma zapewniać kompleksową opiekę nad pacjentem laryngologicznym w każdym wieku i z każdym problemem zdrowotnym. – Dążymy do tego, by oferować pełną diagnostykę i leczenie wszelkich chorób laryngologicznych dorosłych i dzieci – mówi szef Centrum Chirurgii Głowy i Szyi USK prof. Tomasz Zatoński. – Ostatnio poszerzyliśmy zakres naszych zabiegów o rekonstrukcje w obrębie krtani i przełyku u dzieci dotkniętych wadami wrodzonymi w tych obszarach. To zabiegi obarczone wysokim ryzykiem niepowodzenia, wymagające doświadczonego zespołu. Na początek zaprosiliśmy do współpracy specjalistę najwyższej klasy – prof. Jarosława Szydłowskiego z Kliniki Otolaryngologii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, który w grudniu tego roku wraz z zespołem Kliniki Otorynolaryngologii Chirurgii Głowy i Szyi wykonał pierwsze tego typu operacje w naszym centrum. Krtań jest narządem, pozwalającym na bezpieczne skrzyżowanie dróg oddechowych i przewodu pokarmowego. Jeśli rozwój tego narządu w okresie płodowym zostanie zaburzony i dojdzie do jego deformacji, skrzyżowanie to przestaje być bezpieczne. Utrudnione połykanie pokarmów, tendencja do zachłystywania, podatność na infekcje – to najczęstsze zagrożenia związane z nieprawidłowo ukształtowaną krtanią. Gdy dziecko rodzi się z niezrośniętą tylną ścianą krtani, między drogami oddechowymi a przełykiem pojawia się część wspólna. Jest to jedna z tych wad, które mogą być przyczyną zgonu niedługo po urodzeniu. Rozszczep krtani może być bardziej lub mniej rozległy, co określa się w stopniach. – Najbardziej rozległy rozszczep tylnego odcinka krtani typu IV, rozciągający się aż do tchawicy, jest wadą zagrażającą życiu – tłumaczy prof. Jarosław Szydłowski. – Jednym z objawów jest głośny, dźwięczny oddech, tzw. stridor. Niemowle zachłystuje się pokarmem i jest narażone na zachłystowe zapalenie płuc, które jest chorobą bardzo niebezpieczną. Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci urodzone z tą wadą były operowane w zagranicznych ośrodkach, a wiele z nich umierało. Od 2007 r. działa u nas program leczenia tych wad i możemy skutecznie ratować naszych pacjentów. Prof. Szydłowski ma na koncie ponad setkę wyleczonych dzieci z rozszczepem krtani. To unikalne doświadczenie nie tylko w skali kraju. W pierwszych zabiegach, przeprowadzonych z jego udziałem w Klinice Otorynolaryngologii Chirurgii Głowy i Szyi uczestniczyła dr Monika Morawska-Kochman koordynator Oddziału Otorynolaryngologii Dziecięcej. – Operacje te polegają na zamknięciu tylnego odcinka krtani – mówi dr Monika Morawska-Kochman. – Przeprowadza się je endoskopowo, przy zachowaniu oddechu własnego pacjenta, bez intubacji. To duża trudność i potrzeba do tego naprawdę dużego doświadczenia chirurgicznego. Warto też podkreślić, że jeszcze kilka lat temu, podczas operacji rozszczepu krtani trzeba było wykorzystać dojście zewnętrzne do tchawicy. Zastosowanie techniki endoskopowej pozwala zminimalizować cięcie, dzięki czemu zabieg jest bezpieczniejszy, a pooperacyjna blizna nieporównywalnie mniejsza. – Jednym z atutów naszego ośrodka jest wielodyscyplinarny zespół, którym nie może się pochwalić żaden inny oddział w regionie. Mamy doskonałych anestezjologów zarówno dorosłych jak i dziecięcych. Unikalną paletę metod diagnostyki obrazowej z nowoczesnymi tomografami komputerowymi, pozytonową tomografią emisyjną PET, czy rezonansem magnetycznym 3T. Oprócz możliwości konsultacji w każdej dyscyplinie: neurochirurgii, chirurgii naczyniowej, okulistyce i wielu innych, mamy psychologów i fizjoterapeutów pracujących z naszymi pacjentami. W tym samym budynku znajduje się Ośrodek Terapii Hiperbarycznej wspierającej gojenie się ran także po bardzo rozległych zabiegach. No i współpraca z najlepszymi specjalistami w kraju, to wszystko powoduje, że USK, będący jednostką Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu jest najlepszym wyborem w diagnostyce i leczeniu najtrudniejszych przypadków – podsumowuje prof. Zatoński. fot. Natalia Kusztal, USK |
|
Mniej zakażeń, więcej zgonów |
Mniej zakażeń, więcej zgonów (21.12.2021 r.) 11,7 proc. – tylu umarło pacjentów z COVID-19, przyjmowanych do szpitala tymczasowego przy ul. Rakietowej we Wrocławiu w ciągu 5 tygodni od ponownego otwarcia tej jednostki. Tak wysokiej śmiertelności w poprzednich falach pandemii w tej jednostce nie notowano. I to nawet w okresach, gdy zakażeń w Polsce i regionie było znacznie więcej.
