Szpital w Strzelinie wznowił przyjmowanie porodów |
(Wrocław, 30.04.2021)
Szpital w Strzelinie wznowił przyjmowanie porodów W strzelińskim szpitalu znów przyjmowane są porody. W kwietniu, gdy przywrócono działalność oddziałów ginekologiczno-położniczego i neonatologicznego, jako pierwsza na świat przyszła Amelka, a po niej kilkanaścioro kolejnych dzieci.
W 2019 r. w Strzelinie urodziło się 595 dzieci, a do jesieni ubiegłego roku - już ponad 600. Wtedy też oddział musiał zawiesić działalność, ponieważ szpital został przekształcony w jednostkę dla chorych na COVID-19.
- Od początku ciąży chcieliśmy rodzić w Strzelinie. Mamy tam najbliżej i słyszeliśmy o tym oddziale dobre opinie, dlatego niecierpliwie czekaliśmy na jego ponowne otwarcie. Udało się niemal w ostatniej chwili - mówi Weronika Olejarz, mama Amelki. Dziewczynka przyszła na świat przez cesarskie cięcie 7 kwietnia. Ważyła 2920 g i mierzyła 53 cm. - Opieka była rewelacyjna, a panie położne przesympatyczne i bardzo pomocne - dodaje pani Weronika. Pierwsze dziecko, które urodziło się w Strzelinie po kilkumiesięcznej przerwie, uhonorował także samorząd. Sekretarz gminy, wraz a aktem urodzenia, wręczył rodzicom dziewczynki symboliczną wyprawkę.
Oddział ginekologiczno-położniczy w Strzelinie dysponuje 30 łóżkami, dwiema przestronnymi salami z nowoczesnymi łóżkami do porodów siłami natury oraz salą operacyjną, w której wykonywane są zabiegi cesarskiego cięcia (zarówno planowe, jak i ze wskazań nagłych). Szpital oferuje rodzącym łagodzenie bólu metodami naturalnymi, przy pomocy gazu wziewnego lub użyciu TENS. Przyszłe mamy mają do dyspozycji worki sako, specjalne piłki i materace.
Strzeliński oddział posiada I stopień referencyjności, co oznacza, że jest dedykowany kobietom rodzącym w terminie, których ciąże przebiegają bez powikłań. - Nasze pacjentki chwalą sobie przede wszystkim ciszę, spokój oraz kameralne warunki i bliskość personelu medycznego - mówi Artur Wysocki, lekarz kierujący Oddziałem Ginekologiczno-Położniczym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Strzelinie. Niedługo oddział ma przejść remont, dzięki któremu poprawi się komfort pobytu podopiecznych placówki.
Oddział funkcjonuje w systemie rooming-in, co oznacza, że jeśli stan zdrowia na to pozwala, mamy przebywają w salach z dziećmi (w każdej jest stanowisko do pielęgnacji noworodka). Na miejscu też także Oddział Neonatologiczny, wyposażony w inkubatory, kardiomonitory, aparaty USG i RTG oraz stanowisko do wentylacji mechanicznej. Przy szpitalu działają poradnie: neonatologiczna i ginekologiczno-położnicza. W tej drugiej w każdą środę (w godz. 13.00-16.00) odbywają się kwalifikacje pacjentek ze skierowaniami na zabiegi cesarskiego cięcia oraz zabiegi ginekologiczne.
Od stycznia br. dawne Strzelińskie Centrum Medyczne jest częścią Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Z myślą o mieszkańcach powiatu i okolic, sukcesywnie przywracamy dotychczasową działalność szpitala, przede wszystkim w tych najważniejszych obszarach, a więc ginekologii, położnictwa i neonatologii oraz chorób wewnętrznych i podstawowej opieki zdrowotnej - mówi dr Piotr Pobrotyn, dyrektor USK. Fot. Archiwum rodzinne
|
Siedem tygodni działalności szpitala tymczasowego |
(Wrocław, 27.04.2021)
Siedem tygodni działalności szpitala tymczasowego W czasie siedmiu tygodni działalności szpitala tymczasowego przy ul. Rakietowej, w placówce było hospitalizowanych 571 pacjentów. Chorymi na COVID-19 opiekuje się kilkuset pracowników medycznych, delegowanych z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego oraz kilkudziesięciu studentów Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Pierwszych pacjentów, decyzją Wojewody Dolnośląskiego, szpital tymczasowy przyjął 9 marca br. Początkowo w placówce uruchomiono 95 łóżek. Liczba ta, wraz z rosnącymi zachorowaniami, była sukcesywnie zwiększana - aż do 273 stanowisk, w tym 20 służących do wentylacji mechanicznej.