– To są dramatyczne dane, po raz pierwszy w szpitalu tymczasowym notujemy śmiertelność na poziomie dwucyfrowym – powiedział prof. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, na cotygodniowej konferencji prasowej dotyczącej sytuacji covidowej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. – Umierają przede wszystkim niezaszczepieni. Jak ważne są szczepienia pokazują z kolei statystyki zakażeń wśród studentów, doktorantów i pracowników naszej uczelni, które pozostają na niskim poziomie. A zdecydowana większość w tych grupach zaszczepiła się.
W IV fali pandemii, od czasu ponownego uruchomienia szpitala tymczasowego w listopadzie br. , do 21 grudnia przyjętych zostało 360 osób.
– Wiosną tego roku hospitalizowaliśmy 480 pacjentów, a więc znacznie więcej niż obecnie – przypomniał kierujący szpitalem tymczasowym dr Janusz Sokołowski. – Jednak te liczby są mylące. Mamy mniej pacjentów, a więcej zgonów. W ostatnich tygodniach zmienił się też przekrój wieku osób z COVID-19, które muszą być leczone w warunkach szpitalnych, głównie z powodu ciężkiego przebiegu zapalenia płuc. Pacjenci trafiają do nas za późno, kiedy ich płuca są zajęte przez infekcję w ponad 50 proc. Po fali młodszych pacjentów ponownie dominują ludzie w podeszłym wieku, najczęściej obciążeni dodatkowo poważnymi chorobami, w tym onkologicznymi, po przeszczepach. Oni też częściej umierają. Średnia wieku zmarłych w naszym szpitalu w obecnej fali przekracza 78 lat.
Wśród wszystkich hospitalizowanych w szpitalu przy ul. Rakietowej pacjenci zaszczepieni przeciwko COVID-19 stanowią zaledwie 5 proc. Jeszcze bardziej znamiennie pod tym względem wygląda sytuacja na covidowym oddziale intensywnej terapii USK, gdzie trafiają najciężej chorzy, wymagający wspomagania oddychania i krążenia.
– Właściwie wszyscy nasi pacjenci nie są zaszczepieni – przyznaje prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK. – Niedawno trafił do nas jeden zaszczepiony. Jest to lekarz, niestety obciążony hematoonkologicznie.
Covidowy oddział intensywnej terapii pracuje na pełnych obrotach, obecnie zajętych jest 18 na 20 dostępnych łóżek. Duża część pacjentów to chorzy po operacjach chirurgicznych, dlatego też w USK uruchomiono cztery covidowe stanowiska intensywnej terapii na bloku pooperacyjnym, a jeśli będzie taka potrzeba – powstaną kolejne. Zdaniem prof. Goździka obecnie najpoważniejszym problemem oddziału jest brak możliwości wypisania pacjentów, którzy pokonali covid, ale z powodu ciężkiego uszkodzenia płuc wciąż wymagają wspomagania oddychania. W szpitalach w całym regionie nie ma wolnych miejsc intensywnej terapii.
– Mimo trudności, mamy swoje małe sukcesy. Ostatnio udało się nam odłączyć od ECMO dwoje pacjentów: 40-letniego mężczyznę i ciężarną młodą kobietę – dodał szef Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.
Rektor UMW podkreślił, że na pierwszej linii frontu na Dolnym Śląsku w pandemii stoją lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, w którym leczeni są równolegle pacjenci covidowi i nie-covidowi. Pod tym względem to wyjątkowy ośrodek.
Dyrektor ds. lecznictwa otwartego USK Barbara Korzeniowska, życząc pacjentom zdrowych i rodzinnych świąt oraz dziękując im za cierpliwość, zaapelowała jednocześnie o refleksję:
– Niech to będzie refleksja na temat wspólnej odpowiedzialności za nas samych, naszych bliskich, ale też wszystkich ludzi, którzy nas otaczają. Tylko wtedy możemy sobie dać radę z pandemią, gdy każdy z nas weźmie odpowiedzialność za miejsce, w którym się znajduje – powiedziała Barbara Korzeniowska.
|
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu szczepienia dzieci przeciwko COVID-19 od czwartku |
Informacja prasowa 14 grudnia 2021 r. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu szczepienia dzieci przeciwko COVID-19 od czwartku W USK we Wrocławiu od czwartku 16 grudnia można szczepić najmłodszą dopuszczoną grupę pacjentów – w wieku 5-11 lat – w dwóch punktach: przy ul. Borowskiej oraz M. Curie-Skłodowskiej. Na życzenie rodziców szczepienia dzieci będą się odbywać w dni powszednie od godz. 15.00, a w soboty od godz. 8.00. Ponadto szpital organizuje unikalną akcję szczepienia małych pacjentów onkologicznych po przeszczepach szpiku i chemioterapii.