- Wśród pacjentów, którzy są u nas hospitalizowani dominują mieszkańcy Dolnego Śląska, choć mieliśmy też osoby z sąsiadujących województw lubuskiego i opolskiego oraz obcokrajowców, m.in. obywateli Japonii, Włoch, Wietnamu czy Korei - mówi dr Janusz Sokołowski, dyrektor szpitala tymczasowego. - Wiek naszych podopiecznych jest bardzo zróżnicowany, od 18 do 100 lat, podobnie jak stan ich zdrowia. Niestety nie udało nam się pomóc 35 osobom.
Przypomnijmy, że do prowadzenia placówki wyznaczony został Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. Mimo ogłoszonej rekrutacji oraz licznych apeli o wsparcie, ostatecznie leczeniem chorych na COVID-19 zajmuje się jedynie personel medyczny, delegowany z USK. Przy ul. Rakietowej dyżur pełni naprzemiennie 260 lekarzy, pielęgniarki (sto etatów), ratownicy i opiekunowie medyczni, jak również kilkunastu pracowników administracji.
- Ogromną pomoc otrzymaliśmy od naszych studentów i absolwentów. Do zespołu szpitala dołączyło 50 studentów Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz 30 stażystów, którzy zdecydowali się zdobywać praktyki w tak trudnych warunkach lub nieść pomoc i zdobywać doświadczenie w ramach wolontariatu. Wszyscy oni, naszym zdaniem, egzamin predyspozycji zawodowych zdali na piątkę z plusem - twierdzi prof. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Studenci wykonują drobne, lecz niezwykle ważne, odciążające pozostały personel, prace: pobierają krew do badań laboratoryjnych, wykonują pomiary saturacji, dbają o higienę pacjentów.
Fakt, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, posiłkuje się jedynie swoim personelem, utrudniał organizację pracy na innych oddziałach USK, ale finalnie przyniósł duże korzyści, bo w ten sposób powstał wieloprofilowy oddział internistyczny.
- Prosimy o pomoc w leczeniu pacjentów z COVID-19 wszystkich naszych lekarzy, a więc nie tylko internistów, ale także kardiologów, angiologów, nefrologów, neurologów czy psychiatrów. Pozwala to na zapewnienie kompleksowej opieki chorym, którzy mają również inne schorzenia. Ostatecznie na dalszą, specjalistyczną hospitalizację do szpitala przy ul. Borowskiej, skierowaliśmy już prawie pięćdziesiąt osób - tłumaczy dr Piotr Pobrotyn, dyrektor USK. - W szpitalu tymczasowym dyżurują także psychologowie oraz rehabilitanci. Ośmioosobowa załoga fizjoterapeutów codziennie pracuje z pacjentami, aktywizując ich nie tylko oddechowo, ale także ruchowo, dzięki czemu mogą szybciej wrócić do formy.
W placówce przy ul. Rakietowej funkcjonuje 20 stanowisk do wentylacji mechanicznej, które obsługuje załoga z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Dzięki temu, że mamy na miejscu specjalistów i dobrą instalację tlenową, możemy stosować u pacjentów z niewydolnością oddechową tlenoterapię z wysokimi przepływamy, tzw. high flow, która często pozwala uniknąć podłączenia do respiratora - tłumaczy dr Janusz Sokołowski.
Na miejscu jest także dział diagnostyki obrazowej (RTG, USG, tomograf komputerowy), a wykonane badania, dzięki zastosowanej teleradiologii, szybko mogą zostać zinterpretowane przez specjalistów z ul. Borowskiej. Dodatkowo szpital korzysta z własnych ambulansów do transportu pacjentów, często wspierając w przewozach Pogotowie Ratunkowe.
Fachowa opieka nad pacjentem to nie jedyna korzyść, jaką może przynieść działalność szpitala. - Utworzyliśmy na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu specjalne zespoły naukowe, które będą opracowywać dane kliniczne pacjentów leczonych przy ul. Rakietowej. Chcemy dzięki temu lepiej poznać wirusa, z którym walczymy - podkreśla prof. Piotr Ponikowski. Rektor Uniwersytetu Medycznego dodaje, że analiza materiału może przynieść wiele interesujących podpowiedzi dalszego postępowania i jest wartością wnoszoną przez naukowców wrocławskiej uczelni do walki z epidemią.
Fot. Biuro Prasowe DUW oraz Tomasz Modrzejewski/UMED Wrocław |
|
Wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w USK |
(Wrocław, 26.03.2021 r.) Wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w USK Premier Mateusz Morawiecki odwiedził w piątek, 26 marca, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. Podczas wystąpienia pochwalił placówkę za aktywną realizację Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19. Od 27 grudnia ub.r. szpital zaszczepił już ponad 61 tys. pacjentów. - Jesteśmy w krytycznej fazie walki z COVID-19, którą możemy wygrać przede wszystkim dzięki szczepieniom - mówił Mateusz Morawiecki, prezes Rady Ministrów po spotkaniu z przedstawicielami Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Premier podziękował prof. Piotrowi Ponikowskiemu, rektorowi Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, dr. Piotrowi Pobrotynowi, dyrektorowi USK oraz pracownikom szpitala za sprawną organizację procesu szczepień. W placówce szczepionych jest nawet 2,5 tys. osób dziennie, a przy odpowiedniej liczbie dostępnych preparatów, liczba ta mogłaby wzrosnąć nawet do 20 tys. osób. Mateusz Morawiecki nawiązał również do czwartkowego szczytu Rady Europejskiej, w czasie którego rozmawiano na temat COVID-19. - Polska przynagla Komisję Europejską, aby dotarło do nas jak najwięcej dawek szczepionek, ponieważ 6,5 tys. punktów w całym kraju jest gotowych i mogłyby szczepić nawet pięć razy więcej osób, niż teraz - stwierdził premier. Zdaniem prezesa Rady Ministrów wkrótce zbiorowa odporność populacji powinna wzrosnąć, ponieważ w przeciągu 5 tygodni ma dotrzeć do Polski co najmniej 7 mln szczepionek. Na chwilę obecną - jak powiedział - zaszczepionych zostało już 5,5 mln osób, w tym ponad 3,5 mln osób dwiema dawkami: - Wyrażam przekonanie, że dzięki szczepieniom oraz przestrzeganiu obostrzeń i rygorów sanitarnych, już niedługo wspólnie pokonamy tę epidemię. Premier podziękował też Wojewodzie Dolnośląskiemu oraz Uniwersyteckiemu Szpitalowi Klinicznemu za organizację pracy szpitala tymczasowego przy ul. Rakietowej we Wrocławiu. - Kilka miesięcy temu słyszeliśmy słowa krytyki, że budujemy szpitale rezerwowe, które stoją puste. Dziś okazuje się, że są bardzo potrzebne i niestety nie stoją puste - mówił, dodając, że z nazwy wrocławskiej placówki śmiało można usunąć przymiotnik „tymczasowy”. - Jest to szpital, który odpowiada wszystkim wysokim i należytym standardom prowadzenia działalności medycznej. Podczas wizyty w szpitalu przy ul. Borowskiej premier pogratulował także prof. Piotrowi Ponikowskiemu, kierownikowi Centrum Chorób Serca USK i jego współpracownikom, którzy od początku lutego - gdy otrzymali zgodę Ministerstwa Zdrowia na wykonywanie przeszczepów serca - przeprowadzili już cztery transplantacje. - Kadra Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu działa na najwyższych obrotach i na najwyższym poziomie. W tej placówce wyraźnie widać zarówno dbałość o pacjentów z COVID-19, jak i osoby z innymi, częstymi chorobami, a więc sercowo-naczyniowymi czy onkologicznymi – stwierdził Mateusz Morawiecki. Fot. USK Wrocław
|
Pacjentka z nowym sercem wróciła do domu |
(Wrocław, 26.03.2021 r.) Pacjentka z nowym sercem wróciła do domu Po czterech tygodniach pobytu w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, do domu wróciła 20-letnia kobieta - druga osoba, której specjaliści z placówki przy ul. Borowskiej przeszczepili serce Pacjentka została przekazana miesiąc do temu do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu z Wałbrzycha. Choć wcześniej nie cierpiała na żadne schorzenia kardiologiczne, wystąpiło u niej ostre zapalenia mięśnia sercowego. - Przebieg choroby był dramatycznie szybki, a kobieta trafiła do nas w stanie wstrząsu kardiogennego - mówi prof. Piotr Ponikowski, kierownik Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Chorą natychmiast przewieziono na blok operacyjny, gdzie doszło do zatrzymania krążenia. - Zastosowaliśmy mechaniczne wspomaganie krążenia ECMO żylno-tętnicze, a następnie wspomaganie lewokomorowe pompą Levitronix, jednak destrukcja narządu postępowała tak szybko, że nasze możliwości terapeutyczne okazywały się niewystarczające - wyjaśnia prof. Michał Zakliczyński, transplantolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jedyną szansą na uratowanie kobiety był przeszczep serca. - Okazało się, że jest narząd, który moglibyśmy wykorzystać, ale znajduje się na terenie Województwa Mazowieckiego - dodaje dr Roman Przybylski, kardiochirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Gdyby nie pomoc Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji Komendy Głównej Policji, pacjentce prawdopodobnie nie udałoby się pomóc, bo - przypomnijmy - w przypadku serca, czas niedokrwienia (tj. od pobrania do wszczepienia narządu) nie powinien przekroczyć czterech godzin. Policyjni piloci potrzebowali na przetransportowanie narządu 2 godziny i 25 minut. Wykorzystali w tym celu śmigłowiec Bell 407GXi, jeden z najnowszych sprzętów jakim dysponuje policyjne lotnictwo. 20-latka, która została dziś wypisana do domu, czuje się dobrze. Biopsje wykazały, ze organizm przyjął narząd. Teraz przed nią rekonwalescencja i wizyty kontrolne w Poradni Transplantacji Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Fot. USK Wrocław
|
|