Pierwsze wolne terminy dla pięciolatków i starszych dzieci wypełniły się błyskawicznie: - Na początek udostępniliśmy 180 miejsc. Od północy 13 grudnia, gdy ruszyła rejestracja, w ciągu kilku godzin mieliśmy już zarejestrowanych pacjentów na wszystkie dostępne godziny – mówi dr Edwin Kuźnik, przewodniczący zespołu szczepień w USK. – Bardzo nas cieszy tak duże zainteresowanie sczepieniami najmłodszych i mamy nadzieję, że ten trend się utrzyma. Kolejne terminy będziemy udostępniać na bieżąco.
Dzieci otrzymają szczepionki Comirnaty (Pfizer-BioNTech) w dostosowanej do wieku dawce pediatrycznej (1/3 dawki standardowej). Schemat szczepienia zakłada podanie drugiej dawki po upływie co najmniej 21 dni. Jeśli w międzyczasie dziecko skończy 12 lat, dostanie już standardową dawkę szczepionki.
- W najmłodszej grupie dopuszczonej do szczepień nie jest przewidziana dawka przypominająca – dodaje dr Kuźnik. – Według aktualnych zaleceń trzecią dawkę, dodatkową mogą otrzymać jedynie dzieci z ciężkimi zaburzeniami odporności, m.in. dializowane, w trakcie leczenia przeciwnowotworowego, immunosupresyjnego, po przeszczepach.
Właśnie dla tej ostatniej grupy pacjentów w wieku powyżej 5 lat, leczonych w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK zorganizowano w najbliższą sobotę akcję szczepienia przeciwko COVID-19.
- Wielu rodziców naszych pacjentów miało wątpliwości, bo część chorych z obniżeniem odporności nie odpowiada na szczepienie – mówi prof. Krzysztof Kałwak, szef Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK. – Jednak dziś już wiemy z obserwacji w różnych ośrodkach na świecie, że u zdecydowanej większości z nich szczepionka jest skuteczna. Zachęcamy też do szczepienia całe rodziny maluchów z obniżoną odpornością. Z powodu zakażenia koronawirusem w ostatnich miesiącach zmarło sześcioro dzieci, które zakończyły w naszej klinice leczenie onkologiczne. O sześcioro za dużo. Te dzieci nie mogły się zarazić od obcych, bo miały z nimi ograniczony kontakt, źródłem zakażenia musiał być ktoś z rodziny.
Ten sam problem widać także z perspektywy Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - W obecnej IV fali pandemii mamy bardzo dużo pacjentów z chorobami przewlekłymi, którzy ciężko przechodzą COVID-19 i wymagają m.in. tlenoterapii – informuje kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych USK prof. Leszek Szenborn. – Rodzice większości z nich nie zaszczepili się, czyli nie zastosowali strategii kokonu. To nie tylko niezrozumiałe, ale po ludzku bardzo przykre.
Jak zaszczepić dziecko w USK
Przed zgłoszeniem się na szczepienie konieczna jest wcześniejsza rejestracja. Można zrobić to na kilka sposobów: • osobiście w wybranym punkcie szczepień, przy ul. Borowskiej 213 lub ul. M. Curie-Skłodowskiej 50/52, • zadzwonić pod dedykowany numer w naszym szpitalu: 885 853 059 lub 885 853 127, • zadzwonić na całodobową infolinię 989, • skorzystać ze strony internetowej pacjent.gov.pl (Ważne! Dziecko można zarejestrować tylko za pomocą tzw. szybkiej rejestracji bez Profilu Zaufanego), • wysłać SMS o treści SzczepimySie na numer 664 908 556 lub 880 333 333.
Proszę pamiętać o przygotowaniu numeru PESEL dziecka, który jest niezbędny do rejestracji.
*** Trudna sytuacja na intensywnej terapii W Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK 14 grudnia zajętych było 13 łóżek – wszystkie łóżka covidowe, które szpital musi zapewnić na mocy decyzji wojewody. Sytuacja jest dynamiczna i w każdej chwili może się zmienić, ale od wielu dni klinika funkcjonuje na granicy możliwości. Coraz trudniej zapewnić leczenie zwłaszcza pacjentom wymagającym intensywnej terapii, ale niezakażonym SARS-CoV-2. Obecnie brak jest wolnych miejsc intensywnej terapii na terenie całego Dolnego Śląska. - W USK uruchomiliśmy dodatkowe stanowiska dla pacjentów niezakażonych na oddziale pooperacyjnym, ale obawiamy się, że wkrótce może i ich zabraknąć – alarmuje prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK. – Pacjenci z COVID-19 zajmują połowę łóżek na oddziale, ale często się zdarza, że nadal wymagają intensywnej terapii, nawet jeśli już pokonali wirusa i nie zarażają. Nie można ich jednak wypisać na inny oddział, bo nie pozwala na to ich stan zdrowia. Klinika boryka się także z kłopotami kadrowymi. Jej zespół musi bowiem także zabezpieczać szpital tymczasowy przy ul. Rakietowej. W obecnej IV fali wśród pacjentów z COVID-19, którzy trafiają do kliniki, dominują ludzie stosunkowo młodzi, w wieku od 30 lat do 58. Wszyscy są niezaszczepieni. Choroba przebiega u nich w sposób dramatyczny, lekarze walczą o ich życie i nie zawsze jest to walka wygrana. fot. Tomasz Walow/ Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu |
|